Sądeckim ratownikom zabrakło karetek i uścisków pani premier
Beata Szydło podziękowała ratownikom za obsługę Światowych Dni Młodzieży. Na spotkanie nie zaproszono sądeczan. - To dla nas policzek - mówi Krzysztof Olejnik
Na zdjęciu opublikowanym przez kancelarię premiera jest uśmiechnięta Beata Szydło z dyrektorami szpitali i pogotowia z Małopolski. Odbierają gratulacje od szefowej rządu za wzorową pracę podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Nie ma w tym gronie sądeczan.
- Jest nam bardzo przykro, że nasza praca nie została zauważona i doceniona podczas oficjalnych uroczystości - mówi Krzysztof Olejnik, rzecznik Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego i ratownik medyczny.
Bez karetki od premiera
Premier Szydło spotkała się w niedzielę w Krakowie z przedstawicielami służb medycznych z Małopolski.
- Tym wszystkim, którzy dbają o nasze bezpieczeństwo i zabezpieczają takie wydarzenie, należą się ogromne podziękowania - mówiła.
Zaznaczyła, że Światowe Dni Młodzieży były świętem wspólnoty religijnej, ale także gigantycznym wyzwaniem organizacyjnym.
- Udało się wyzwaniu sprostać dzięki służbom, które stanęły na wysokości zadania i zdały egzamin na szóstkę - podsumowała Szydło. Oprócz słów uznania i dyplomów rozdała też drogie dary, czyli nowe karetki.
Pojazdy trafiły do Oświęcimia, Chrzanowa, Myślenic, i Nowego Targu, Brzeska, Limanowej, Nowego Targu, Staszowa i Częstochowy. Dla Nowego Sącza zabrakło.
- Liczyliśmy na karetkę, bo takie były zapowiedzi przed uroczystościami. Znacznie bardziej jednak przykro nam, że po prostu nie zauważono naszego wkładu w zabezpieczenie uroczystości - mówi Krzysztof Olejnik. Wylicza, że sądeczanie podczas Światowych Dni Młodzieży pracowali niezwykle ciężko. Przez siedem dni trzy zespoły ratowników zabezpieczały uroczystości.
- Wysłaliśmy do Krakowa profesjonalistów. Najlepiej wyszkolone i w pełni wyposażone zespoły. Zabezpieczaliśmy też uroczystości towarzyszące ŚDM w Starym Sączu - wylicza rzecznik pogotowia.
Dodaje, że niektóre wyróżnione przez premier jednostki pracowały podczas ŚDM tylko dwa dni.
Może jeszcze dostaną
Zdaniem Krzysztofa Marcinkiewicza, rzecznika prasowego wojewody małopolskiego, pretensje sądeckiej załogi są bezzasadne.
- Na uroczystości z udziałem premier Szydło zaproszono jedynie dyrektorów szpitali, a wyjątkiem była obecność pracowników Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego, które koordynowało zabezpieczenie uroczystości związanych z wizytą papieża - odpowiada Marcinkiewicz.
Na osłodę dodaje, że Sądecczyzna ma szansę na nową karetkę. Wojewoda Małopolski rozdysponuje na początku 2017 roku jeszcze 17 pojazdów.
Nie zna jednak odpowiedzi na pytanie o szanse na dodatkowe kontrakty dla karetek w rejonie Sądecczyzny, a to właśnie kontrakty są dla Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego najcenniejsze.
- Cały teren Krynicy i Muszyny aż po Żegiestów zabezpiecza w nocy tylko jedna karetka. To może wydłużyć czas oczekiwania na pomoc nawet do 40 minut. Samo zwiększenie liczby karetek nie rozwiązuje sprawy, konieczny jest kontrakt dla zespołów. Trzeba też zwiększyć kontrakty tam, gdzie są one cząstkowe np. w Piwnicznej i Jasiennej - wylicza Olejnik. Rzecznik wojewody odpowiada, że to już sprawa ministerstwa zdrowia.
Papierowe obietnice
Politycy PiS-u obiecywali wyborcom, że po objęciu władzy przywrócą instytucje zlikwidowane przez poprzedni rząd. Tymczasem Ministerstwo Zdrowia właśnie odebrało nadzieję na powrót dyspozytorni.
- Rozwiązania obejmujące utworzenie dyspozytorni medycznej w Nowym Sączu pozostawałyby w sprzeczności z projektami nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym i generowałoby zbędne koszty - uzasadnia Marek Tombrakiewicz z resortu zdrowia. Ustawa, która wejdzie w życie na początku przyszłego roku zezwala na istnienie maksymalnie dwóch dyspozytorni: w Krakowie i Tarnowie.
- Pominięcie nas podczas uroczystości w Krakowie to kolejny policzek po negatywnej decyzji ministerstwa. Okazuje się, że wbrew zapowiedziom rządzących kontynuowane są reformy rozpoczęte przez PO - ubolewa Krzysztof Olejnik.
Powrót dyspozytorni obiecywali sądeczanom senator Stanisław Kogut i poseł Arkadiusz Mularczyk, a ostatnio zapewniał o tym również starosta nowosądecki Marek Pławiak. Tłumaczy się teraz, że trochę poniósł go optymizm.