Zakład Fructofresh z Czarnowic został oskarżony o stosowanie nielegalnego składnika w sałatkach. Sanepid go nie znalazł.
W ostatnich dniach głośno zrobiło się o firmie znajdującej się w Czarnowicach, na terenie gminy Gubin.
Zakład powstał w 2010 roku. Produkowana jest tam żywność, głównie sałatki owocowe. Obecnie firma zatrudnia wielu obcokrajowców. Głównie pracowników z Korei Północnej.
Kilka dni temu we Francji zakazano sprzedaży wspomnianych sałatek. Dlaczego?_Ponieważ pojawiło się podejrzenie, że przy produkcji stosowany jest nielegalny składnik: tzw. Velcorin. Jest on zakazany w krajach, należących do Unii Europejskiej. Uznano go za szkodliwy dla zdrowia. Ponadto zarzucono firmie Fructofresh, że zatrudnia nielegalnie pracowników z Azji.
Wójt gminy Gubin, Zbigniew Barski był zaskoczony tymi donosami. - Nie słyszałem o tym wcześniej. To na pewno spory problem dla zakładu - przyznaje. Wójt pozytywnie wypowiada się o firmie w Czarnowicach. - Współpracowaliśmy przy okazji przygotowywania paczek dla dzieci. Zwracałem się z prośbą o wsparcie do różnych przedsiębiorców. Fructofresh była wśród tych pomocnych - opowiada. Dodaje, że gmina nie otrzymała skarg na działalność firmy.
Przedstawiciele Fructofresh zdecydowanie sprzeciwiają się postawionym zarzutom.
- Fructofresh nie używa środka konserwującego typu Velcorin w produkcji sałatek owocowych. Proces naszej produkcji jest przedmiotem stałych, corocznych kontroli. Wykonują je niezależne podmioty - wyjaśnia przedstawicielka firmy, Joanna Tauber.
Tę informację potwierdza również Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Krośnie Odrzańskim.
- Sprawa zakładu Fructofresh Group w Czarnowicach wypłynęła w związku z licznymi artykułami, ukazującymi się najpierw w prasie francuskiej, a następnie w polskiej i wydanym przez sąd francuski zakazu wprowadzania do obrotu sałatek owocowych - mówi Krystyna Pietkiewicz z sanepidu.
Dodaje, że zakład znajduje się pod stałym nadzorem i kontrolowany jest zgodnie z harmonogramem.
= W trakcie systematycznie przeprowadzanych kontroli stwierdzamy, że w zakładzie zachowane są wysokie standardy higieniczne. Wyniki badań wskazują, że niedozwolony w środek Velcorin nie był stosowany w produkcji sałatek owocowych - mówi K. Pietkiewicz.
Skąd w ogóle wziął się donos na Fructofresh. Jak się okazuje burzę rozpętała konkurencja: spółka Delifruits, której przedstawiciele zauważyli, że produkty polskiego przedsiębiorstwa nadają się do spożycia po 14 dniach od ich zapakowania. Na pudełkach nie było informacji o konserwantach.
Tylko specjaliści z konkurencyjnej firmy stwierdzili, że w sałatkach znajduje się Velcorin. Francuski dystrybutor polskich produktów również je zbadał. Nie znalazł tam nic niepokojącego.
A co ze wspomnianymi pracownikami z Korei_Północnej? Tutaj przedstawiciele się nie wypierają, że zatrudniają ludzi z tej części Azji. Dziwne byłoby, gdyby tak zrobili, gdyż mieszkańcy Czarnowic widują wielu z nich na co dzień.
- Pracują tutaj już od dawna. Powoli uczą się polskiego, są uprzejmi, nie sprawiają problemów. Nawet raz podwoziłem dwie dziewczyny do Gubina - opowiada jeden z mieszkańców Czarnowic.
Przedstawiciele Fructofresh zapewniają jednak, że pracownicy są zatrudnieni legalnie. - Nie są oni bezpośrednio związani umową z nami. Wynajmujemy ich od innej firmy - usłyszeliśmy.
Sprawa dotycząca Fructofresh jest rozpatrywana we francuskim sądzie.