Sędzia stała się niewygodna dla PiS
PiS złożyło wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie legalności wyboru I prezes Sądu Najwyższego. - To szczucie - oceniają eksperci.
Grupa 50 posłów PiS złożyła przedwczoraj wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie legalności wyboru prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzaty Gersdorf.
- Mamy wątpliwości, czy aktem prawa wewnętrznego, a mianowicie regulaminem, który jest podejmowany przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego, można dokonywać procedury wyboru kandydata na prezesa SN, a następnie przedstawić go prezydentowi - powiedział Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS.
Partia krzywo patrzy
Michał Laskowski, rzecznik Sądu Najwyższego, uważa, że wniosek PiS nie wpłynie na pracę sądu. Twierdzi jednak, że polityka, nawet jeśli jest grą, powinna toczyć się według reguł, które nie zagrażają racji stanu. Po doniesieniach medialnych o wniosku PiS prawnicy nie kryli oburzenia. Postępowanie PiS nazwali też nagonką na prezes sądu. Zwłaszcza że nie zaskarbiła sobie względów partii rządzącej niedawnymi wypowiedziami w Onet.pl: „Chodzi o wprowadzenie do sądów ludzi, którzy będą zależni od pana ministra Ziobry. Korpusu sędziów z PiS. Moja obawa jest taka, że dzięki »swoim« sędziom minister może chcieć wpływać na orzeczenia” - mówiła Onetowi prof. Małgorzata Gersdorf. Oraz: „Jarosław Kaczyński to był zawsze polityk, który burzy. Nigdy nie miałam takiej oceny Lecha”.
Prof. Gersdorf powiedziała też kilka zdań, które PiS próbuje wykorzystać do nadszarpnięcia jej autorytetu, wyrywając je z kontekstu szczerego wywiadu: „Władza lansuje taki obraz, że sędziowie to tłuste koty, które opływają w luksusy za państwowe pieniądze. Spójrzmy od dołu. Przeciętny radca prawny zarabia więcej niż sędzia sądu rejonowego. 7 tys. to straszne pieniądze? Na tym szczeblu 70 proc. nominacji to kobiety. Zarobki nie są wystarczające, by mężczyźni podejmowali ten zawód. Nieco lepiej jest w sądach okręgowych, ale za te ok. 10 tys. brutto dobrze żyć można tylko na prowincji. A co jest na samym szczycie? Dobry adwokat ma się lepiej niż sędzia Sądu Najwyższego. Sędzia powinien być mądry, krystaliczny, moralny, nieprzemakalny. Więc musi dobrze zarabiać - porównywalnie do adwokatów, radców i notariuszy” - przekonywała w Onecie.
Zdaniem prawnika dr. Sebastiana Gajewskiego z Centrum im. Ignacego Daszyńskiego, można przyjąć, że grupie posłów PiS chodzi o to, że przepis ustawy o Sądzie Najwyższym, który uprawnia do uregulowania wyboru kandydatów na pierwszego prezesa SN, jest niekonstytucyjny. W tym sensie, że taka regulacja nie powinna znaleźć się w regulaminie uchwalanym przez zgromadzenie ogólne sędziów SN, tylko w akcie ustawowym. Regulamin ten to tzw. akt prawa wewnętrznego, który może zawierać normy skierowane wyłącznie do jednostek organizacyjnie podporządkowanych temu podmiotowi, który taki akt przyjmuje, czyli Zgromadzeniu Ogólnemu Sędziów Sądu Najwyższego.
- Moim zdaniem, w tym regulaminie nie ma żadnych treści, które odnosiłyby się do pozycji prawnej jakiegokolwiek podmiotu innego niż samo zgromadzenie i sędziowie SN - mówi dr Gajewski.
Po co więc PiS to robi?
- Ta inicjatywa PiS nie pozostaje bez związku z wywiadem, którego prof. Małgorzata Gersdorf udzieliła Onetowi - ocenia dr Gajewski. - Bardzo krytycznie odnosiła się w nim do polityki PiS wobec sądów i wymiaru sprawiedliwości. PiS swoją sprawdzoną metodą chce teraz wykorzystać niefortunne wypowiedzi pani profesor, które padły w wywiadzie. Stwierdzenie, że za 10 tys. w Polsce można żyć godnie jedynie na prowincji, zostało bardzo źle odebrane w opinii publicznej. PiS gra na złych emocjach i nastrojach. I zapewne myśli tak: pani prezes powiedziała coś, co społeczeństwu się nie podoba, więc można na nią to społeczeństwo poszczuć.
Dr Gajewski zwraca uwagę, że obowiązujące przepisy dotyczące powołania I prezesa SN nie przewidują możliwości ani trybu przeprowadzenia ponownego wyboru kandydatów, przedstawienia ich prezydentowi, ani powołania na to stanowisko w związku z dokonaniem wyboru na podstawie niekonstytucyjnego przepisu.
- W mojej ocenie nie ma mowy o tym, żeby prezes Gersdorf przestała być I prezesem - dodaje dr Gajewski. - Bez względu na wszystko nie ma też możliwości podważenia jakichkolwiek czynności, które prezes Gersdorf podejmuje jako sędzia SN, a zatem wydawanych z jej udziałem uchwał, wyroków czy postanowień. Prof. Małgorzata Gersdorf jest takim samym sędzią jak pozostali sędziowie SN i kwestia prawidłowości jej powołania na stanowisko pierwszego prezesa SN nie ma w tym zakresie żadnego znaczenia. Cała ta sprawa to skutek nagonki politycznej i medialnej na I prezes SN.
Dr Natalia Daśko, prawniczka z UMK oraz adwokatka z Daśko&Leciak, również twierdzi, że TK zajmuje się badaniem konstytucyjności prawa, więc złożony przez posłów PiS wniosek nie dotyczy bezpośrednio pani prezes prof. Małgorzaty Gersdorf.
- Trzeba pamiętać, że nawet jeśli TK uzna zaskarżone przepisy za niezgodne z konstytucją, to nie podważa to wyboru pani prezes dokonanego w 2014 r., bo wyrok będzie jedynie podstawą do zmiany przepisów w przyszłości, nie będzie miał mocy wstecznej - mówi dr Daśko. - Posłowie mają legitymację do wystąpienia z takim wnioskiem, więc pytanie, dlaczego robią to właśnie teraz, nie jest pytaniem istotnym z prawnego punktu widzenia, a jedynie kwestią polityczną. Faktem jest, że posłowie takie prawo mają. Niewątpliwie rozstrzygnięcie, jakie zapadnie w tej sprawie, będzie testem dla TK i powinno żywo interesować każdego z nas.