Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało...
Rządząca partia przejmuje kontrolę na sądami, by rządzić nie bacząc na wolność słowa, prawo do zgromadzeń, do protestów, demokrację. O tym kto zostanie sędzią będzie decydował minister sprawiedliwości, prokurator generalny. Ten, który rozkazuje przeciw komu umorzyć dochodzenie, a kogo oskarżyć. Jaką mamy pewność, że nie będzie wysyłał maili z wyrokami do sędziów?
A w kraju większość milczy. Protestują tylko nieliczni.
Politycy opozycji zajęci są własnym ego. Nie dziwę się, że większość z nas ma to gdzieś, jeżeli spadkobierca tych, co obalili komunę - związek Solidarność - klaszcze, gdy odbierają nam to, co wywalczyli poprzednicy.
Co rzec, gdy profesor jednej z krakowskich uczelni tłumaczy mi, że dobrze, iż wreszcie ktoś będzie kontrolował sędziów. Bo muszą mieć za uszami, jeśli sędzia, prezes NSA, dorobiła się więcej niż on.
Inny z obrzydzeniem wspomina wręczenie mu profesorskiej nominacji, bo prezydent, nie wymienił jego nazwiska, by nie skalać swoich warg: „Wręczył ją jak cieciowi klucz do bramy i poszedł”.
Co powiedzieć, gdy wdowa po działaczu opozycji w PRL, który zaliczył niejedną ścieżkę zdrowia, cieszy się z nałożenia kagańca sędziom?
Dyskusja traci sens, gdy zamiast własnych przemyśleń, słyszę slogany powtarzane za rządzącymi. A na pytanie: kto będzie kontrolował polityków, rząd, dowiaduję się, że tej władzy nie trzeba kontrolować, bo ona chce dla nas dobrze.
Z komuną, która też twierdziła, że chce dobrze, walczyli nieliczni, większość była jej trybikami, bo chciała awansować, jakoś żyć; inni mówili, że ich to nie dotyczy. Tak jak dziś.
Nasza mentalność się nie zmieniła. 40 procent z nas, (za serwisem ciekaweliczby.pl), uważa, że trzeba wykorzystywać państwo, jak się da, że jest to objaw zaradności, a praca jest dla głupich. Rządzący muszą tylko przekonać większość, że ich byt zależy od tego, co da im partia, by raz zdobytej władzy nie oddać.
Bo jak mawiał w stanie wojennym pewien stróż - dyżurujący nocą w bramie - z wolności się nie wyżyje. Rządzący pamiętają, że PRL zatrząsł się nie wtedy, gdy Polacy zażądali swobód obywatelskich, ale jak władze podniosły cenę kiełbasy zwyczajnej. To mnie nie dotyczy - słyszę w dyskusjach o skoku polityków na sądy.
Dziś może wydać się to głupie, ale czy kiedyś władzy nie przyjdzie do głowy, że każdy z nas może mieć tylko jedną nieruchomość, a wszystko ponad to zostaje znacjonalizowane? Gdy związkowcy zechcą protestować, sąd związki zdelegalizuje. Internet można kontrolować, a prywatnym telewizjom, rozgłośniom czy wydawcom gazet zakazać działalności. Jeśli mogą zmniejszyć emerytury policjantom, żołnierzom, których wysłali na wojnę, funkcjonariuszom BOR ochraniającym prezydenta Lecha Kaczyńskiego, to mogą też tobie.
Kto im zabroni? Sam, żeś tego chciał Grzegorzu Dyndało.