Przez lata słyszeliśmy o społecznej roli biznesu. Oglądaliśmy dziesiątki reklam wielkich korporacji, które starały się nas przekonać do tego, że nie tylko zarabianie jest dla nas ważne. Wojna zweryfikowała to najlepiej.
Słyszeliśmy wiele razy, że są wartości ważniejsze od pieniędzy. Że najważniejsze jest życie ludzkie. Patrzę na polskie firmy, szczególnie wielkie firmy rodzinne. Najczęściej schemat jest taki: ludzie poświęcają swój czas i pieniądze. Widzę ludzi, którzy na tygodnie zostawiają pracę i zamiast zarabiać, poświęcają czas na zbieranie darów dla potrzebujących ofiar putinowskiej agresji. Mobilizują siebie i innych, wysyłają całe tiry leków na Ukrainę. Są tacy, którzy przestali pobierać opłaty za swoje usługi, jeżeli pomoc dotyczy Ukrainy, inni przyjmują w domach Ukrainki z dziećmi i uczą je, jak zakładać manufaktury wypieku ciast i klejenia pierogów, by lepiej im było przeżyć na obczyźnie.
Tym bardziej boli, że niektóre zachodnie koncerny udają Greka. Maski opadają w tych dniach jedna po drugiej. Są tacy, co po latach udawania społecznej roli biznesu teraz nie mają oporów, by wspierać reżym, który każdego dnia posuwa się do zbrodni wojennych. Piszę to nie tylko o Leroy Merlin, bo są najbardziej znani spośród tych, co „nie widzą problemu”. Otóż każdy dolar wydany w tej sieci wspiera rosyjską gospodarkę i poprawia morale putinowcow, każda złotówka i euro wydane w Leroy Merlin jest zamieniane na rakiety i pociski, które mogą być wymierzone także w nasz kraj, w Polskę.
Miedwiediew, Ławrow, Putin, Sołowow nie zostawiają marginesu na złudzenia: oni tę wojnę chcą traktować już nie jako „operację specjalną walki z nazistami na Ukrainie”. Nie udało się zmobilizować poparcia Rosjan dla tego zbrodniczego wybryku. Teraz ogłaszają nową wojnę: wojnę z Zachodem niemalże jak kiedyś Wielką Wojnę Ojczyźnianą z Hitlerem. Odwołania do czasów stalinowskich nie są tutaj zresztą przypadkowe. Inaczej nie są już w stanie wytłumaczyć Rosjanom, że warto wysyłać chłopaków na front. A na Zachodzie w rosyjskiej perspektywie, wiadomo, najgorsza jest Polska. Tak to zakupy w sieci, która handluje w Rosji, są finansowaniem rakiet, które polecą kiedyś i nad polskie miasta.
Sankcje muszą boleć - porządne sankcje bolą także tego, który je nakłada. Dlatego trzeba zablokować import ropy, węgla i gazu z Rosji, ale to zadanie dla rządu. Ale i każdy z nas może nakładać sankcje: każdy z nas decyduje codziennie, kupując lub nie u handlarzy, dla których dzisiaj ważniejszy jest komfort niż krew Ukraińców i być może Polaków w przyszłości. Kupujemy? Być może sami sobie kopiemy grób. Takie czasy. Czasy poważnej polityki. Dla premiera zaczyna się ona podczas spotkania Rady Europejskiej i dyskusji o sankcjach. Dla każdego z nas w każdej niemal decyzji: kupuję lub nie.