Sennie w TBL. Jeden ruch wywoła transferową lawinę?
W większości klubów - w tym z Torunia - najciekawsze dopiero przed nami.
Sezon transferowy toczy się bardzo leniwie. Koniec lipca, a większość drużyn składy ma w powijakach. Drużynę skompletował Asseco, który jednak nie zamierza zatrudniać obcokrajowców i stawia na młodych Polaków, krajową rotację zamknął jeszcze MKS Dąbrowa Górnicza.
Faworytów nie sposób wytypować, bo ci najbogatsi zwlekają, a kibiców na razie częściej elektryzują wieści o kłopotach finansowych mistrza z Zielonej Góry niż nazwiska nowych gwiazd TBL. A tych trzeba poszukać. Wiadomo, że w Polsce nie zobaczymy Davida Jelinka, Danny’ego Gibsona, Dee Bosta czy Cheikha Mbodja. Dość napisać, że siedemnaście klubów do tej pory zatrudniło zaledwie 18 obcokrajowców.
Czy w Toruniu kibice powinni martwić się rozstaniami z Dannym Gibsonem i Maksymem Kornijenko? Taka jest kolej koszykarskiego życia. Biznes musi się kręcić, a każda zmiana klubu to dla zawodnika - a także co ważne, dla agenta - dodatkowe pieniądze. Trzeba także zauważyć, że niemal zawsze zatrzymanie gracza w składzie jest droższe dla klubu od sprowadzenia kogoś podobnego w to miejsce. Nie zawsze oczywiście. Ta zasada nie ma choćby zastosowania do Kornijenki, którego torunianom rok temu udało się skaperować po naprawdę korzystnej cenie.
Koszykarzy na rynku jest mnóstwo, z samych USA co roku trafia ich do Europy kilkuset nowych. Dyrektor Ryszard Szczechowiak jest już po wizycie na lidze letniej NBA w Las Vegas i zapowiada, że kandydatów do gry w Toruniu nie brakuje, a zespół może być mocniejszy od tego z ostatniego sezonu.
Polski Cukier ma sześciu Polaków, a to absolutne minimum. Jednego możemy spodziewać się jeszcze i to raczej pod kosz, bo z tej szóstki czwórka to koszykarze obwodowi. Nieco lepiej wygląda sytuacja kadrowa Anwilu Włocławek, który pozyskał już dobrego środkowego - Chorwata Josipa Sobina, przesądzone jest także pozostanie Fiodora Dmitriewa.
Oba kluby mocno penetrują rynek polskich koszykarzy. A tych jest jeszcze sporo bez kontraktów: Michał Michalak, Szymon Szewczyk, Filip Dylewicz, Jarosław Zyskowski, Kamil Chanas czy Thomas Kelati.
Torunianie i włocławianie przyglądają się także sytuacji w Zielonej Górze. Jeśli Polacy z drużyny mistrza kraju zaczną rozwiązywać kontrakty z powodu zaległości finansowych, to na pewno znajdą się w kręgu zainteresowań Polskiego Cukru i Anwili. Na to jednak chyba nie ma co liczyć, a sytuacja w Zielonej Górze powinna powoli wracać do normalności.