Seryjne błędy zamiast niespodzianki
Wyjazdowej porażki z Grunwaldem można było się spodziewać. Ale różnica bramek jest zbyt duża. Tym bardziej, że do przerwy AZS UZ prowadził.
Grunwald Poznań - AZS UZ Zielona Góra 27:20 (10:11)
AZS UZ: Kwiatkowski, Mielczarek - Kociszewski 9, Pawlicki 4, Szarłowicz 3, Karp 2, Jaśkowski i Zieniewicz po 1, Dymkowski, Gintowt, Jasiczek, Jarowicz, Łuka, Nowicki, Orliński, Urbańczak.
Akcja za akcję, bramka za bramkę - tak wyglądał sobotni pojedynek w Poznaniu do stanu 7:6 w 22 min. Później na listę strzelców wpisali się Cyprian Kociszewski, Jakub Pawlicki, Adam Szarłowicz i zielonogórzanie odskoczyli na 9:7. Na przerwę zeszli z przewagą jednego gola.
W 31 min Kociszewski podwyższył na 12:10, w 35 trafił na 13:12 dla akademików i... w tym momencie coś się zacięło. Przez kolejne 10 minut AZS UZ zdobył tylko jedną bramkę, a stracił sześć i zrobiło się 18:14 dla Grunwaldu. Tej straty goście już nie byli w stanie odrobić.
- Przez 35 minut była walka łeb w łeb. Później zaczęły się seryjne błędy. Doświadczony przeciwnik skrzętnie to wykorzystał - nie ukrywa Józef Grzegorczyn, kierownik naszej ekipy.
Dodajmy, że od 15 min AZS UZ musiał sobie radzić bez Łukasza Jarowicza, którego sędziowie ukarali czerwoną kartką za uderzenie rywala łokciem.