Siemoniak: - Wydaje się, że to Misiewicz rządzi w MON
Antoni Macierewicz jest zakładnikiem wszystkiego, co powiedział o Smoleńsku – mówi były szef resortu obrony w rządzie PO-PSL.
Nowy sekretarz obrony USA James Mattis podczas spotkania ministrów obrony krajów NATO w Brukseli powiedział, że będzie musiał zmodyfikować swoje zobowiązania wobec sojuszników, którzy przeznaczają zbyt mało środków na obronność. W kampanii wyborczej zapowiadał to także Donald Trump. Zabrzmiało groźnie.
Stany Zjednoczone nie chcą dalej dźwigać na sobie ciężaru finansowania całego Sojuszu, bo w ostatnich latach udział finansowy USA wynosi 75 proc. Amerykańscy podatnicy nie chcą płacić za bezpieczeństwo zamożnej Europy. Stany Zjednoczone nie uchylają się od tych zobowiązań, ale od lat zwracają uwagę, że to niesprawiedliwe i nic dziwnego, że prezydent Trump i jego sekretarz obrony tak mocno ten temat podnieśli.
Jesteśmy wśród 5. krajów, które wydają na obronę aż 2 proc. PKB. To sukces Polski?
To przykład dla innych krajów, ale oczywiście nie należy wpadać w zbyt dobre samopoczucie, bo nasze 2 proc. PKB to ok. 10 mld dolarów i tyle wydajemy na obronę, natomiast w przypadku Niemiec 1 proc. PKB to kwota 40 mld dolarów. Tak naprawdę to wezwanie dotyczy zamożnych krajów europejskich, aby robiły więcej, bo dla nich nawet 0,1 proc. PKB jest dużą kwotą.
Po wypadku rządowej limuzyny z Beatą Szydło w Oświęcimiu szef MSWiA Mariusz Błaszczak zapowiedział zmiany w Biurze Ochrony Rządu. Ma powstać nowa struktura o roboczej nazwie „Narodowa Służba Ochrony”. Nie wiadomo czy w zastępstwie za BOR, czy gdzieś obok, ale będzie. Sam BOR ma mieć szersze kompetencje, co ma pomóc funkcjonariuszom w zakresie wykrywania zagrożeń. Może BOR będzie mógł podsłuchiwać, albo dostanie dostęp do tzw. „tajnych”?
To taka bardzo chaotyczna i nieporadna ucieczka, bo z wypadku kolumny premier Szydło minister Błaszczak wyciąga wniosek, że trzeba zlikwidować BOR i założyć, a jakże – Narodową – Służbę Ochrony. Traktowałbym te zapowiedzi z dużym dystansem, bo jest to próba zamazania przyczyn i skutków, a przyczyna jest prosta – chaos w BOR-ze, zmiany szefa, a praktycznie jego brak i nieprzestrzeganie procedur. I żadne podsłuchy nic by tu nie pomogły.
Wydaje się, że poszerzanie kompetencji BOR-u to mnożenie bytów. Mamy w Polsce wyspecjalizowane służby, które zajmują się wykrywaniem zagrożeń.
Tym zajmuje się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, więc niech po prostu BOR z nią współpracuje, a wszystko będzie odpowiednio funkcjonować. Oczywiście są państwa, w których takiego rodzaju służby mają rozmaite uprawnienia, tak jak amerykański Secret Service, ale w Polsce nie ma potrzeby zatrudniania setek ludzi w BOR-ze żeby prowadzić czynności operacyjne.
Mariusz Błaszczak twierdzi, że fatalny stan tej stan tej służby odpowiada Platforma Obywatelska, a w szczególności jej były szef, gen. Marian Janicki, po którym trzeba teraz „posprzątać” i dopiero teraz BOR wstanie z kolan. Już na taśmach usłyszeliśmy, że BOR ma syndrom sztokholmski i że były nawet próby wprowadzenia jakiegoś ładu do tej służby, ale nie pozwoliły na to bliżej nieokreślone w stenogramach poważne persony – „najważniejsi ludzie w tym kraju”. No i teraz Błaszczak wychodzi i mówi, że niezborność BOR-u to wina Platformy.
To co mówi minister Błaszczak jest kompletnie niepoważne. Nadzorowany przez Błaszczaka BOR nie potrafił przewieźć Beaty Szydło z punktu A do punktu B. Niezależnie od tego co było na nielegalnie nagranych taśmach, bardzo to znamienne, że politycy Prawa i Sprawiedliwości jak minister Błaszczak czy minister Zieliński nie potrafią przyznać się, że są politycznie odpowiedzialni za bezpieczeństwo premier, za to chętnie zwalają winę na wszystkich dookoła. Otóż nie. Opinia publiczna nie da sobie wmówić, że do wypadku premier doszło z winy Platformy, PSL-u, gen. Janickiego, Unii Europejskiej i wszystkich ciemnych sił tego świata. Wyraźnie widać, że niektórzy ministrowie są zdecydowanie ważniejsi od pani premier, w związku z czym to jest taki festiwal kompletnej niemożności. Bardzo się dziwię Beacie Szydło i prezydentowi Dudzie, że nie walą pięścią w stół w takich sytuacjach, bo tu chodzi o ich życie i zdrowie.
Wicemarszałek Ryszard Terlecki ogłosił podczas briefingu w Sejmie, że rozważa złożenie do prokuratury zawiadomienia w sprawie działań posłów opozycji wokół wypadku premier Szydło. Chodziło mu między innymi konferencję PO w Oświęcimiu. Mówił, że posłowie tej partii pojechali na miejsce dyskutować z lokalną drogówką na temat karambolu.
To próba zastraszania. Zapowiedzi marszałka Terleckiego pokazują co dzieje się w głowach polityków partii rządzącej, którzy odbierają opozycji prawo do działania. To bardzo niepokojące, bo potwierdza praktykę PiS polegającą na naruszaniu Konstytucji. Jest w tym arogancja w stylu PRL, gdzie złoszczono się na wszelkie przejawy opozycyjności. Jeśli marszałek Terlecki oczekuje, że opozycja będzie wychwalała geniusz prezesa Kaczyńskiego, to się bardzo myli. Tak nie będzie.
Zwalniani są kolejni generałowie. Część odchodzi na własne życzenie, bo nie chce pracować z obecnym szefostwem MON.
Takie zmiany kadrowe wpływają na bezpieczeństwo Polaków. Nie zdarzyło się, żeby w czasach pokoju dowódcy powołani przez prezydenta składali rezygnację, bo nie widzą możliwości współpracy. Mamy do czynienia z personalną katastrofą, gdzie najważniejsi wojskowi po prostu odchodzą. To będzie miało bardzo poważne skutki, bo ich obecność w wojsku przez ten rok stanowiła taki parasol ochronny przed szaleństwami Macierewicza, a teraz tego parasola już nie ma. Obawiam się, że te odejścia zwiększą władzę Misiewicza nad wojskiem, bo to byli generałowie nieskłonni do salutowania mu.
Bartłomiej Misiewicz może mieć duży wpływ na decyzje jakie podejmuje na stanowisku ministra obrony narodowej Antoni Macierewicz?
Gdyby ktoś mi powiedział, że 26-letni rzecznik ministra wzywa generała i domaga się oddawania honorów, uznałbym że to się dzieje w małym afrykańskim państewku i jest elementem jakiejś kompletnej egzotyki, że to niemożliwe, żeby to się działo w kraju europejskim. To gigantyczna kompromitacja. Sądzę, że o trwałości obecności Bartłomieja Misiewicza w MON przesądza fakt, że to on realnie rządzi ministerstwem, a Antoni Macierewicz jest tylko od wielkich przemówień i wystąpień w mediach ojca Rydzyka. Kolejne informacje spływające od generałów zwalnianych, bądź awansowanych przez Misiewicza to potwierdzają. Wygląda na to, że gdyby nie było Misiewicza, nie miałby kto rządzić ministerstwem i być może to jest właśnie przyczyna tak wyjątkowych jego względów u Antoniego Macierewicza.
Politycy PO zarzucają Antoniemu Macierewiczowi, że jego komisja smoleńska nic w sprawie katastrofy nie wyjaśniła.
Całkowicie się skompromitowała. Antoni Macierewicz jest zakładnikiem tego wszystkiego co powiedział wcześniej o katastrofie smoleńskiej. W związku z tym nie mając nawet cienia dowodu nie może zakończyć prac komisji. Jakoś nie wyobrażam sobie, że Antoni Macierewicz wyjdzie i powie: no słuchajcie, było tak jak w raporcie Millera. Więc komisja Macierewicza będzie pewnie działała w nieskończoność i marnotrawiła pieniądze podatników.
Hanna Gronkiewicz-Waltz obiecała działaczom stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, którzy ujawnili mapę dzikiej reprywatyzacji, że przeprowadzi i przedstawi zewnętrzny audyt dotyczący reprywatyzacji właśnie. Audytu nie przedstawiła. MJN domaga się, by przynajmniej upubliczniła dokumenty związane z reprywatyzacją. Bezskutecznie.
Jestem za tym, żeby ujawnić wszystkie dokumenty związane z reprywatyzacją. Przypominam sobie taką wypowiedź Hanny Gronkiewicz-Waltz, że wszystkie te dokumenty ujawni. Nie potrafię powiedzieć dlaczego to się jeszcze nie zdarzyło. Być może chodzi o względy prawne. Hanna Gronkiewicz-Waltz jest akurat tym prezydentem, który próbował zmierzyć się z reprywatyzacją. Więc to też nie jest tak, że można jej zarzucić, że nic nie robiła.
Ewa Kopacz zapowiedziała, że Donald Tusk wystartuje w 2020 r. w wyborach na prezydenta i co więcej wybory te wygra...
Jest bardzo wiele głosów wśród polityków PO wspierających taką myśl, żeby Donald Tusk wystartował w wyborach prezydenckich w 2020 r. Nie wiemy jak do tego podchodzi sam Donald Tusk, który w badaniach w ostatnich miesiącach jest uznawany za najlepszego premiera wolnej Polski. Tusk w 2020 r. będzie miał 63 lata, czyli najlepszy wiek, żeby zostać prezydentem. Natomiast decyzje zapadną zapewne w 2019 r.
Opozycja jest rozbita mówiąc delikatnie, a wybory samorządowe za nieco ponad rok.
Nowoczesna i KOD miały trudny początek 2017 r., ale my wcale nie czerpiemy z tego satysfakcji, bo Polacy patrzą na opozycję jako całość. Myślę, że logika polityczna doprowadzi nas do wspólnego startu w wyborach samorządowych na zasadzie „wszystkie ręce na pokładzie przeciwko państwu PiS”. Platforma buduje siłę opozycji jeżdżąc po Polsce i rozmawiając z wyborcami. Dobrze by było, żeby pozostałe ugrupowania opozycyjne też tak działały, bo cel jest wspólny. Ale też nie ma co przyspieszać tego procesu konsolidacji opozycji, bo zaraz zacznie się kłótnia o listy, o personalia, a dzisiaj trzeba po prostu pracować. Musimy mieć zdecydowaną przewagę nad PiS, a takiej przewagi dzisiaj nie ma. Kiedy opozycja przekroczy 50 proc. poparcia, to będzie moment żeby zacząć myśleć jak się konsolidować, a dzisiaj trzeba po prostu budować.