Internet jest wspaniałym miejscem, by zareklamować to i owo.
Setki tysięcy czy miliony śledzących profile celebrytów, to idealni odbiorcy promowanych produktów. Niestety, wiele wskazuje na to, że nie zawsze złapiemy w sieci wyśmienitą okazję, jak ją przedstawiają ci, którzy przekonują do kupna.
Sandra Kubicka, modelka z Łodzi, ostatnio reklamuje ekologiczne produkty swojej firmy, zajmującej się sprzedażą kremów, suplementów i zdrowej żywności.
Najnowszy produkt przedstawiany jako „formuła stworzona z myślą o kobietach aktywnych seksualnie, planujących ciążę lub karmiących piersią”, postanowiła przeanalizować znana blogerka Katarzyna Daniłko. Wyszło ciekawie.
„Instagram to nie apteka, a influencerzy to nie są specjaliści! Nie trać pieniędzy na nieprzebadane cukierki! - napisała „pani od jakości”.
Farmaceuta, który na potrzeby posta blogerki, przeanalizował skład suplementu, nie pozostawił na nim suchej nitki.
Okazało się, że produkt o tym samym składzie, który na stronie firmy jest dostępny za 149 zł, w aptece można kupić... pięć razy taniej.
Blogerka pisze też, że Kubicka nie jest właścicielką firmy - jej udział jest w zasadzie symboliczny i zapewne ogranicza się jedynie do bycia „ambasadorką marki”.