Siostrom potrzebny jest zastrzyk
Krach na rynku usług pielęgniarskich. Gdyby nie „kontraktowcy”, trzeba by zamknąć wiele oddziałów.
Fatalna polityka wszystkich ekip rządzących (po 1999 r.), łatwe uleganie naciskom tylko jednej grupy zawodowej (chodzi o lekarzy) doprowadziły do tego, że już mamy wielki problem z zapewnieniem pacjentom właściwej opieki. A będzie jeszcze gorzej.
W Polsce na 1000 mieszkańców przypada 5 pielęgniarek (raport OECD z 2012 r.). Tymczasem w Niemczech jest ich ponad dwa razy więcej (11), w Norwegii - 14! Prognozy wskazują, iż w 2035 r. liczba pielęgniarek w naszym kraju jeszcze się zmniejszy - do 4,1 na 1000 mieszkańców.
- Odstajemy od średniej krajowej. W naszym województwie na 1000 mieszkańców przypada 4,5 pielęgniarek - przypomina Halina Peplińska, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Kujawsko-Pomorskiem.
Brak rąk do opieki nad pacjentami szczególnie dotkliwie odczuwają szpitale. Według zapewnień Magdaleny Nasiłowskiej, przedstawicielki strajkujących w Centrum Zdrowia Dziecka pielęgniarek, w tej lecznicy pilnie trzeba zatrudnić 70 sióstr.
- Gdyby nie koleżanki i koledzy, którzy pracują na kontraktach i wyrabiają nawet po 300 godzin miesięcznie, trzeba by dziś zamknąć jedną trzecią szpitalnych oddziałów - podkreśla Peplińska.
Bydgoski Jurasz właśnie szuka fachowych kadr do kilku klinik (m.in. rehabilitacji, chirurgii wątroby i chirurgii ogólnej), do poradni żywienia dojelitowego i pozajelitowego i zespołu sal operacyjnych.
Pielęgniarek instrumentariuszek, a także sióstr do pracy na oddziałach wewnętrznym, kardiologicznym i chemioterapeutycznym potrzebuje Wojewódzki Szpital Zespolony w Toruniu.
- Wiem, że placówka ta może od razu przyjąć 60 pielęgniarek - mówi Tomasz Krzysztyniak, szef toruńskiej Okręgowej Rady Pielęgniarek i Położnych.
Bardzo trudną sytuację kadrową w wielu lecznicach ratują osoby zatrudnione na kontraktach (pracują na półtora etatu lub dwóch). - Zachłysnęliśmy się wyższymi stawkami, ale tak nie można pracować na dłuższą metę. Nikt nie wytrzyma takiego obciążenia - mówi Krzysztyniak (z danych toruńskiej izby wynika, że na kontraktach pracuje 1500 pielęgniarek).
Każdego roku mury uczelni medycznych (także Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy) opuszcza wielu absolwentów Wydziału Pielęgniarstwa i Położnictwa. Niestety, mało atrakcyjne warunki finansowe sprawiają, że młodzi, wykształceni fachowcy jadą do pracy za granicę. Ilu już wyjechało?
Nawet resort zdrowia nie ma dokładnych danych. Wiadomo, że od maja 2004 r. (zaraz po wstąpieniu Polski do UE) do 31 grudnia 2014 r. izby pielęgniarek i położnych wydały ponad 18 tys. zaświadczeń na potrzeby uznawania kwalifikacji zawodowych w państwach Unii. Ta liczba nie oznacza jednak, że tylu absolwentów wyemigrowało.
- Zapobiec ucieczkom w lepsze życie miało ubiegłoroczne porozumienie płacowe. Tak się jednak nie stało - konstatuje Halina Peplińska.
Po kwietniowo-majowych protestach w 2015 r., po ogólnopolskiej akcji „Ostatni dyżur” do stołu rozmów z pielęgniarkami usiadł minister zdrowia w rządzie PO-PSL prof. Marian Zembala. Wynegocjowane podwyżki (1600 zł w ciągu czterech lat) okazały się tak znaczące tylko na papierze.
- Każda transza jest podwójnie ubruttowiona - wyjaśnia szefowa Kujawsko-Pomorskiego OZZPiP. - Dlatego z 400 złotych na rękę dostajemy ponad 230 zł. Pieniądze te nie zostały nam wliczone do podstawy wynagrodzenia, a wypłacane są jako dodatki. Z punktu widzenia pracodawcy tak jest bezpiecznie. Nigdy nie wiadomo, co będzie za pół roku czy za rok. Związki zawodowe w Juraszu podpisały umowy na lipiec i wrzesień. Z informacji, które posiadam, wynika, że porozumienie płacowe jest realizowane.
Obawy szefów placówek medycznych mogą być poniekąd uzasadnione. W tym roku regionalny NFZ przeznaczył stosowną kwotę na podwyżki dla pielęgniarek. Czy tak będzie w 2017 roku i kolejnych?
- Proszę się nie dziwić, że pielęgniarki ciągle żyją w trwodze. Bo dodatki w każdej chwili mogą być nam odebrane. Nie mamy też żadnych gwarancji, że po 2019 roku zostaną utrzymane - dodaje Peplińska.
Mimo podejmowanych - tak przez związki zawodowe, jak i przez samorząd -działań nie udało się dotąd przeforsować postulatu kontraktowania przez NFZ odpowiedniej liczby pielęgniarek (tak jak lekarzy) do pracy w danej placówce.