Sieroty i wdowy górnicze czekają na rekompensaty za utracony deputat
To puste obietnice PiS dla Śląska - tak sprawę rekompensat komentują posłowie PO, Krzysztof Gadowski i Paweł Bańkowski. Spółka Restrukturyzacji Kopalń uspokaja, że wszystko jest realizowane zgodnie z procedurami.
W 2016 roku razem z posłem Gadowskim występowaliśmy razem z emerytami i rencistami o uregulowanie deputatów górniczych. Udało się to zrobić częściowo w 2017 r., potem w 2018 r. znów sprawa nie została rozwiązana w całości - mówi poseł Platformy Obywatelskiej, Paweł Bańkowski.
- Teraz uruchomiono wypłaty dla wdów i sierot górniczych, lecz - niestety - nie wygląda to tak, jak deklarował wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski czy ówczesna premier Beata Szydło, których nie ma już na Śląsku - dodał.
Razem z posłem PO Krzysztofem Gadowskim zarzucają rządowi, że nie realizuje obietnicy związanej z wypłatami rekompensat za utracone deputaty węglowe.
- O tym chaosie na górniczym, śląskim rynku niech świadczy fakt, że do dzisiaj rząd nie powołał nikogo odpowiedzialnego w rządzie za branżę górniczą, kto zastąpiłby wiceministra Tobiszowskiego - mówił.
Prezes Stowarzyszenia Wdów i Sierot Górniczych, Agata Kowalczyk, mówi o „ponownym podzieleniu wdów i sierot górniczych”.
- Ruszyły wypłaty rekompensat za deputaty węglowe, ale - niestety - nie dla wszystkich - zaznacza Kowalczyk. - Obecnie Spółka Restrukturyzacji Kopalń wypłaciła 3600 wniosków, reszta tkwi w zawieszeniu, a złożono około 10 tys. wniosków łącznie. Z mojej wiedzy wynika, że prawdopodobnie będzie 4 tys. odmów - dodaje.
Skontaktowaliśmy się z przedstawicielami SRK z prośbą o wyjaśnienie sprawy. Wojciech Jaros, rzecznik prasowy SRK, dementuje doniesienia o rzekomych opóźnieniach.
- Wszystko odbywa się zgodnie z procedurami - mówi. Skąd więc wątpliwości? W SRK tłumaczą, że do tej pory załatwiono dokładnie 3601 wniosków, ponieważ były to jedyne w pełni kompletne wnioski. W przypadku pozostałych zdarzało się, że były albo niekompletne, albo SRK otrzymała je z lekkim opóźnieniem, dlatego procedura się wydłuża.
Wszystko jest jednak w granicach normy, bo - zgodnie z założeniami ustawy - na wypłacenie rekompensaty w wysokości 10 tys. zł spółki mają czas do końca roku.
- W SRK złożono ponad 9 tys. wniosków, ale składano je też w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, Tauron Wydobycie i w Bogdance - mówi Wojciech Jaros. - W tej grupie, w której wnioski są niekompletne, czekamy na uzupełnienie dokumentów. Nie wystarczy słowna deklaracja, musimy mieć wszystko na piśmie. Gdy wniosek będzie kompletny, rozpoczynamy wypłacanie środków. To nie są nasze pieniądze, tylko środki Skarbu Państwa. My występujemy jedynie do Ministerstwa Energii z pełną listą konkretnych osób, które mają tę rekompensatę dostać - tłumaczy.
Gdy pytamy rzecznika SRK o informacje podane przez uczestników ostatniej konferencji w Katowicach, w tym te dotyczące odrzucenia około 4 tys. wniosków, ten jest zaskoczony.
- Nie wiem, skąd te osoby mają takie informacje - mówi.
Przypomnijmy, że najnowsza ustawa w tej sprawie przewiduje, że uprawnionych do otrzymania rekompensaty jest około 24 tys. osób. Wnioski złożyło nieco ponad 10 tys. osób. Limit wydatków z budżetu państwa w 2019 roku na ten cel ma wynieść według zapisów ustawy dokładnie 240,8 mln zł.