Sąsiedzi ruszają na pomoc chorej matce dwóch córek
Mieszkańcy os. Sady na gorzowskim Górczynie pokazują, że blokowiska wcale nie są bezduszne. Dostrzegli, że jedna z sąsiadek ciężko choruje. Starają się więc pomóc w zbiórce pieniędzy na leczenie.
- Jestem w szoku, ile osób chce pomagać. Mieszkańcy Górczyna sami się do mnie zgłaszają. Jeden mówi: „Moja córka chodzi do klasy z córką Kasi”, inny mówi: „Ja z Kasią chodziłem do szkoły”. Cała akcja pomocy ruszyła, gdy zaangażowali się ludzie z osiedla - mówi nam Iwona Jessa. To bratowa Katarzyny Sukiennickiej, 43-latki, która jest matką dwóch nastoletnich dziewcząt i już od siedmiu lat walczy z guzem mózgu. Gdy pani Katarzyna zaczęła wracać do sił, w lipcu tego roku okazało się, że guz powrócił. I to już nie jeden, a dwa, z czego jeden jest „nieoperowalny”.
Szansą dla gorzowianki jest terapia z użyciem systemu Optune. To coś w rodzaju czapeczki, która powoduje zahamowanie nowotworu i niszczenie komórek glejaka. Terapia kosztuje 22 tys. euro miesięcznie, musi potrwać pół roku, więc uzbierać trzeba 600 tys. zł.
- 100 tys. zł miesięcznie to kwota nie do ogarnięcia. Chcemy więc pomóc - mówi Robert Sakowski, który mieszka dwa bloki od pani Katarzyny. To on zgłosił się do nas z prośbą: - Pomóżcie nagłośnić akcję pomocy.
W pomoc chorej matce włącza się coraz więcej sąsiadów i osób, które mieszkają w okolicy. Blokowisko, które zwykle wydaje się bezduszne, pokazuje więc ludzką twarz. - Dziś może ludzie zamykają się w domach. My jednak spotykamy się, choćby wychodząc z dziećmi na plac zabaw. Wtedy jest okazja, by porozmawiać, że komuś trzeba pomóc. Łatwiej się pomaga, gdy jest to ktoś, kogo znamy choćby z widzenia - mówi mieszkająca w bloku obok pani Katarzyny Małgorzata Banaszak. Sama porozsyłała po sąsiadach informację, że matka dwóch córek potrzebuje pomocy.
- Uzbieraliśmy już 60 tys. zł. Liczymy, że będzie więcej - mówi I. Jessa.
Na leczenie gorzowianki potrzeba 600 tys. zł
- Panią Katarzynę znam tylko z widzenia. Kiedyś miała długie włosy, później zaczęła chodzić w chustce, a następnie zobaczyłam ją z odrastającymi włosami. Wtedy zapaliła mi się lampka, że musi być chora. Później ktoś podesłał mi telewizyjny materiał o jej chorobie. Następie dostałam link, że prowadzone są licytacje na rzecz pani Kasi. Porozsyłałam go innym sąsiadom. Tak chcemy pomóc. Uzbierać trzeba jednak bardzo dużo pieniędzy - mówi nam Małgorzata Banaszak z ul. 8 Maja. Wraz sąsiadami oraz innymi mieszkańcami osiedla Sady na Górczynie stara się pomóc Katarzynie Sukiennickiej, matce dwóch córek, która mieszka przy ul. Czereśniowej. W jej mózgu rozwija się glejak... – Ona od siedmiu lat walczy z chorobą sama i przez ten czas nie prosiła o pomoc - mówi Banaszak.
Po raz pierwszy guza mózgu u pani Katarzyny zdiagnozowano w 2012 r. Wtedy, nie bez problemów, udało się go usunąć. W 2017 r. guz powrócił i też go usunięto. W lipcu tego roku glejak znów powrócił. I to w zdwojonej postaci! O ile jeden jest usuwalny, o tyle drugiego, w głębi mózgu, nie można zoperować. Jedyną szansą jest terapia, która kosztuje 600 tys. zł.
W pomoc zaangażowało się wielu sąsiadów pani Katarzyny. - Człowiek dla siebie nie żyje. On odkrywa siebie, gdy jest druga osoba, o którą może się zatroszczyć - mówi Robert Sakowski. Gdy miał osiem lat, sam stracił ojca. - Wiem, jakie strata rodzica może nieść przeżycia i problemy, dlatego chcemy pomóc - mówi gorzowianin. To, że to sąsiedzi z osie¬dla rozkręcają akcję pomo¬cową, jest wyjątkowe. Blokowiska zwykle są bowiem traktowane jako bezduszne sypialnie.
Dotychczas informacja o pomocy przekazywana była pocztą pantoflową, przez Face¬book. Pan Robert wpadł jednak na pomysł, by zbiórkę nagłośniła GL. - Sami nie uzbieramy tylu pieniędzy, ile potrzeba. Gdyby tak z tysiąc osób się zaangażowało, to może byłoby łatwiej. Pieniądze, które trzeba uzbierać, są niewyobrażalne - mówi Sakowski.
Akcję pomocy pani Katarzynie koordynuje jej bratowa - Iwona Jessa. - Zaczęłam nagłaśniać ją i jakoś się ruszyło. Mamy już uzbierane 60 tys. zł. To jednak zaledwie 10 proc. tego, co trzeba. Miesięczna terapia w prywatnej niemieckiej klinice kosztuje około 100 tys. zł, a potrzeba półrocznej... - mówi pani Iwona.
Samej oraz z pomocą sąsiadów chorej pani Katarzyny i współpracowników z firmy męża bratowej udało się rozkręcić akcję licytacji. - Aktywnych licytacji jest już aż 300 - mówi Iwona Jessa. Wszystkie można znaleźć na Facebooku po wpisaniu w wyszukiwarkę: Licytacje dla Kasi Sukiennickiej (w tej grupie jest już 2,5 tys. osób!). Wylicytować można wiele praktycznych rzeczy i usług. - Ktoś dał na licytację wizytę w salonie kosmetycznym, ktoś inny tort czy usługę fryzjerską. Ostatnio jeden z lekarzy dał na licytację wizytę u niego, ortopedy - wylicza Iwona Jessa.
Pomagać gorzowiance można też tradycyjnie, wpłacając pieniądze: Fundacja Alivia, ul. Wąwozowa 11, 02-796 Warszawa, numer konta: 24 2490 0005 0000 4600 5154 7831 z dopiskiem: Darowizna na Program Skarbonka 111100 Katarzyna Sukiennicka 4a4df16c57ec.
- Wierzę, że uda się pomóc Kasi. Dla swoich córek ona jest całym sercem - mówi bratowa chorej gorzowianki.
W terapii pani Katarzyny (dziś leży w szpitalu) kluczową rolę odgrywa czas. Ona sama liczy, że uda się ją rozpocząć jak najszybciej.