- Miasto nas nie dostrzega - żali się Zbigniew Lewkowicz, trener Gorzowskiego Związku Sportów Niepełnosprawnych Start oraz kadry narodowej.
- Jaki był miniony rok dla Startu?
- Udany. Od kilku lat utrzymujemy wysoki poziom. W 2015 zdobyliśmy 83 medale, między innymi na mistrzostwach świata, światowych igrzyskach oraz mistrzostwach Polski seniorów i juniorów.
- Plan został w pełni wypełniony?
- Na mistrzostwach świata w Katarze liczyliśmy na co najmniej jeden medal więcej. Niestety, Mateusz Michalski, zrobił falstart w biegu na 100 metrów. Jednak Maciej Lepiato w skoku wzwyż i Bartosz Tyszkowski w pchnięciu kulą poprawili rekordy świata, a brązowe medale wywalczyli: Łukasz Mamczarz w skoku wzwyż, Marek Wietecki w rzucie dyskiem oraz wspomniany Michalski na 200 metrów. Z kolei na mistrzostwach świata niepełnosprawnych intelektualnie w Ekwadorze Mariusz Pietrucha był drugi w skoku w dal oraz trzeci w trójskoku i w sztafecie 4x400 metrów. Natomiast w tej ostatniej konkurencji pierwsza była Sandra Pieczychlebek.
- Jakie cele zakłada pan ten rok?
- Priorytetem jest zakwalifikowanie jak największej liczby zawodników ze Startu na igrzyska paraolimpijskie w Rio de Janeiro 2016. W katarskiej Dausze startowało trzynastu gorzowskich lekkoatletów. To będzie trudne do powtórzenia. Jednak jeśli do Brazylii udałoby się dziewięciu czy dziesięciu moich podopiecznych, to byłby progres. Cztery lata temu na igrzyskach w Londynie wystąpiło ośmioro gorzowian. Kwalifikację olimpijską ma zaś zapewnioną łuczniczka Startu Milena Olszewska.
- Na ile medali liczy pan w Rio?
- Na razie nie chcę o tym mówić. Nasz poziom będzie można określić po czerwcowych mistrzostwach Europy we Włoszech. Kadra reprezentacja Polski najpewniej będzie ustalona za to po lipcowych mistrzostwach Polski, które jako klub będziemy organizować w Słubicach. Oprócz medalistów z Dauhy olimpijskie nadzieje wiążę między innymi z Tomaszem Blatkiewiczem oraz nowymi zawodnikami Lechem Stolmanem czy Adrianem Imianowskim.
W 2015 roku gorzowianie zdobyli 83 medale, m.in. mistrzostw świata i kraju
- Niedawno wróciliście z obozu w Słupsku. W sobotę znów tam wracacie. Nie możecie trenować na miejscu?
- Nie mamy gdzie. W Gorzowie możemy przeprowadzać jedynie treningi zastępcze. Nie tylko my, ale również cała gorzowska lekkoatletyka wolałaby być w innym mieście niż Gorzów. Po to by trenować przynajmniej w przyzwoitych warunkach. Jak się nas pytają w Polsce, gdzie przygotowujemy się do zawodów, to nie mówimy, że w Gorzowie, bo byśmy kłamali. Niemniej jednak podziwiam naszego posła Tomasza Kucharskiego, który walczy o nowy stadion w ministerstwie i w związku, mimo że nasza dyscyplina nie jest jemu aż tak bliska. Trzymam za niego kciuki. My jesteśmy w stanie móc, ale inicjatywa musi wyjść z miasta.
- Nowego stadionu nie ma, pieniędzy też mogłoby być więcej.
- Jeśli na ten rok dostaniemy 50 tysięcy złotych, tak jak miało to miejsce ostatnio, to będziemy mieli kłopot. Przede wszystkim kosztują wyjazdy na zgrupowania. Mam nadzieję, że teraz miasto dostrzeże naszą potrzebę i finansowanie klubu będzie na trochę wyższym poziomie. Gdybyśmy mieli w Gorzowie bazę sportową, to te problemy w dużym stopniu byłyby rozwiązane. Start jest marką, nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Jednak w mieście nie dostrzega się naszych zasług dla sportu niepełnosprawnych. Przed wyborami każdy obiecuje, że w końcu zostanie wybudowany stadion, a to wszystko trwa i cierpliwość się kończy.