Siemoniak: Jesteśmy totalną opozycją, bo ta władza jest totalnie zła
Wyniki sondażowe i marsz sprawiły, że mieliśmy dobre samopoczucie i może taki zimny prysznic jest przydatny. Nie uważamy, że PiS sam się wywróci i zwycięstwo samo do nas przyjdzie. Trzeba na to zapracować - mówi Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Pogubiliście się ostatnio?
Nie sądzę. Nastąpiła rzeczywiście chwilowa zamiana ról i dziwna sytuacja, w której partia rządząca odpytuje opozycję. Odpowiadamy z szacunku do wyborców, choć wiemy, że to po prostu zagrywka. Oczywiście zawsze można się lepiej komunikować, wyciągamy wnioski. Fundamentami Platformy to jednak nie zatrząsnęło. To nie był błąd, który oznaczałby dla nas jakieś większe kłopoty. Na poważnie zaczyna się gubić teraz PiS, który ma na głowie coraz więcej kryzysów: Macierewicz z Berczyńskim, referendum edukacyjne...
To wasz szef tłumaczył się trochę jak uczeń przywołany do tablicy przez rzeczniczkę PiS.
To nie tak. Konferencja pani Mazurek była w piątek i od razu odparliśmy, że odpowiedzi na jej pytania pojawią się w następnym tygodniu.
Daliście się podejść?
Nie daliśmy właśnie! Dalibyśmy gdyby odpowiedzi padły zaraz w piątek przed Marszem Wolności, bo PiS-owi chodziło właśnie o to, by wrzucić potencjalnie trudne dla nas tematy, przed marszem, tak, by odwrócić od niego uwagę. I temu nie ulegliśmy.
”Chyba za dobrze szło w sondażach i Schet się rozluźnił, takich rzeczy się nie robi w wadze ciężkiej, w trzeciej zaledwie rundzie”. Wie Pan kto się podpisał pod tą opinią?
Donald Tusk polubił taki wpis na Twitterze. Na pewno jest tak, że te wyniki sondażowe i marsz sprawiły, że mieliśmy dobre samopoczucie i może taki zimny prysznic jest przydatny. Wychodzimy z tego mądrzejsi i silniejsi.
Zatem zgadza się Pan z tą opinią?
Nie, ja odbieram ją jako wskazówkę.
Cenną?
W życiu zawsze przydają się wskazówki zachęcające do mobilizacji. Ale pamiętajmy, że mówimy tylko o polubieniu na Twitterze. Różne rzeczy zdarzało nam się polubić na Twitterze ale nie oznacza to od razu, że się z tym zgadzamy.
Chce Pan przekonać, że Tusk przypadkiem polubił akurat tę opinię i nie ma to żadnego znaczenia?
To drobiazg bez większego znaczenia, bo tego samego dnia Tusk ze Schetyną widzieli się na premierze filmu i widać było, że pozostają w dobrych relacjach.
Dobrze się stało, że to Schetyna dziś ostatecznie stoi na czele Platformy?
Uważam, również jako jego były konkurent, że zdecydowanie tak. Od czasów wewnętrznych wyborów Schetyna pokazał się jako przywódca na ciężkie czasy, który ma własne pomysły i wyróżnia się żelazną konsekwencją, jak w przypadku akcji jeżdżenia po regionach. To było nam bardzo potrzebne, żeby pozbierać się po wyborach, po rządzeniu. Wydaje mi się, że jest też takim typem przewodniczącego który pozostawia też pole do działania, decydowania dla innych.
Inaczej niż Tusk? Tusk jako szef pozostawiał mniejsze pole?
Każdy z przewodniczących miał swój styl, ale nigdy nie czułem się ograniczany.
Brakuje Wam Tuska? Gdyby był w Polsce i stał na czele PO wasza pozycja byłaby dziś mocniejsza?
Proszę sobie przypomnieć moment, w którym Tusk odchodził do UE. Notowania Platformy były słabe w związku z aferą podsłuchową. To samo przyjście Ewy Kopacz spowodowało, że one wzrosły. Polacy potrzebowali po prostu zmiany. I nie sądzę, by gdyby dziś Tusk stał wciąż na czele PO, to by zmieniło na dobre jakoś sytuację partii. Problemy by nie zniknęły. Z Tuskiem jest trochę tak, jak z Jerzym Buzkiem, który odszedł w bardzo trudnej sytuacji i musiał mieć kilkuletnią przerwę, by stać się znów popularny i bić rekordy poparcia w wyborach.
Gdyby był Tusk byłoby inaczej, lepiej - tej tęsknoty części komentatorów nie ma dziś w samej Platformie?
To analizy „co by było gdyby”. Tusk jest przewodniczącym Rady Europejskiej i jego sukcesy są też sukcesami PO. Ale Platforma ma swojego przewodniczącego, od 2014 nie jest nim Donald Tusk.
Nie jest niezastąpiony?
Z pewnością. Proszę zwrócić uwagę na fenomen Platformy: to jedyna partia, z której odeszli trzej najpopularniejsi swego czasu we wszystkich badaniach politycy, a więc Tusk, Sikorski i Komorowski, i przetrwaliśmy. Nie ma żadnego z nich jako aktywnych w polskiej polityce, a my wciąż jesteśmy i to już kilka punktów proc. za PiS-em.
Jednak nad Schetyną wciąż wisi cień byłego premiera. Co i rusz pojawiają się porównania, że brakuje mu charyzmy Tuska, że nie potrafi porwać ludzi tak jak on.
Z drugiej strony Schetyna ma taką zaletę, że dla wielu jest politykiem, który przez ostatnie lata pozostawał w dystansie do Tuska a więc jest odmianą, nową energią. Tusk go kiedyś nazwał rezerwą strategiczną, tymczasem on się taką rezerwą faktycznie okazał. To jest na równi waga ciężka w polityce.
Od polityków PiS można jednak nieoficjalnie usłyszeć, że boją się powrotu Tuska, że wolą Platformę Schetyny, bo to łatwiejszy przeciwnik.
Bardzo się mylą.
Tusk na prezydenta - to już formalny plan PO?
Oczywisty i naturalny.
A z samym Tuskiem rozmawialiście na ten temat?
Być może był sondowany, ja z nim nie rozmawiałem. Kalendarz polityczny sprzyja jednak niewątpliwie tej kandydaturze.
A gdyby dziś miał Pan obstawiać, wystartuje czy nie?
Wydaje mi się, że wystartuje. Tym bardziej, że choć oczywiście nie należy lekceważyć prezydenta Dudy jako kontrkandydata, to jednak dziś jest o wiele łatwiejszym przeciwnikiem niż wydawało się, że będzie po swoim spektakularnym zwycięstwie. Po dwóch latach widać, że jest prezydentem niesamodzielnym i jego szanse na reelekcję są małe.
Schetyna ma jakiś konkretny pomysł, jak odsunąć PiS?
Wspominałem o pracy organicznej, byliśmy już w 150 powiatach i te dyskusje, spotkania z ludźmi okazują się być bardzo potrzebne i dobrze. Do tego praca gabinetu cieni i twarda opozycyjność wobec PiS.
Totalna?
Takie określenie podjęli nasi przeciwnicy, ale żeby była jasność: mnie to określenie nie razi. Tak, jesteśmy totalną opozycją, bo ta władza jest totalnie zła, fatalna.
A zatem histeria zamiast konstruktywnej krytyki?
W kolejnych sondażach widać, że kierunek, który obraliśmy, jest doceniany a zatem jest dobry. Ludzie są tak niezadowoleni z tych rządów, że oczekują, że ktoś w ich imieniu będzie głośno i przekonująco krzyczał, że PiS fatalnie rządzi. I my to robimy. Efekt? Ludzie widzą w nas jedyną alternatywę zdolną do odsunięcia PiS.
Wasze sondaże to raczej nie efekt rozczarowania ludzi PiS- em a tego, że „zjedliście” Nowoczesną?
Czy zjedliśmy? Nie sądzę. Nowoczesna wróciła do poziomu trochę poniżej poparcia, jaki miała w wyborach. My mamy poparcie wyższe niż w wyborach. To znaczy, że nie tylko chodzi o to, że część ludzi uznało, że Nowoczesna jest za słaba w konfrontacji z PiS.
Niemniej pierwszy etap planu za Wami?
Tak, można powiedzieć, że pierwszy etap za nami. I przez fatalne rządy PiS przyszło to szybciej niż się spodziewaliśmy. Jeszcze kilka miesięcy temu rozmawialiśmy o tym, że chcielibyśmy by te notowania wzrastały o pół punktu procentowego miesięcznie tak, by w 2017 roku mieć już dwa z przodu. Tymczasem wszystko przyszło szybciej.
Bo Nowoczesna dała się łatwo ograć?
Nie tylko. Proszę zwrócić uwagę, że z sondaży wynika, że ten krytyczny moment to przede wszystkim jednak słynna klęska PiS w Europie 27:1. Oczywiście ważny był też moment, kiedy Petru poszedł w trakcie kryzysu sejmowego na rozmowy z Kaczyńskim. Dla moich znajomych sympatyzujących z Nowoczesną to wcale nie wyjazd do Portugalii Petru a właśnie rozmowy z PiS, złamanie twardej opozycyjności, były powodem odwrócenie się od Nowoczesnej.
Od czasów wewnętrznych wyborów Schetyna pokazał się jako przywódca na ciężkie czasy, który ma własne pomysły i wyróżnia się żelazną konsekwencją.
Zatem wasza strategia to krzyczeć i czekać, aż się sami wyłożą?
Nie, codziennie twardo i rzeczowo punktujemy PiS. Co dzień robimy konferencje prasowe, śledzimy wszystkie ich działania, jest mnóstwo interpelacji poselskich. Nie uważamy, że PiS sam się wywróci i zwycięstwo samo do nas przyjdzie. Trzeba na to zapracować.
Na razie jednak to partia rządząca narzuca narrację, wy nie potraficie znaleźć tematu, który porwałoby zwykłych ludzi, rozbudził emocje?
Sprzeciw wobec PiS wzbudza emocje ludzi. To dotyczy przyszłości Polski w Europie, czarnego protestu czy naruszania samorządności lokalnej jak przy projekcie Sasina. Każda z tych kwestii, dla nas kluczowych, wzbudziła prawdziwe emocje opinii publicznej.
I sądzicie, że kolejna opinia komisji weneckiej albo grożenie nam palcem przez mało wiarygodnych polityków europejskich wstrząśnie Polakami?
Polakami wstrząsa to, że mamy coraz gorsze relacje z Europą i że 27:1 może się przełożyć na miejsce Polski w Europie, na konkretne sprawy, choćby dopłaty dla rolników.
A może raczej Polaków zaczyna zniechęcać to, jak powiedział Jacek Saryusz - Wolski, donoszenie na własny kraj?
To PiS-owska propaganda targowicy. Pierwsi do Brukseli ze skargami jeździli politycy PiS.
Naprawdę nie czuje Pan żadnego niesmaku, że jeździcie na skargę do Brukseli i inicjujecie strofowanie nas przez często mało wiarygodnych polityków europejskich, którzy nie mają pomysłu na realne problemy stojące dziś przed Europą?
Nie jeździmy. PiS, gdy było w opozycji, szeroką garścią wykorzystywało takie instrumenty w walce z rządem, żeby wspomnieć tylko larum z rzekomymi sfałszowanymi wyborami samorządowymi. To nie Schetyna, ja, czy ktokolwiek inny z Platformy, skarży się. To są inicjatywy frakcji w Parlamencie Europejskim. Europa widzi co się w Polsce dzieje, jak rządzi PiS i jak źle to wpływa na wizerunek Polski. To nie Platforma mówiła o mistralach w Sejmie! To nie Platforma wymyśliła Berczyńskiego!
Wy za to twierdziliście, że wraz z nadejściem PiS dojdzie do krachu gospodarczego w Polsce, że nie będzie pieniędzy na 500 plus. Tymczasem ostatnie wskaźniki są wyjątkowo optymistyczne, a wy macie problem z odpowiedziami na pytania.
Gospodarka ma się dobrze, bo nie zaczęto wprowadzać programu Morawieckiego. Póki rząd nie przeszkadza przedsiębiorcom i samorządom będzie dobrze. Bardzo obawiam się o nasz rozwój jeśli rząd wdroży swoje etatystyczne plany i oprze gospodarkę na państwowych molochach zmuszając je do propagandowych inwestycji. Wielkich lotnisk, zbędnych promów itp. Natomiast nasze stanowisko w sprawie 500 plus było przemyślane. Najpierw pokazaliśmy argumenty, że PiS nie spełnił swojej obietnicy, bo premier Szydło w kampanii mówiła o każdym dziecku. Okazało się, że na pierwsze dziecko pieniędzy nie ma i wielu wyborców, z którymi rozmawiam, podnosi tę sprawę jako problem. Natomiast jesteśmy świadomi, że tego, co już dano ludziom, nie można im odbierać. To jest element kontynuacji państwa i pewności obywateli. Ponadto, powtarzanie, że my odbierzemy ludziom 500 plus było tak czytelną pułapką PiS, że opozycja nie może się dać złapać.
Przypomnijmy, że Ewa Kopacz mówiła na początku, że nie ma pieniędzy na 500 plus, że państwa na to nie stać.
Dziś mamy tę sprawę już dobrze przedyskutowaną, przetrawioną w Platformie i wracanie do wypowiedzi z kampanii wyborczych nie ma sensu.
A które wypowiedzi w sprawie uchodźców obowiązują? Te, które mówiły, że należy ich przyjmować, że to nasza powinność, a w ogóle to uchodźcy ubogacają nas kulturowo, czy ta ostatnia niespodziewana Schetyny, że jest za tym, by nie przyjeżdżali do Polski?
W tej sprawie trzeba się opierać na faktach. A te są takie, że rząd Ewy Kopacz wynegocjował korzystne dla Polski warunki w tej sprawie, dając możliwość Polsce wskazania kobiet i dzieci z terenów objętych wojną jako potencjalnych uchodźców. Podważanie dziś przez premier Szydło tej formuły jest w istocie kolejnym krokiem psującym relacje z Europą oraz pokazującym brak ciągłości państwa.
A dlaczego Schetyna nie chciał pokazać się na tle flagi tęczowej podczas Marszu Wolności?
Wszyscy uczestnicy Marszu Wolności, także z tęczowymi flagami, byli mile widziani na marszu. Ale nie każdy moment jest dobry na rozmowę, zwłaszcza gdy się idzie na czele kilkudziesięciotysięcznej demonstracji.
A to nie było symboliczne odcięcie się od tych środowisk?
Nie. Nasza pełnomocnik do spraw równego traktowania w Gabinecie Cieni Monika Wielichowska jest w kontakcie z tymi środowiskami, nie ma tu problemu.
A jednak całość ostatnich wypowiedzi Schetyny jest interpretowana jako próba lekkiego skrętu na prawo. Dokonujecie jakieś wolty programowej?
Jesteśmy szeroką partią centrową, z wyborcami o różnych wrażliwościach. Jako taka partia wielokrotnie wygrywaliśmy wybory. Oczywiście potrzeba nam dialogu z wyborcami, oni też się zmieniają i tak traktuję wypowiedzi Schetyny. Jako ważne pytania w debacie publicznej. Partie muszą ciągle weryfikować kierunek, w którym zmierzają.
Na czym zatem polega weryfikacja tego kierunku?
Na pewno uproszczeniem dzisiaj jest analiza polskiej polityki na zasadzie lewica-prawica. Jesteśmy w rodzinie europejskich partii chadeckich, chcemy pokazywać co to oznacza. Nie jest to łatwe w atmosferze ciągłej gorączki politycznej.
Dziś przyjazne Wam media zarzucają, że próbujecie wchodzić na pole PiS.
Podkreślę fundamentalne różnice między PO a PiS: my za Europą, oni sceptyczni; my za samorządem lokalnym - oni za centralną władzą. My za własnością prywatną w gospodarce, oni za państwową. Nie mylmy tych fundamentów ze zgiełkiem bieżącej polityki.
Boicie się salonu? Zabolała ta krytyka?
Wyborców mamy i w salonach warszawskich i w Wałbrzychu. I jedni i drudzy są bardzo wymagający wobec Platformy. Nasza rola to budowa wiarygodności dla nich wszystkich. Nigdy nie mieliśmy zwolenników typu sekta, trzeba umieć rozmawiać, przyjmować krytykę, wyciągać wnioski.
Ludzie są tak niezadowoleni z tych rządów, że oczekują, że ktoś w ich imieniu będzie głośno i przekonująco krzyczał, że PiS fatalnie rządzi. I my to robimy. Efekt? Ludzie widzą w nas jedyną alternatywę zdolną do odsunięcia PiS.
Liczycie, że oni znów i tak nie będą mieli alternatywy więc zagłosują na Was przeciwko PiS?
Wyborcy będą szukać tego silnego, który odsunie PiS. Jestem przekonany, że opozycja zjednoczy się wokół PO, stąd nasz projekt jednej, wspólnej listy.
To na czym ostatecznie wyłoży się PiS?
Sądzę, że na tym swoim modelu sprawowania władzy, w którym prezes o wszystkim decyduje a cała reszta, łącznie z panią premier i ministrami, jest praktycznie ubezwłasnowolniona. Kanał decyzyjny się pomału zatyka, aż w końcu zatka na dobre. Zablokowanych jest wiele decyzji bo wszyscy się boją je podejmować. W takich sprawach jak obwodnica jednego z miast drogowcy nic nie robią, bo ministrowie czekają na sygnał z Nowogrodzkiej. Nie da się tak rządzić tak dużym państwem. To się musi wywrócić. Jednocześnie wyraźnie słabnie siła samego Kaczyńskiego. Żeby zwolnić 27-letniego dyrektora z MON, sam prezes musi zwoływać konferencję i partyjną komisję. Będzie coraz gorzej.
A co dla Was jest dziś największym problemem?
Wciąż jesteśmy na drodze odbudowy wiarygodności. I to staramy się robić. Druga sprawa to przygotowanie odpowiedzialnego programu, obietnic, które realnie będzie można spełnić.
I czym się różnicie w tym programie od Nowoczesnej?
Przeczytałem propozycje programowe Nowoczesnej i nie wiem jaka jest tożsamość tej partii, jakiej Polski ona chce, nie da się tego zasłonić ogólnikami i bonmotami. Może Nowoczesna potrzebuje jeszcze czasu, żeby dojrzeć do określenia swojej roli. Do odpowiedzi jakiego wyborcy szuka. Ma szansę na bycie polską FDP, ale to na razie tylko szansa.