Do Komendy Powiatowej Policji w Brodnicy zadzwoniła zrozpaczona kobieta. Jej siedmiomiesięczna Karolinka się dusiła. Asp. Mariusz Szczepański nie stracił zimnej krwi. I ocalił dziecko.
Do zdarzenia doszło w miniony wtorek przed godziną 18. Dyżur pełnił wówczas asp. Mariusz Szczepański.
- Aspirant odebrał telefon od kobiety, która krzycząc do słuchawki informowała go, że jej dziecko się dusi - mówi Agnieszka Łukaszewska, rzecznik brodnickiej policji. - Przerażona mama dodała, że jej dziecko prawdopodobnie wzięło folię do buzi.
Dyżurny natychmiast zaczął instruować matkę, co ma zrobić z dzieckiem, aby przywrócić mu prawidłowy oddech.
- Kobieta krok po kroku wykonywała zalecenia policjanta. Jednocześnie aspirant wysłał też do dziecka pogotowie - dodaje rzeczniczka.
Na szczęście, gdy karetka dotarła na miejsce, dziecko było całe i zdrowe, oddychało normalnie. Zatroskany policjant po kilkunastu minutach zatelefonował, by zapytać kobietę, co z maluchem. Szczęśliwa mama 7-miesięcznej Karolinki serdecznie podziękowała za udzieloną pomoc.
- To, że pomogłem, to nic wielkiego - mówi skromnie asp. Mariusz Szczepański. - Odebrałem telefon od matki dziecka. Kobieta powiedziała, co się dzieje, poinformowała, że jest obok niej ojciec dziewczynki, który wykonywał przekazywane instrukcje. Co poradził?
- Powiedziałem, że ma położyć dziecko brzuszkiem na kolano i odpowiednio uderzyć w plecki. Kobieta przekazała instrukcje mężowi i już po chwili wszystko było dobrze. Skierowałem na miejsce pogotowie, by sprawdzono, jak wygląda sytuacja, czy nie jest potrzebna dalsza pomoc. Zrobiłem, co do mnie należało - zapewnia.
Warto przypomnieć, że Mariusz Szczepański nie po raz pierwszy wykazał się zimną krwią i zachowaniem godnym naśladowania. W maju 2011 roku na dyżurkę brodnickiej policji zadzwoniła zdenerwowana młoda dziewczyna. Dzwoniła z Bydgoszczy. Przekazała policji, że jej szkolny kolega z podstawówki chce odebrać sobie życie. Chłopak mieszka w Brodnicy i przysłał do niej SMS-em taką przerażającą wiadomość.
Na poszukiwanie chłopaka ruszyły wszystkie pełniące służbę patrole. Dyżurny policjant zatelefonował do niego. Po kilku próbach udało się nawiązać z nim rozmowę. - Pomocnik dyżurnego sierżant sztabowy Mariusz Szczepański podjął z 19-latkiem rozmowę, w czasie której próbował odwieść go od desperackiej decyzji. Wszystkiemu przysłuchiwał się jego kolega, komisarz Roman Kowalski. Kiedy tylko policjanci usłyszeli, gdzie chłopak się znajduje, natychmiast skierowali w to miejsce patrole i karetkę pogotowia - przypomina rzeczniczka policji. Mariusz Szczepański podtrzymywał rozmowę z niedoszłym samobójcą do czasu, kiedy policjanci potwierdzili, że odnaleźli chłopaka. Załoga pogotowia zabrała 19-latka z lekkimi obrażeniami ciała do szpitala, gdzie zajęli się nim lekarze.
Dobra rada
Co zrobić w sytuacji, gdy dziecko czymś się zakrztusi?
- Najważniejsze, to nie panikować. Trzeba zachować spokój. Jeśli jest z nami druga osoba - prosić, by wezwała pogotowie (999 lub 112). - Powiedziałem matce, że ma położyć dziecko brzuszkiem na kolano i odpowiednio uderzyć w plecki - radził asp. Mariusz Szczepański. Warto sprawdzić, czy ciało obce można usunąć ręką.
Warto zapoznać się z instrukcją...
- Masz małe dziecko, a nie uczestniczyłeś nigdy w kursie pierwszej pomocy przedmedycznej? Warto zajrzeć do internetu. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę frazę np. „pierwsza pomoc dziecku”. Znajdziemy wiele stron z dokładnym opisem i ilustracjami, jak postępować w przypadku zakrztuszenia czy utraty przytomności. Maleńkie dziecko można przytrzymać (brzuszkiem do dołu - głową lekko w dół) na ręku i dłonią delikatnie uderzyć w plecki. Ciało obce powinno wysunąć się po kilku takich ruchach.