Mikołaj Marecki: PiS mówi, że państwo jest najważniejsze, dlatego można ograniczać prawa obywateli
Czy KOD jest jeszcze potrzebny? PiS zapewnia, że demokracja w Polsce ma się dobrze.
Myślę, że dopóki ludzie będą chcieli wychodzić na ulicę, by zademonstrować swój sprzeciw, KOD będzie potrzebny. I nie ma znaczenia, czy to będzie Komitet Obrony Demokracji, czy organizacja o innej nazwie. Dziwi mnie opinia PiS, że nasza demokracja ma się dobrze. Media, organy Unii Europejskiej, prawnicy mówią wręcz, że to jest zamach na naszą demokrację. Tylko PiS twierdzi, że wszystko jest w porządku i jest w tym twierdzeniu osamotniony.
Wybory przewodniczącego KOD po raz kolejny zostały przesunięte. Wszystko przez przeciągający się audyt. Prokuratura bada kolejne zawiadomienia w sprawie Mateusza Kijowskiego. Jest dla was obciążeniem?
W tej chwili jest obciążeniem. Ale nie można zapomnieć, że dał iskrę, która spowodowała zorganizowanie KOD. To niewątpliwa zasługa, której nie można zapomnieć. Jednak dla wielu członków stowarzyszenia sprawa jego zaległych alimentów była niezrozumiała. W obecnej chwili, po aferze fakturowej, upieranie się przez niego, by pozostać na stanowisku jest poza standardem demokratycznym. Trwanie na stanowisku przy sugestiach całego zarządu, by podał się do dymisji, jest nieporozumieniem. To paradoks, że walczmy o wysokie standardy, a sami jako stowarzyszenie mamy kłopot z przewodniczącym. Proszę zobaczyć, Piotr Chabora, skarbnik stowarzyszenia sam ustąpił.
W szczecińskim KOD też były uwagi dotyczące nieprawidłowych rozliczeń. Potwierdziły się zarzuty?
Cześć osób rzeczywiście kwestionowało nasze rozliczenia. Wiemy jednak, że wszystko jest w porządku. To nie jest prawda, że ktoś ukradł 50 złotych, bo o takich kwotach w tym przypadku mówimy, ale z pewnością sprawa jest dawno rozliczona. To jest niepotrzebne wywoływanie burzy w szklance wody. Trzeba sobie powiedzieć jedno: KOD to jest oddolny ruch, który popełnił wiele błędów, ale też wiele się na nich nauczył. Dzisiaj jesteśmy bogatsi o doświadczenie.
Z czego KOD żyje?
Na pewno nie z Sorosa, jak się nam zarzuca, choć pewnie nie obrazilibyśmy się za taką wpłatę. Wystarczy zajrzeć do prawa o stowarzyszeniach, tam są źródła finansowania. Mamy pieniądze ze zbiórek publicznych, darowizn, składek członków, których mamy około 7 tysięcy. Dbamy, by do manifestacji nie trzeba było dokładać, dlatego podczas pikiet zbieramy pieniądze.
Dlaczego KOD nie potrafi przyciągnąć młodych ludzi? Na proteście studentów było zaledwie 100 osób. Większość działaczy to ludzie w średnim wieku. Młodzi nie interesują się demokracją?
To nie my organizowaliśmy strajk studentów. Jesteśmy bardzo chętni do pomocy przy takich działaniach, podobnie wsparliśmy „Dziewuchy” w czasie Czarnego Protestu, daliśmy im choćby swoją straż zgromadzenia czy sprzęt. Mamy trochę młodych ludzi w KOD, ale rzeczywiście nie jest ich wielu. W mojej ocenie nie mają takiego doświadczenia życiowego, żeby móc ocenić, czym jest zagrożenie demokracji. Jak słyszę młodych ludzi, który mówią: „po co mi Trybunał Konstytucyjny” to wiem, że nie rozumieją, o co się toczy walka. Starsi pamiętają czasy głębokiej komuny, PRL, wiedzą, czym to grozi, przeżyli, albo nawet sami brali udział w walce o wolną Polskę. Nie chcą tego jeszcze raz przechodzić. Wiele osób, szczególnie młodych, nie widzi konsekwencji tego, co się obecnie dzieje.
Pan też jest młodą osobą, a jednak zaangażował się pan w działalność KOD.
Nie wiem, czy 40-latek to taka młodzież. Pamiętam czasy komuny, stan wojenny, stałem w kolejkach. Proszę pamiętać, że jestem prawnikiem, wiec dla mnie trójpodział władzy jest czymś oczywistym i to, co robi obecna władza z prawodawstwem jest szokiem.
Czy KOD zamierza utrzymać obecną formę protestów, czyli wychodzenie na ulice i demonstrowanie niezadowolenia?
Z pewnością będziemy utrzymywać taką formę protestu. Ludzie chcą wychodzić i tak naprawdę po to powstaliśmy, by im to umożliwić, zorganizować. Pojawiają się inne formy: wyświetlanie z rzutników na budynkach haseł czy wsadzanie do koszy na śmieci plakatów. Czasami „ciepło” witamy jakiś znaczącego członka PiS. Z pewnością będziemy się dostosowywać do sytuacji.
Prawo nie jest najważniejsze - powiedział wiceprezydent Mateusz Morawicki. Potem dodał, że za majestatem prawa ukrywano indolencję wymiaru sprawiedliwości lub osłaniano nim partykularne interesy wąskich grup społecznych.
Można powiedzieć, że teraz dzieje się tak samo. PiS powołuje się na przepisy, które pozwalają im obsadzać swoimi spółki skarbu państwa. Rasowych biznesmenów zastępuje się partyjnymi aparatczykami. Jeżeli się coś zmieniło, to na gorsze. Taka wypowiedź w ustach znaczącego polityka, to jakiś żart. Prawo jest bardzo ważne i stanowi podstawę funkcjonowania państwa. Ugrupowanie, które teraz rządzi robi sobie cyrk z uchwalania prawa. Były wcześniej problemy, bo poprzednia koalicja nie konsultowała swoich pomysłów ze społeczeństwem, za mało sięgali po opinie zainteresowanych środowisk. Dzisiaj tego nie robi się w ogóle, nie ma żadnych konsultacji społecznych, wszystko trafia pod obrady Sejmu jako projekty poselskie . Popatrzmy na Lex Szyszki - po trzech dnia została ustawa uchwalona. Jest to może zgodnie z literą prawa, ale na pewno nie z jego duchem. Odbieram to jako kompletną arogancję i bezczelność władzy na zasadzie: my wiemy lepiej.
Jakie będziemy mieli sądy po głębokiej reformie?
W konstytucji mamy zapisany trójpodział władzy. Jak na razie, nic lepszego nie wymyślono. Haniebnym czynem był zamach na urząd prokuratora generalnego. Przez lata mocowaliśmy z oddzieleniem urzędu ministra sprawiedliwości od stanowiska prokuratora generalnego. To było coś, czego oczekiwaliśmy w demokratycznym państwie prawa. Dzisiaj prokuraturą rządzi polityk. Dopiero teraz zobaczymy, jak można nią sterować. Już kilka spraw zostało przekazanych sądom i te stanęły na wysokości zadania i jak było trzeba - uniewinniły. Bo to sądy teraz są bastionem normalności. Na razie są blokowane nominacje na stanowiska sędziów. Przeprowadzenie nowelizacji umożliwi PiS wpływ na to, kto będzie sędzią. Wyraźnie PIS wzoruje się na doświadczeniach węgierskich. Walczyliśmy o Trybunał i przegraliśmy. Musimy go teraz odzyskać, bo to, co się tam dzieje, jest wielkim skandalem. Proszę zobaczyć, Trybunał sparaliżowany, prokuratura przejęta, media też, Prezydent i parlament też są w ich rękach, oczywistym jest że następnym ruchem PIS będzie takie ułożenie prawa wyborczego, by wygrać wybory.
Sędzia Julia Przyłubska popełnia błędy proceduralne przy udzielaniu pełnomocnictw jednemu z członków Trybunału Konstytucyjnego. Czy to nie jest dowód na nieomylność sędziów?
Jest na pewno dowodem na niskie kompetencje sędzi Przyłębskiej, ale to już wiadomo od dawna. Arkusz ocen jej pracy jest powszechnie znany. I tacy ludzie nie powinni się znaleźć w Trybunale. Jest to na pewno dowód na nieudolne obsadzanie stanowisk przez PIS, bo to za ich rządów pani sędzia Przyłębską została wybrana na sędziego Trybunału i to za ich rządów ustanowiono ją prezesem tegoż trybunału. Obserwowałem debatę na temat sędziów Trybunału Konstytucyjnego. To są ogromne autorytety, z ich książek uczyliśmy się prawa, a praca w Trybunale jest ukoronowaniem ich kariery zawodowej. Do tej pory miało to sens. Dla większości z nich to ogromna potwarz mówienie, że są „sędziami PO”. Zachowali w tej sytuacji ogromną kulturę osobistą i nie komentowali tych zarzutów. Trzeba tu jeszcze zaznaczyć, że sędzia Andrzej Rzepliński, który był tak krytykowany za wypowiedzi medialne, wypełniał swoje zadanie. Tu nie ma co się dziwić, jego obowiązkiem było przedstawianie i komentowanie sytuacji, bo reprezentuje Trybunał na zewnątrz, jest jego głosem. Dlatego nie tylko mógł, ale wręcz musiał występować w mediach i zabierać w nich głos.
Największa manifestację zorganizowały kobiety. Teraz zapowiadają protest 8 marca. Czy panie mają siłę i szanse na zmianę?
Czy się uda? Nie wiem. Aktywnie wspieraliśmy protest studentów. Bali się, że było ich mało. Przekonywałem, że jak przyjdą dwie osoby, to też będzie protest. Kobiety mają dużą siłę, teraz prezentują szerokie spektrum postulatów. Zobaczymy, na ile się im uda. Koniecznie trzeba wspierać wszelkie protesty przeciwko nieprawości władzy.
Czy lokalny KOD współpracuje z partiami politycznymi?
To ciężki temat. Bardzo aktywnie wspiera nas poseł Platformy Obywatelskiej, Sławomir Nitras, jest naszym członkiem, mamy kilku innych sympatyków. W przeciwieństwie do innych regionów, staramy się nie wpuszczać polityków na scenę. Pojawili się na niej pierwszy raz w grudniu w trakcie protestu o wolne media. Trudno jednak mówić o jakiejś szczególnej współpracy, choć zagrożenia dla demokracji widzimy te same.
Czy myśleliście o wystawieniu swoich członków w wyborach? Czy KOD utworzy listę wyborczą w wyborach do samorządu?
Nie powstaliśmy po to, by uczestniczyć w wyborach. To jest bardzo ważny punkt dla naszych członków. W KOD jest sporo osób, które są rozczarowane partiami politycznymi, ich manierami, lekceważeniem, butą. Nie chcą słyszeć o przekształceniu nas w partię i zapisaliśmy to w statucie. Z drugiej strony członkowie partii mogą być członkami KOD. Aktywni politycy nie mogą jednak być we władzach stowarzyszenia. KOD z pewnością nie będzie startował w wyborach i tworzył własnych list. Natomiast KOD promuje społeczeństwo obywatelskie. Jesteśmy po to, by zachęcać innych do startowania w wyborach i do głosowania w nich, do przyjęcia odpowiedzialności za swoje państwo.
Będzie pan startował w wyborach?
Nie myślę o tym. Uważam, że są osoby, które w te roli spiszą się lepiej niż ja. Więcej mogę zdziałać w KOD. Nie widzę alternatywy, chcę robić coś, co jest zgodne z moim sumieniem. Między KOD a obecną władzą jest spór o wizję państwa. Czy państwo ma być dla obywateli, czy obywatele dla państwa? Dotąd dominował pogląd, że to nadrzędni są obywatele, a państwo jest dla nich, ma być dla nich przyjazne. Tymczasem PiS mówi, że to państwo jest najważniejsze, dlatego wedle nich prawa obywateli mogą być ograniczane. Z takim myśleniem walczymy, chcemy spokoju i normalności. a