Sąsiedzi nie znali ofiar pożaru [zdjęcia]
- Nie wiem, kim byli. Ale na parterze zawsze było spokojnie - mówi nam jedna z lokatorek kamienicy.
Mieszkańcy obiektu, w którym wczoraj doszło do pożaru, są w ogromnym szoku. - Poczułam ostry zapach dymu. Wyszłam, żeby zobaczyć, co się stało, aż nagle wszędzie zrobiło się czerwono. Natychmiast wybiegłam drugim wyjściem - słyszymy od jednej z lokatorek.
Przed bramą, która oddziela wejście do kamienicy od ulicy Rycerskiej, spotykamy kolejnych dwóch mieszkańców. W budynku mieszkają od prze-szło dwóch lat.
- Akurat przyciąłem sobie drzemkę, gdy obudziła mnie sąsiadka, krzycząc, że się pali. Wyszedłem z mieszkania, a tam jęzory ognia, sięgające nawet 2-3 metrów i pełno dymu - opowiada nam starszy mężczyzna.
- Na korytarzu kamienicy dym był wszędzie. Cofnęłam się jeszcze do mieszkania po swoją kotkę i torebkę, i wybiegłam na zewnątrz. Zaalarmowałam jeszcze wszystkich sąsiadów - opowiada towarzysząca mu bydgoszczanka.
Nikt jednak z osób, z którymi rozmawialiśmy, nie potrafił nam powiedzieć, kim były osoby, które mieszkały na parterze, gdzie doszło do pożaru.
- Może widziałam ich parę razy. Nie mam jednak pojęcia, co tam się działo. Zazwyczaj było spokojnie. Nie hałasowali - słyszymy.
Ofiary to dwie kobiety i mężczyzna, których ciała znaleziono na miejscu. Prawdopodobnie byli w wieku około 60 lat. Kolejny mężczyzna został przewieziony do jednego z bydgoskich szpitali. Poza tym siedmiu lokatorów trzeba było ewakuować. Schronienie znaleźli u rodzin i w bydgoskim schronisku.
Wczoraj nie udało nam się dowiedzieć, jakie były przyczyny pożaru. Do późnych godzin wieczornych trwała akcja kilkunastu strażaków, którzy zajmowali się dogaszaniem ognia. Akcja gaśnicza była nieco utrudniona, bo najpierw trzeba było wyłamać kraty, jakie znajdowały się w oknach.
- Dopóki strażacy nie zakończyli swoich działań, nie mogliśmy rozpocząć oględzin - mówi podinspektor Monika Chle-bicz, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy.
Przez całą noc teren wokół kamienicy był pilnowany przez strażaków. Funkcjonariusze policji rozpoczną swoje zadania dzisiaj z samego rana. Wówczas poznamy więcej szczegółów tragedii. Pod nadzorem bydgoskiej prokuratury sprawdzone zostanie, czy do pożaru przyczyniło się np. zwarcie instalacji elektrycznej.
Lokatorzy budynku podejrzeń co do przyczyn tragedii nie mają. W rozmowie z nami nie kryli, że warunki mieszkalne były trudne. Ich słowa potwierdzają bydgoscy strażacy.
- Na razie nie wiemy, w jakim stanie były instalacje, ale widać, że obiekt potrzebuje pilnego remontu - przyznaje Tomasz Płaczkowski, zastępca komendanta KM PSP w Bydgoszczy.
Właściciel kamienicy nie chciał rozmawiać. Wobec dzie-nnikarzy zachowywał się agresywnie i wyprosił wszystkich z posesji.