Sceniczne historie kreują zawsze tylko raz
Rozmowa z aktorami toruńskiej Grupy Improwizacyjnej „Teraz” - Mateuszem Świerskim i Wiktorem Walentynowiczem - o sztuce improwizacji.
- Dlaczego nazwa „TERAZ”?
- Mateusz Świerski: Gramy spektakle improwizowane. To, co dzieje się na scenie, dzieje się tylko raz - tu i teraz. Stąd też nazwa naszej grupy teatralnej, która wpada w ucho i łatwo ją zapamiętać.
- Skąd czerpiecie inspiracje?
- Wiktor Walentynowicz: Podstawowym źródłem jest publiczność. Na wypowiedzianych sugestiach z widowni często opierają się nasze spektakle. Inspiracje napływają również z obserwacji życia codziennego. Wszystko, co nas otacza, w pewien sposób kształtuje nasze myślenie. W związku z tym kształtuje także to, co kreujemy w swoich głowach i przenosimy potem na scenę.
- Co jest największym wyzwaniem w sztuce improwizowanej?
- Wiktor Walentynowicz: Myślę, że przede wszystkim zgranie się zespołu i wsłuchanie się w partnerów na scenie. Jeżeli wszyscy się dobrze komunikują, to opowiedziana historia będzie logiczna i ciekawa. Jeśli każdy szedłby w swoją stronę, to historia się rozbiega i widz wówczas nie będzie wiedział, o co chodzi.
- W polskim społeczeństwie widać zainteresowanie sztukami improwizowanymi?
- Mateusz Świerski: Publiczność przychodzi regularnie na nasze przedstawienia. W Polsce improwizacja rozwija się bardzo dynamicznie. Jest w naszym kraju kilka festiwali w tej tematyce, gdzie gromadzi się liczne grono osób. Wydaje mi się, że polska widownia bardzo polubiła improwizację na scenie.
Wiktor Walentynowicz: Obecnie improwizacja jest w Polsce znaczniej bardziej popularna niż dwa lata temu, kiedy zaczynałem działalność artystyczną w tym obszarze. Publiczność coraz lepiej kojarzy improwizację i często, oglądając po raz pierwszy takie spektakle, wracają do nas, aby zobaczyć nasze kolejne występy artystyczne.
- Czy istnieją standardowe tematy, które zawsze rozśmieszają widzów?
- Mateusz Świerski: Zapewne tak, chociaż my odgrywając swoje role na scenie nie myślimy o tym. Nie chcemy być z założenia śmieszni i zabawni. Mamy na celu tworzyć interesującą, wciągającą historię. Po części od przebiegu historyjki zależy też, czy to będzie w jakimś stopniu śmieszne. Jednakże nie jest naszą główną motywacją rozbawienie publiczności. Pragniemy ludzi czymś zainteresować i wciągnąć w nasz świat. Jeżeli przy okazji widzowie na nasze opowieści zareagują z uśmiechem na twarzy, to oczywiście bardzo nas to cieszy.
- Jak uważacie, czego wynika rosnąca systematycznie popularność improwizacji scenicznej?
- Wiktor Walentynowicz: Wpływ na to może mieć niepowtarzalność każdego spektaklu. Każdy występ jest premierą, gdyż zdarzy się tylko raz. Nawet jeśli pojawi się zarys jakiejś teatralnej formy, nigdy się nie powtórzy w następnym przedstawieniu. Właśnie za to ludzie cenią improwizację. Improwizacja nie musi być gorsza od sztuki teatralnej starannie zrealizowanej przez reżysera. My sami na scenie reżyserujemy nasze spektakle na bieżąco. Z pewnością jest to bardzo ciekawe i pouczające.
- Jakie macie plany na przyszłość? Czy jest jakieś marzenie artystyczne, które jako Grupa Improwizacyjna „TERAZ” chcielibyście zrealizować w najbliższym czasie?
- Mateusz Świerski: Cały czas staramy się rozwijać artystycznie i poszerzać krąg naszych odbiorców, na tym się skupiamy przede wszystkim w tym momencie. Dążymy nieustannie do tego, by grać coraz lepsze spektakle i przekazywać ze sceny jeszcze bardziej interesujące historie.
Rozmawiał Mariusz Szramka