Seksoholizm to uzależnienie. Może dotyczyć nawet miliona Polaków!

Czytaj dalej
Fot. pixabay.com
Katarzyna Piojda

Seksoholizm to uzależnienie. Może dotyczyć nawet miliona Polaków!

Katarzyna Piojda

Jak nie masz w domu obiadu albo masz, ale ci nie smakuje - to jesz na mieście. Podobnie jest z seksem. Jeśli w domu w łóżku ci nie pasuje, szukasz dalej. Czasem przez to chorujesz.

Tak sobie pomyślałam, że dołączę (podkreślam: na chwilę!) do osób, które przez internet umawiają się na seks. „Okazja dla miłośników spotkań typowo bez zobowiązań” - czytam w reklamie portalu, która wyskakuje mi na monitorze.

Kto chce zacząć umawiać się na szybkie numerki, nie będzie miał łatwego darmowego dostępu do strony. Trzeba się zarejestrować. W regulaminie muszę zaznaczyć, że jestem pełnoletnia (chociaż myślę sobie, że gdybym miała 14 lat, to też bym podała, że mam o cztery więcej, bo nikt po drugiej stronie tego nie sprawdzi). Podaję też, że jestem kobietą, datę urodzenia oraz adres mailowy. Na maila przychodzi link, w który muszę kliknąć, żeby potwierdzić rejestrację. Dostaję wiadomość z gratulacjami. Odpisałabym „dziękuję”, jak kultura wymaga, ale to mail wygenerowany automatycznie.

Zdjęcia dołu

Dopiero teraz wszystko widzę. Zaznaczam opcję „jestem kobietą, szukam mężczyzny”. Do wyboru są też: „jestem mężczyzną, szukam kobiety”. Tutaj panie mogą poszukać pań, a panowie - panów. Parki i grupki tak samo znajdą na portalu inną parę albo inną grupkę do figlowania.

Panowie, których przypisał mi system, wstawili swoje zdjęcia. To znaczy: zdjęcia twarzy albo zdjęcia swoich klejnotów. Tego, co w slipach trzymają. Na 18 facetów, których fotki widzę, jedynie trzech wstawiło zdjęcia twarzy. Jeden z tych trzech ma ksywę „Misterlowalowa1987”. Drugi to „Majki69”, trzeci - „Hothot”.

Mogłabym się odezwać, ale musiałabym zapłacić. Miesięczny abonament kosztuje od kilkudziesięciu do ponad 100 złotych. Tańsza jest opcja, gdy zechcę tylko wysyłać i otrzymywać wiadomości. Droższa, jesli zażyczę sobie pooglądać zdjęcia w powiększeniu albo wykupię usługę „bzykanie na zawołanie”. Ta oznacza, że jak odezwę się do mężczyzny, który ma tę ikonkę w opisie, to on spotka się ze mną i pójdzie do łóżka. Obojętnie, czy mu się spodobam, czy nie. Czyli: seks na klik.

Naturalne, że mamy potrzeby

Chodzi jedynie o zaspokojenie potrzeb seksualnych. Te potrzeby są naturalne. Natura je przecież wymyśliła. Popęd też jest naturalny. No i seksualny.

- Symulatorem popędu seksualnego i naszych zachowań seksualnych są hormony - wyjaśnia dr Zbigniew Fronczek, seksuolog prowadzący gabinety w Bydgoszczy i Toruniu. - Zaspakajanie potrzeb seksualnych zależy nie tylko od czynników biologicznych, ale też od psychiki, uwarunkowań społecznych i kulturowych. Libido to pragnienie albo gotowość do podjęcia kontaktu seksualnego. Impuls do podjęcia czynności seksualnych rodzi się w głowie. To wynik procesów hormonalnych, które zachodzą w mózgu, powodując podniecenie, stanowiące początek całego łańcucha reaktywności seksualnej.

U jednych ochota na miłość przychodzi raz na kwartał, u innych raz w tygodniu. Jeszcze inni kochają się kilkanaście razy na dobę. Ci ostatni, kiedy nie znajdują towarzyszki czy towarzysza w normalnym świecie, próbują w internecie. Z myślą m.in. o nich powstają portale, jak ten, na którym przed chwilą się zarejestrowałam.

Seksoholizm to uzależnienie. Tak samo, jak narkomania i wszystkie „-izmy”, czyli alkoholizm, pracoholizm i zakupo holizm. Trzeba się leczyć. A leczenie zacząć od głowy. Tabletki nie pomogą.

Milion ma kłopot

- Nie ma dokładnych statystyk, dotyczących seksoholizmu - podkreśla dr Fronczek. - Przypuszcza się natomiast, że problem ten może dotyczyć około 1 miliona Polaków. To sporo, bo przecież w Polsce jest nas 38 milionów.

Doktor kontynuuje: - Pobudliwość seksualna jest większa u mężczyzn niż u kobiet. Panowie łatwiej się podniecają pod wpływem bodźców zewnętrznych, choćby wzrokowych. Potrzeby seksualne u mężczyzn najbardziej nasilone są około 20. roku życia, po czym stopniowo obniżają się do 50. roku życia. Kobietom trudniej się podniecić. Tutaj nie występuje mechanizm „na żądanie”. Panie potrzebują odpowiedniego nastroju, na podłożu którego może dojść do kontaktu seksualnego.

Terapia w toku

Michał przedstawił swoją historię. Ma 29 lat, ale nie ma konkretnych planów na przyszłość. Za to przeszłość ma bogatą: „Przez 2 lata byłem seksoholikiem” - pisze na forum. „Najpierw miałem stałą partnerkę. Narzeczoną. Nie chciała kochać się częściej niż 2-3 razy na dobę, a ja mógłbym kilka razy więcej”.

No więc ona uznała go za zboczeńca i zostawiła. Nie martwił się. Znalazł inną, z podobnym temperamentem, jak on. Kochali się wszędzie, gdzie się da i na czym się da.

Z tą nową nie łączyło go nic oprócz seksu. Traktowali się nawzajem przedmiotowo, a nie podmiotowo. Oboje zdawali sobie z tego sprawę.

Potem Michał miał jeszcze dwie panny. Też tylko do łóżka. Jego rekord: seks 12 razy na dobę. Z następną dziewczyną połączyło go coś więcej niż miłość fizyczna. To ona, ta aktualna, podpowiedziała, żeby Michał zaczął terapię. Teraz on jest w trakcie leczenia.

Nie ze mną te numery, Bruner

Na portalu, tam gdzie dopiero się zarejestrowałam w 5, góra 7 minut, wyskakują mi trzy powiadomienia. Panowie potencjalnie mną zainteresowani dają znak. Wiedzą jedynie, że jestem kobietą, w jakim jestem przedziale wiekowym i że pochodzę z dużego miasta. Tyle im wystarczy, żeby chcieć umówić się na numerek. Wśród nich jest mężczyzna o pseudonimie Bruner.

Do Brunera bym się nie odezwała. Bo znam przecież cytat z filmu: „Nie ze mną te numery, Bruner”.

My, Polacy, kochamy się przede wszystkim od święta. I to dosłownie. Święta, jak gwiazdka - sprzyjają bliskości par. Wtedy człowiek wyluzowuje, patrzy bardziej optymistycznie na świat, zapomina o przyziemnych sprawach. Nabiera więc też chęci na amory.

Pracowity wrzesień położnej

„Nie uprawiajcie seksu w święta” - apelowała na swoim Twitterze Mhairi Maharry, położna z Londynu. Tłumaczyła, że wrzesień jest najbardziej pracowitym miesiącem na porodówkach. - Brytyjczycy najchętniej uprawiają seks w zimowe święta, a dzieci masowo rodzą się dziewięć miesięcy później, właśnie we wrześniu.

Polskie położne także mogłyby prosić rodaków o wstrzemięźliwość „pod choinkę”. Dane Głównego Urzędu Statystycznego wszak pokazują, że najwięcej dzieci rodzi się właśnie... we wrześniu. Bez względu na to, jaką religię wyznajemy i w jaki sposób obchodzimy święta, to pod choinką kochamy się najczęściej.

Święta świętami, ale łóżko bywa kłopotem i to dosyć często spotykanym. Jak wynika z raportu „Seksualność Polaków” czterech na dziesięciu ankietowanych jest zadowolonych z pożycia małżeńskiego (czy też pozamałżeńskiego). Częściej zadowoleni są mężczyźni (55 procent) niż kobiety (49 proc.). Co trzecia kobieta kocha się, chociaż nie ma na to ochoty.

24 godziny na dobę

Inni z kolei mają ochotę przeogromną. Jeśli budzisz się i masz ochotę na seks, potem w pracy też byś chętnie wyskoczył na numerek, a wieczorami, po miłosnych uniesieniach spać nie możesz, bo masz niedosyt - to całkiem możliwe, że jesteś na drodze do seksoholizmu.

Rekordziści potrafią kochać się kilkanaście razy na dobę - niekoniecznie z tą samą partnerką. Czasem w dzień albo nocą zaliczają po 2-3 panie i nie doszukują się w tym zdrady. Przekonują bowiem, że łóżko to tylko łóżko, a więc cielesność, a miłość to uczucie. Nie wiążą obu spraw.

U seksoholików nie ma mowy o długiej grze wstępnej. Od razu jest akt. I niemal tak samo natychmiastowo pojawia się znowu ochota na miłość. Umysł seksoholika jest gotowy na kolejne uniesienie, ale ciało - jeszcze nie.

Bardziej podatni na „erotomaństwo” są ci, którzy mieli trudne dzieciństwo, byli poniżani albo bici, nieakceptowani przez dorosłych i rówieśników, mieli niską samoocenę. Uciekali w inny świat, choćby ten filmowy, a w nim znajdowali dużo scen łóżkowych.

Erotomania to już problem w skali światowej. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) włączyła uzależnienie od seksu do Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób Psychicznych. Jeśli przez więcej niż pół roku nie chcesz albo nie potrafisz okiełznać swoich potrzeb seksualnych, lecz podporządkowujesz im swoje życie, masz spore szanse stać się seksoholikiem.

Płatna miłość

Seksoholizm to nie tylko akt cielesny, ale również fantazje erotyczne, masturbacja, oglądanie pornografii (w tym uzależnienie od cyberseksu, czyli oglądania seksu w internecie). Jeśli erotoman nie zostanie zaspokojony w domu przez żonę, zacznie szukać rozwiązania poza domem. Znajdzie osobę, z którą zaspokoi swoje żądze. Nawet chętnie zapłaci.

Ten rodzaj uzależnienia dotyka nie jedną osobę, a parę. - Warunkiem właściwego rozpoznania sytuacji i postawienia diagnozy jest wizyta obojga, czyli partnerki oraz partnera u seksuologa - zaznacza dr Zbigniew Fronczek, seksuolog z Bydgoszczy i Torunia. - Gdy pacjent przyjdzie sam, przedstawi swoją wersję subiektywnie. Druga strona musi zatem pokazać, jak ona widzi sprawę. Terapeuta postara się określić przyczyny uzależnienia i pomóc z niego wyjść.

Odbudować się

Rokowania są dobre, o ile sam zainteresowany zechce podjąć się terapii. Musi ponadto mieć poczucie utraconych wartości i świadomość, że jego zachowania doprowadziły do zniszczenia życia.

Tutaj nie pomoże żadne wypisanie recepty na tabletki albo syrop. Terapia jest kilkutorowa i długotrwała. Niekiedy wyjście na prostą zajmuje 10 lat. Gdy ktoś powróci na dobrą, tzn. normalną, drogę, to zyskuje przydomek: trzeźwy seksoholik.

Leczenie pacjenta zaczyna się od zmiany myślenia. Pomóc trzeba i erotomanowi, i jego partnerce. Ona często najpierw próbuje pomóc swojemu facetowi i zaspokaja go na zawołanie. Później ona staje się ofiarą, ponieważ nie ma już ani chęci, ani fizycznej siły na miłość.

Kościół także stara się wyciągnąć rękę do seksoholików. Księża zaznaczają, iż płciowość człowieka znalazła ważne miejsce w Bożym planie stworzenia i że seksualizm człowieka stanowi dar, ale nie każdy człowiek potrafi dobrze korzystać z tego daru. W wybranych parafiach można znaleźć ulotki z danymi kontaktowymi do poradni dla osób dotkniętych tym problemem.

Spotkania anonimowych seksoholików stanowią szansę na wyjście z nałogu. Spotkania odbywają się raz albo kilka razy na tydzień. Uczestnicy mityngów przykładowo siedzą w kółku i opowiadają swoje historie.

Tak bez ściemy.

W bieliźnie

Wspominając swoje przypadki, uzależnieni niekiedy przywołują obrazowe porównania.

Choćby takie: „Seksoholizm jest gorszy od alkoholizmu czy narkomanii. Bo żeby mieć wódkę albo marihuanę, musisz się o nie postarać, a seksoholik nie musi niczego sobie załatwiać. On swoje zagrożenie nosi przecież w sobie. Konkretnie, w bieliźnie”.

Katarzyna Piojda

Miałam 6 lat, gdy postanowiłam zostać dziennikarką. I tak też wyszło. Piszę o bezrobotnych, bezdomnych, ubogich, czyli o ludziach, którzy znaleźli się na życiowym zakręcie i trudno im z niego wyjść. Samo pisanie w tym przypadku to za mało. Staram się więc im pomóc wyjść z tego zakrętu. Zajmuję się także tematyką bydgoskiej oświaty. Piszę również do serwisów Regiodom.pl i Strefa Biznesu.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.