Uciążliwy zapach zniknął. Czy problem wróci na wiosnę?
Tydzień temu odbyło się drugie już w tym roku spotkanie na temat uciążliwych zapachów, na które skarżą się mieszkańcy.
- Skargi nie dotyczyły jednak już naszej oczyszczalni ścieków tylko fermy trzody chlewnej - mówi Henryk Jagoda, prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej w Kargowej. - Po ostatniej awarii w Nestle, gdy niepożądane ścieki z zakładu dostały się do oczyszczalni, postanowiliśmy wybrać osad z basenów i rozwiązać problem.
Przeprowadzone badania potwierdziły, że zmineralizowany osad z oczyszczalni, można użyć jako nawóz. I jak zapewnił H. Jagoda - nie będzie już przy tym żadnych zapachów. Koszt całej operacji wyniesie 220 tys. zł. Firma Bromast, która podjęła się zadania, do 30 listopada sprasuje osad z oczyszczalni i wywiezie go na pola, które później zaora.
Większym problemem niż oczyszczalnia, według mieszkańców, są jednak chlewnie. W sierpniu br. w czasie pierwszego spotkania z ludźmi, którzy najgłośniej narzekali na przykre zapachy ustalono, że fermę skontrolują urzędnicy inspekcji środowiska.
- Czasami smród po wyjściu z domu był nie do wytrzymania. Aż dzieciom zbierało się na wymioty - mówił w sierpniu br. jeden z uczestników spotkania.
Właściciel fermy Ryszard Maj przyznał, że był przypadek przelania się gnojowicy w zbiorniku i nie zaorania jej w oznaczonym terminie, gdy rozlana została na pole. Obiecał przy tym, że w tym roku ostatni raz będą nawożone obornikiem kurzym grunty leżące w obrębie miasta. Oświadczył, że zrobi wszystko co możliwe, aby ograniczyć uciążliwości, jakie dotykają mieszkańców.
W ub. tygodniu przyznano, że uciążliwe zapachy znacznie się zmniejszyły. Być może przyczyniła się do tego niższa temperatura powietrza niż latem. Jednak również właściciel fermy podjął działania: wywozi teraz gnojowicę na pola oddalone od miejskich zabudowań i przykrył zbiornik, w którym gromadzi nieczystości wywożone do biogazowni w Klępsku.
O tym, czy działania te odniosą trwały skutek dowiemy się pewnie na wiosnę.