Skąd bierze się smog w Opolu? „To przede wszystkim zanieczyszczenia spoza miasta”
- Ponad połowa zanieczyszczeń powietrza w Opolu pochodzi z tła, czyli tego, co napływa do nas zarówno z większych odległości, jak i z sąsiednich miejscowości. Choć palenie w domowych kotłowniach ma wpływ na smog - mówi Monika Czech-Tańczuk, wicenaczelniczka wydziału ochrony środowiska i rolnictwa w opolskim ratuszu.
Opolski Alarm Smogowy opublikował niedawno wyliczenia, z których wynika, że jakość powietrza w całym styczniu 2019 roku była gorsza, niż w analogicznym okresie w ubiegłym roku. Aktywiści wskazują, że wtedy średniomiesięczne stężenie pyłu PM10 wynosiło 36 mikrogramów na metr sześcienny, podczas gdy średnia dla stycznia w tym roku wyniosła 43 mikrogramy PM 10 na metr sześc. Zdaniem ekologów to wskazuje, że działania władz Opola w kierunku likwidacji smogu nie przynoszą oczekiwanych skutków.
Monika Czech-Tańczuk odpiera, że Opolski Alarm Smogowy dokonując wyliczeń dopuszcza się metodologicznego błędu. – Wpływ na jakość powietrza przede wszystkim mają warunki meteorologiczne. Te wyliczenia nie uwzględniają tego czynnika. To tak, jakbyśmy porównywali dwa ułamki nie sprowadzając ich do wspólnego mianownika – mówi.
Czy to oznacza, że miejscy aktywiści wyolbrzymiają problem smogu. Monike Czech-Tańczuk odpiera, że sytuacja nie jest taka prosta. - Nie wystarczy opierać się na uśrednionych wynikach, skoro nie bierzemy pod uwagę tła. Problem jakości powietrza jest znacznie bardziej złożony. Nie można więc oceniać skuteczności działań w taki sposób, w jaki robią to aktywiści – argumentuje.
Skąd więc bierze się smog w Opolu? Pani wicenaczelnik wskazuje, że – jak wynika z analiz przeprowadzonych na potrzeby miejskiego Programu Ochrony Powietrza - głównym winowajcą jest wspomniane już „tło”. Ma ono stanowić 60 proc. tego, czym oddychamy, a dopiero potem dochodzi tym wydobywający się z domowych pieców oraz spaliny samochodowe.
Czym więc jest to „tło”? Monika Czech-Tańczuk wskazuje, że są to zanieczyszczenia napływające do miasta zarówno z większych odległości, jak i z sąsiednich miejscowości. – Natomiast na pewno mają rację wszyscy, którzy zauważają, że dokładają się do tego także sami mieszkańcy miasta. Drugim źródłem zanieczyszczenia są bowiem przydomowe kotłownie. Spalanie odpadów jest problemem, ale jednak nie tak dużym, jak zła jakość paliwa oraz niewłaściwe sposoby palenia w piecach – wskazuje.
Czy w tej sytuacji miasto planuje wprowadzić dalsze ograniczenia, tak jak Kraków, który zakazał niedawno palenia węglem i drewnem w domowych kotłach i kominkach? O tym posłuchaj w rozmowie "Gość NTO".