Sejwa: Nic tak nie stymuluje miasta jak kultura i wyższa edukacja
Marzy mi się utworzenie w Gorzowie Muzeum Sztuki i Muzeum Miasta oraz techniczno-artystycznej szkoły wyższej - pisze w naszym redakcyjnym cyklu dr Zbigniew Sejwa, artysta wizualny i animator kultury, w redakcyjnym cyklu "Gazety Lubuskiej".
Co bym robił gdybym był prezydentem? Oczywiście tworzyłbym własną wizję funkcjonowania i rozwoju miasta, ale również położyłbym na stół programy wyborcze poprzedniego i obecnego prezydenta, wybrał z nich to, co moim zdaniem najlepsze i co warto kontynuować, nie patrząc na osobiste sympatie i antypatie. I nie wstydziłbym się czerpać z pomysłów poprzedników. Jeżeli myśli się o dobru miasta, to nie odrzuca się wszystkiego, co było wcześniej na zasadzie „teraz tylko my”. Nie pozbywałbym się też doświadczonych pracowników i fachowców, żeby zrobić miejsce „dla swoich”. Prezydent, który jest zakładnikiem jakiegokolwiek układu, przestaje pracować na rzecz miasta, a zmuszony jest działać na korzyść określonych grup interesów.
Prezydent powinien mieć plany i marzenia, jednak bycie prezydentem jest tylko środkiem do realizacji tych planów, a nie celem samym w sobie. Dlatego nie powinien wchodzić w żadne koalicje myśląc o przedłużeniu kadencji, bo dobro miasta jest ponad polityką. Trzeba też wsłuchiwać się w głos mieszkańców, ale nie wolno być zakładnikiem populizmu i źle rozumianych społecznych konsultacji, bo to często ogranicza możliwość realizacji ponadprzeciętnych, kreatywnych wizji i nie pozwala podejmować odważnych decyzji. Brakuje nam trochę „efektu Bilbao”. Mogła być czymś takim filharmonia, ale zabrakło tej odwagi przy wyborze jakiegoś „szalonego” projektu architektonicznego. Nie zmarnował tej szansy Szczecin. Bardzo ważna jest też transparentność, o której władza szybko zapomina. Należy mówić wprost, otwarcie tłumaczyć swoje decyzje i informować o wszelkich wydatkach, planach i budżecie. Robić to codziennie, konsekwentnie, nie czekając na zapytania dziennikarzy, czy innych zainteresowanych osób.
Wciąż żyjemy w mieście nijakim, nie mamy pomysłu na siebie. Konieczne jest odpowiedzenie sobie na pytanie, kim jesteśmy i dokąd chcemy iść. Na jaką miarę ma być szyte nasze miasto? Czy „Gorzów Przystań” czy „Gorzów w sam raz”, a może coś zupełnie innego. Osobiście wybieram Gorzów Przystań - jako miejsce do dobrego, niespiesznego życia na zawsze i na chwilę, i jako miasto zwrócone ku rzece. Przyjętą, dalekosiężną wizję, strategię należy konsekwentnie realizować bez względu na tempo zmian na stołkach władzy. Najpilniejsze dzisiaj, niezbędne do jej realizacji obszary to strefa kultury, rewitalizacji i estetyzacji miasta oraz edukacji na różnych poziomach. Chaos i zaniedbania ostatnich lat w tych sferach życia prowadzą do materialnej i duchowej degradacji Gorzowa. Trzeba przywrócić godność miastu i jego mieszkańcom.
To tyle ogólnie, a teraz konkrety.
Nigdy nie wybudowałbym stadionu żużlowego w gęstej zabudowie miasta, co skutkuje paraliżem całej dzielnicy podczas rozgrywanych meczów. Obiekty sportowe na kilka tysięcy kibiców lokalizuje się albo na obrzeżach miasta, albo w miejscach z odpowiednią infrastrukturą drogową. Może trzeba teraz wybudować nowy most?
Nigdy nie zrezygnowałbym z budowy czteropasmowej Kostrzyńskiej. Za kilka lat będziemy tej decyzji bardzo żałować.
Nigdy nie zrezygnowałbym z rewitalizacji willi Jaehnego z rozbudową na siedzibę Miejskiego Ośrodka Sztuki oraz przebudowy i adaptacji siedziby Miejskiego Centrum Kultury według dawno przegotowanego projektu Leszka Horodyskiego, łącząc tym samym obowiązek ochrony zabytków z zapewnieniem miejskim instytucjom kultury właściwych warunków pracy.
Nigdy nie rozpocząłbym rewitalizacji Nowego Miasta od przebudowy „Kwadratu”, na którym wystarczyło odnowić alejki i krawężniki, wymienić ławki i oświetlenie. Dewastacja nowego, drogiego „Kwadratu” ze spektakularnym wodotryskiem otoczonego śmierdzącymi śmietnikami, zapuszczonymi kamienicami i rozdygotaną trakcją tramwajową nastąpi szybciej niż odbudowa Katedry.
Nie zamknąłbym dla ruchu ulicy Sikorskiego, ale stworzyłbym deptak - woonerf poszerzając bulwary nadwarciańskie o drugą stronę estakady kolejowej czyli ulicę Spichrzową. W podobny sposób można by połączyć Wełniany Rynek i Hawelańską z ulicą Chrobrego, na której również powinien powstać podwórzec miejski. Ale o przebudowie i rewitalizacji Chrobrego już nawet nie ma co mówić.
Nigdy nie zrezygnowałbym z budowy szkół artystycznych przy Filharmonii Gorzowskiej. Badania i praktyka pokazują, że nic tak nie stymuluje rozwoju miasta jak kultura i wyższa edukacja (patrz Szczecin i Zielona Góra). Dlatego marzy mi się również utworzenie w Gorzowie Muzeum Sztuki i Muzeum Miasta oraz techniczno-artystycznej szkoły wyższej
Z racji wykształcenia i wykonywanego zawodu najbliższa memu sercu jest kultura, ale na ten temat musiałbym napisać odrębny tekst. Mogę tylko ubolewać nad degradacją i upadkiem kultury w mieście na rzecz przaśnej, populistycznej rozrywki.
Ale przecież nigdy nie będę prezydentem… miasteczka G.
Od redakcji:
Opinia dr. Zbigniewa Sejwy jest kolejną w redakcyjnym cyklu "Gazety Lubuskiej" - „Gdybym był prezydentem”