Sąd sądem, ale ta sprawiedliwość [opinie ekspertów]
Narzekamy na przewlekłość procesów, opóźnienia w rozprawach, sędziów. A wymuszenie zmian pozostaje w naszych rękach.
W badaniach CBOS sprzed trzech lat tylko 20 procent Polaków dobrze oceniało pracę sądów prokuratur. Ponad połowa nie była zadowolona z ich pracy. Narzekaliśmy m.in. na przewlekłość ciągnących się latami procesów, spóźnienia rozpraw lub spadania spraw z wokandy.
- W sądownictwie pokutuje stereotyp: zawsze połowa obywateli wychodzi z sądu niezadowolona, to alibi dla sędziów, że nie muszą się starać - mówi Filip Gołębiewski z toruńskiej Fundacji Court Watch Polska. Od kilku lat fundacja zachęca Polaków, by korzystali z konstytucyjnego prawa udziału w rozprawach. - W polskich sądach prawie nie ma publiczności - opowiada Filip Gołębiewski, dyrektor Programu Obywatelski Monitoring Sądów Fundacji Court Watch Polska. - Nasza fundacja powstała w 2010 roku. W tym czasie rzadkością w sądach była obecność kogokolwiek, kto nie był związany ze stronami. Postanowiliśmy to zmienić i masowo namawiać ludzi, by uczestniczyli w rozprawach, obserwowali, jak zachowuje się sędzia, pełnomocnicy i prokurator.
Już ponad dwa tysiące wolontariuszy - za namową Fundacji Court Watch Polska - poszło do sądów. Podczas ponad 28 tysięcy rozpraw dokonano obserwacji według przygotowanych kwestionariuszy.
- Niepokoi nas problem braku zaufania do polskich sądów - przyznaje - Filip Gołębiewski, dyrektor Programu Obywatelski Monitoring Sądów. - Nasze obserwacje dotyczą nie tylko perspektywy prawniczej, ale i socjologicznej. Ludzie wyrabiają sobie opinie na temat sądów z mediów - np. na podstawie programu „Sędzia Anna Maria Wesołowska” lub innych, które nie odzwierciedlają rzeczywistości polskich sądów. Także z opowieści znajomych, którzy ubarwiają swój przekaz.
Obserwatorzy toruńskiej fundacji twierdzą, że bardzo wielu sędziów pracuje dobrze i podnosi autorytet sądu. - Sędzia prowadzący sprawę wykonuje wielką pracę, stara się opanować emocje i wytłumaczyć meandry rozprawy - dodaje Filip Gołębiewski. - Od 3 do 5 procent sędziów zachowuje się na sali rozpraw agresywnie. Nie szanują godności stron. To psuje wizerunek całego sądownictwa. W nieformalnych rozmowach słyszymy, że są sędziowie, którzy nie powinni już orzekać, bo się wypalili lub uruchamia się u nich tzw. syndrom boga; czyli wydaje im się, że na sali sądowej są królami i wolno im wszystko. Wieści o nich rozchodzą się dużo szybciej niż o tych, którzy właściwie traktują swoją pracę.
Obserwatorzy fundacji w kwestionariuszu odnotowują m.in. czy rozprawa się odbyła, a jeśli nie, to w jaki sposób strony zostały tym poinformowane. Bo sposób, w jaki komunikuje się obywatelom różne rzeczy w sądzie, ma duże znaczenie. Odnotowuje się także czy rozprawa się opóźniła, o ile minut? - Połowa spraw, na których w ciągu pięciu lat byli nasi obserwatorzy, rozpoczynała się z opóźnieniem - dodaje Filip Gołębiewski. - Nie badamy przewlekłości spraw, ale na podstawie badań europejskich można powiedzieć, że Polska znajduje się w połowie badanej stawki. To statystyka, odczuwalna przewlekłość jest uciążliwa. Bywa, że obserwujemy sprawy trwające kwadrans, a następny termin wyznaczany jest za trzy miesiące. Jeżeli są to sprawy gospodarcze, to szybkość sądowych rozstrzygnięć może być kluczowa dla firmy.
Wymuszenie zmian pozostaje w rękach zwykłych obywateli i „strażniczych” organizacji pozarządowych. - Doświadczenia także zachodnich demokracji pokazują, że władza pozostawiona sama sobie - deprawuje się. Obecność na sali sądowej naszego obserwatora lub przedstawiciela np. Rzecznika Praw Obywatelskich jest formą miękkiego nacisku, który jest zadziwiająco skuteczny. Wielokrotnie słyszeliśmy, że podczas rozpraw sąd traktuje obywateli niesprawiedliwe, jest stronniczy, a kiedy na następnej rozprawie pojawia się obserwator, to strony twierdzą, że sędzia pracuje lepiej i jest bezstronny - mówią w fundacji.
- Sądy i prokuratury zawsze się nam źle kojarzą, bo dotyczą konfliktu - mówi poseł Krzysztof Brejza (PO). Jego zdaniem do sądów wpływa zbyt dużo spraw dotyczących bardzo szerokiego katalogu przewinień. - Kiedyś część z nich była rozstrzygana przez Kolegia ds. Wykroczeń. Należałoby powołać podobny organ - proponuje poseł Brejza. - Wtedy najprostsze przewinienia byłyby tam rozstrzygane, co odciążyłoby pracę sędziów i prokuratorów. W połowie ubiegłego roku przeprowadziliśmy też reformę procesu karnego, która zmieniała filozofię postępowania karnego. Reforma nałożyła na prokuraturę obowiązek przygotowania bardzo dobrego aktu oskarżenia, a sędzia ma być tylko arbitrem. Jeśli PiS nie cofnie tego rozwiązania, to statystyki oceny pracy sądów i prokuratur powinny się poprawić.