Sąd Najwyższy orzeka też w sprawach ważnych dla zwykłego Kowalskiego
Obserwując dostojnych sędziów w togach, wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że sąd najwyższej instancji decyduje bardzo często o życiowych sprawach, które mogą dotyczyć każdego z nas.
Jeśli ktoś sądzi, że Sąd Najwyższy (SN) zajmuje się tylko zawiłymi problemami prawnymi, która nas, zwykłych śmiertelników nie dotykają jest w wielkim błędzie. Bo poza tymi fundamentalnymi dla ustroju państwa sędziowie SN rozstrzygają sprawy decydujące niekiedy o życiu i śmierci przeciętnego obywatela.
Jedną z bardziej znanych spraw prowadzonych przed Sądem Najwyższym była historia Krystiana Brolla, który bez procesu, pod wątpliwym pretekstem, trafił do szpitala psychiatrycznego w Rybniku na osiem lat. Tam stracił zdrowie, rodzinę, majątek i dobre imię. W końcu Sąd Najwyższy uznał, że Broll przebywał w psychiatryku bezpodstawnie. W 2014 r. w wieku 72 lat mężczyzna wrócił do domu chory na białaczkę. Niestety, mężczyzna zmarł w tym roku.
Inną sprawą „psychiatryczną” była historia Feliksa Meszki, którego zamknięto w szpitalu psychiatrycznym za groźby pod adresem sąsiadów. Wystarczyło, że się na niego poskarżyli policji, nie było procesu, szansy obrony, konfrontacji, tylko badanie psychiatryczne podejrzewanego. Mężczyzna w 2004 r. trafił na 11 lat do zakładu psychiatrycznego. W 2015 r. Sąd Najwyższy uchylił postanowienia sądów o zamknięciu Meszki w zakładzie w Rybniku. Szkoda tylko, że tak długo Meszka musiał przesiedzieć niesłusznie w odosobnieniu.
Nie zawsze Sąd Najwyższy podejmuje rozstrzygnięcia. Tak było na początku 2017 r., gdy zajmował się pytaniem prawnym o definicję „ulicy”, gdzie - w myśl prawa - nie wolno pić alkoholu. Pytanie to zadał stołeczny sąd rozpatrujący odwołanie aktywisty miejskiego ruchu „Legalnie nad Wisłą” obwinionego o picie piwa na nadwiślańskim bulwarze. Tym razem Sąd Najwyższy odmówił podjęcia uchwały w tej sprawie, jednocześnie przedstawiając uwagi, jak to określił sędzia SN „mogące być pomocne dla sądów rozstrzygających tego rodzaju sprawy”.
Zapewne wielu z nas słyszało o głośnych a zarazem medialnych uchwałach SN, choćby o tej z maja 2017 r. stwierdzającej, że ułaskawienie Mariusza Kamińskiego przez prezydenta Andrzeja Dudę przed prawomocnym skazaniem nie wywołuje skutków prawnych. „Prawo łaski, jako uprawnienie prezydenta RP określone w konstytucji, może być realizowane wyłącznie wobec osób, których winę stwierdzono prawomocnym wyrokiem sądu” - głosiła uchwała SN.
Inną głośną uchwałą SN było (w uproszczeniu) utrzymanie uniewinnienia byłej posłanki Platformy Obywatelskiej Beaty Sawickiej i byłego burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego. Oboje byli oskarżeni w głośnej aferze korupcyjnej. Sąd Najwyższy uznał w 2014 r., że w całej sprawie agenci CBA przekroczyli granice dopuszczalnej prowokacji, co powodowało nielegalność ich czynności.
Ponieważ Sąd Najwyższy ma cztery izby: cywilną, karną, pracy, ubezpieczeń społecznych i spraw publicznych oraz wojskową, to do nich trafiają sprawy zwykłych obywateli skrzywdzonych przez sądy czy inne instytucje. Sąd Najwyższy to czasami ostatnia instancja do której może się statystyczny Kowalski odwołać. Niewielu z nas o tym wie. Sąd Najwyższy jest sam sobie winny, że nie prowadził dotychczas dobrego PR-u. A szkoda.
Zatem Sąd Najwyższy dba, m.in., o ochronę ochronę prywatności oraz konsumentów. W lepszej sytuacji są też od niedawna klienci firm telekomunikacyjnych, biur podróży czy zakładów ubezpieczeń.
Niezwykle ciekawym rozstrzygnięciem SN było to, że przesyłki sądowe i awizo muszą być precyzyjnie adresowane. Literówka czy błędne dane osobowe dyskwalifikują doręczenie. Dzięki korzystnej dla obywateli uchwale, mamy prawo przyjąć niepoprawnie zaadresowaną przesyłkę, zarazem ją podważając. Ta uchwała jest istotna na przykład dla prawidłowego doręczania przesyłek urzędowych.
Inną ważną uchwałą SN była ta, iż składki ZUS nie są własnością obywateli i nie podlegają przepisom o ochronie własności. „Składki ZUS są jedynie daniną publiczno-prawną, która nie podlega zwrotowi” –uznał. To rozstrzygnięcie nie do końca zadowala niektórych obywateli.
Warto wreszcie przypomnieć , że art. 178 pkt. 3. Konstytucji RP mówi, że „sędzia nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego ani prowadzić działalności publicznej nie dającej się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów”. Nie zawsze sędziowie stosują się do tej zasady, choćby udzielając się publicznie czy medialnie. Takie zarzuty padają zazwyczaj z ust polityków, nie do końca zgadzających się z decyzjami sądów. Oczywiście dotyczy to obecnie rządzących, jak i poprzednich ekip.
Co przyniesiesie reforma sądownictwa
Sąd Najwyższy stwierdza ważność wyborów na prezydenta RP, do parlamentu, a także ważność referendum ogólnokrajowego i referendum konstytucyjnego. Rozpatruje też skargi wyborcze.
Reforma przygotowywana przez posłów PiS zakłada, że minister sprawiedliwości otrzyma prawo skrócenia kadencji obecnego składu SN, jednocześnie powołując nowych członków Sądu Najwyższego. Możliwe, a nawet prawdopodobne staje się więc upolitycznienie całego wymiaru sprawiedliwości i uzależnienie go od jednej osoby, reprezentującej aktualnie rządzącą partię. Warto zaznaczyć, że inaczej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o wybory samorządowe. W tym przypadku to nie Sąd Najwyższy, a sądy rejonowe zatwierdzają ważność tych wyborów.
Zwykli sędziowie będą wybierani przez zreformowaną KRS.
Kolejnym punktem w projekcie posłów PiS jest zastąpienie dotychczasowych członków Krajowej Rady Sądownictwa nowymi, wybranymi już na zmienionych zasadach. A to właśnie KRS rozpatruje i ocenia kandydatów na sędziów. Rozpatruje też wnioski o przeniesienie sędziów w stan spoczynku. Oznacza to, że na nominacje i przenoszenie sędziów w stan spoczynku będzie wpływał rząd, w osobie ministra sprawiedliwości, a nie – jak było do tej pory – środowisko sędziowskie.
Odebranie prezydentowi części uprawnień.
„Reforma zakłada, że część uprawnień prezydenta zostanie mu odebrana i przekazana ministrowi sprawiedliwości” – mówi w rozmowie z AIP Tomasz Rzymkowski, prawnik i poseł Kukiz’15. Faktycznie po wprowadzeniu zmian to minister, a nie – jak do tej pory – prezydent, będzie np. powoływał pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Możliwości prezydenta w kwestiach związanych z wymiarem sprawiedliwości zostaną znacząco osłabione, natomiast drastycznie wzrosną uprawnienia ministra sprawiedliwości.
Izba Dyscyplinarna – bicz na sędziów, prokuratorów, adwokatów?
Projekt PiS zakłada m.in. utworzenie Izby Dyscyplinarnej, która będzie osobno finansowana. Ma ona zajmować się sprawami dyscyplinarnymi przedstawicieli zawodów prawniczych: sędziów, prokuratorów, adwokatów, komorników, notariuszy i radców prawnych.