Sąd nie zgodził się na eksmisję niepełnosprawnego, którego z lokalu socjalnego chciało wyrzucić miasto Białystok
Niepełnosprawny białostoczanin nie będzie musiał opuszczać lokalu socjalnego przy ul. Barszczańskiej. Eksmisji domagał się Zarząd Mienia Komunalnego. Sąd uznał żądanie miasta za sprzeczne z zasadami współżycia społecznego.
- Nie wiem, co powiedzieć – nie krył wzruszenia, gdy sędzia zakończyła uzasadnienie wyroku, Anatol Deniusiuk (na zdjęciu z prawej strony, na rozprawie towarzyszył muTomasz Piesiecki, wiceprezes Fundacji na Rzecz Wspólnych Spraw Megafon)
Pan Anatol od dwóch lat mieszka przy ul. Barszczańskiej w lokalu socjalnym. Otrzymał je po dekadzie starań. Pierwszą umowę najmu - na rok - z Zarządem Mienia Komunalnego podpisał w styczniu 2020 roku. Po roku chciał ją ponowić, ale urzędnicy się nie zgodzili. Bo osiąga zbyt duże dochody. Lokator utrzymuje się z renty, którą otrzymał z ZUS po nieszczęśliwym upadku w mieszkaniu w lipcu 2020 roku. Ma też orzeczenie o niepełnosprawności i niezdolności do pracy.
Mimo braku umowy został zameldowany przez urzędników magistratu. w mieszkaniu przy Barszczeńskiej. Zarząd Mienia Komunalnego pozostał jednak nie wzruszony i skierował do sądu wniosek o eksmisję.
Rozprawa przed Sądem Rejonowym odbyła się w 1 kwietnia, a wyrok zapał w środę [6.04.2022]. Sędzia w uzasadnieniu ustnym podkreśliła, że stan faktyczny nie budził rozbieżności między stronami.
- Spór sprowadzał się do oceny prawnej tego stanu faktycznego – podkreślała sędzia Joanna Kobeszko.
Nie kwestionowała, że lokal zajmowany przez Anatola Denisiuka należy do gminy Białystok, a pozwanemu nie przysługuje prawo do władania lokalem, bo zawarta umowa już wygasła. Jednak z godnie z ustawą o ochronie lokatorów sąd w wyroku o opróżnieniu lokalu orzeka uprawnienie do lokalu socjalnego lub jego brak. Robi to na podstawie takich przesłanek jak dotychczasowy sposób użytkowania lokalu przez najemcę oraz oceniając jego sytuację materialną i rodziną. Bo zgodnie z prawem nie można orzekać braku uprawnienia do lokalu socjalnego w stosunku do osoby niepełnosprawnej. Chyba że jest w stanie zamieszkać w innym lokalu lub jej materialna sytuacja pozwala na zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych we własnym zakresie.
Sąd nie miał wątpliwości, że pozwanemu przysługuje prawo do lokalu socjalnego. Zresztą już podczas rozprawy nie podważał tego też pełnomocnik miasta, choć sugerował, że może to być inne mieszkanie socjalne. To było tuż po tym, jak sąd poinformował strony, że przy rozstrzyganiu sprawy jako podstawa oddalenia powództwa może wskazać art. 5 kodeksu cywilnego. Jest to swego rodzaju klauzula opierająca się na zasadach słusznościowych. Stanowi ona że nie można czynić ze swego prawa użytku, który by był sprzeczny ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem tego prawa lub z zasadami współżycia społecznego.
Sąd przypomniał w uzasadnieniu, że umowa dotyczyła najmu nie lokalu komunalnego, a socjalnego. Ponadto pozwany nie zalega z żadnymi opłatami za ten lokal.
- Trudno zatem uznać, że mieszkaniec występuje w sprzeczności z zasadami życia społecznego. Nie nadużywa bowiem swojego prawa. Nie było też powodów do stwierdzeń, że jego zamieszkiwanie jest w jakikolwiek sposób uciążliwe dla mieszkańców – wyliczała sędzia Joanna Kobeszko.
Zaznaczyła, że pozwany poczynił, czemu nie zaprzeczył powód, pewne nakłady w mieszkaniu ułatwiające w nim codzienne funkcjonowanie jako osobie niepełnosprawnej. Może też liczyć na pomoc sąsiadów. Ponadto sytuacja materialna i zdrowotna lokatora nie pozwała mu na wynajęcie mieszkania w Białymstoku przy obecnych cenach na rynku.
Wszystko to – zdaniem sądu - przemawia za tym, żądanie gminy należy uznać za sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Przede wszystkim z zasadą ochrony osób niepełnosprawnych. Ale nie tylko. Bo gdyby pozwany przeprowadził się do innego lokalu socjalnego, to ponownie musiałby czynić nakłady na jego dostosowanie do stopnia niepełnosprawności. Aklimatyzować się , zawierać nowe znajomości sąsiedzkie. I poszukiwać osób, które mogłyby mu pomóc w codziennym funkcjonowaniu.
- To pana stanowisko, że poczynił pan nakłady w lokalu przy Barszczańskiej i liczył w nim na dożycie przekonało sąd, by wezwanie powoda oddalić – zwróciła się na końcu uzasadnienia do pozwanego sędzia Joanna Kobeszko.
Pełnomocnik miasta nie było na ogłoszeniu wyroku, który jest nieprawomocny.