Są idolami, kumplami, a na torze też... rywalami
- U siebie nie będzie łatwo. Klub nie przygotowuje toru, to może utrudnić zadanie. Z drugiej strony będą pomagać mu kibice - mówi Paweł Zmarzlik o bracie - Bartoszu. - Za nami kilka turniejów, a Patryk nadal jest w pierwszej trójce. Niektórzy o tym marzą - przyznał Sławomir Dudek. - Może zaatakuje wyższą lokatę - zapowiedział.
„W sobotę Bartosz Zmarzlik będzie faworytem siódmej rundy tegorocznego cyklu Grand Prix, która zostanie rozegrana w sobotę na stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie. Presja będzie jeszcze większa, bo kibice wciąż pamiętają jego udany debiut w 2012 roku i sensacyjną wygraną dwa lata później. Ponieważ od dwóch sezonów 22-latek jest liderem żółto-niebieskich, to właśnie na niego będą zwrócone w sobotę oczy całego żużlowego świata” - mniej więcej tak rok temu zapowiadaliśmy Grand Prix Polski w Gorzowie, tak też moglibyśmy zrobić przed tegorocznym. Z tą różnicą, że w tę sobotę na stadionie przy ul. Śląskiej oczy będą zwrócone również na drugiego z lubuskich zawodników Patryka Dudka. W końcu on jest trochę wyżej w klasyfikacji generalnej GP, a na „Jancarzu” czuje się równie dobrze.
Presja nie zwiąże mu rąk
Zwycięstwo dwa tygodnie temu w Grand Prix w Malilii, po spektakularnej jeździe, oraz ostatnie występy w polskiej lidze, a także w szwedzkich rozgrywkach sprawiły, że Zmarzlik ponownie jest jednym z, jeśli nie głównym kandydatem do wygrania tych zawodów. Rok temu mu nie wyszło, bo był piąty, co tłumaczył błędną decyzją dokonaną w półfinale.
- Przed drugim podejściem do finału [w tym pierwszym Chris Holder z Australii upadł na pierwszym łuku - red.] dokonaliśmy korekt w ustawieniu. To był zły wybór - wyjaśniał gorzowianin. Najlepszym w 2016 r. okazał się Australijczyk Jason Doyle, ale w tym kibice żółto-niebieskich liczą, że Bartkowi pójdzie znacznie lepiej.
- Jak tak będziesz jeździł, to zostaniesz mistrzem świata! - krzyczał do niego jeden z fanów, po ostatniej kolejce fazy zasadniczej PGE Ekstraligi z Włókniarzem Vitroszlif CrossFit Czę-stochowa, w którym gorzowski żużlowiec zgromadził na koncie komplet punktów. Zmarzlik odpowiedział na to uśmiechem. Takie i inne reakcje sympatyków „czarnego sportu” w mieście nad Wartą są na porządku dziennym. Znacząca część kibiców Stali, nie tylko z Gorzowa, ale również z różnych podgorzowskich miejscowości, nie wyobraża sobie tego klubu bez „Bartusia”. Dla nich jest on największą nadzieją na zdobycie mistrzowskiego tytułu, na który „Stalowcy” czekają od 2010 r., a więc od triumfu w Grand Prix Tomasza Golloba. Gorzowianin ma być jego następcą.
Dziś Zmarzlik, tak jak dwanaście miesięcy temu, jest najlepiej punktującym rajderem w naszej lidze, jednym z bardziej utytułowanych w stawce, choć ma zaledwie 22 „wiosny” na karku. - Oby tylko wytrzymał presję - mówią co niektórzy z jego fanów. Czy ranga oraz prestiż Grand Prix Polski będzie miał decydujący wpływ na przebieg rywalizacji?
O tym, że Zmarzlik jest odporny na presję, przekonuje jego ojciec Paweł. - On jest mocny psychicznie. My możemy się od niego tego uczyć. Na przykład Grand Prix Australii, po której zdobył brązowy medal, bardziej przeżywałem od niego. Nie byłem w stanie wypić kawy przed zawodami. Bartek był spokojny i to on nas uspokajał. On ma świadomość, że jutro jest następny dzień - dodaje tata lidera stalowców.
Sam Bartek nie raz i nie dwa powtarzał, że presji nie da się całkowicie wyeliminować. - Podczas zawodów napotykamy na niespodziewane sytuacje, na które musimy odpowiednio reagować. Z tym trzeba nauczyć się żyć - przypomina trzeci żużlowiec ubiegłorocznego Grand Prix.
Honorowy prezes „Staleczki” Władysław Komarnicki też jest przekonany, że Zmarzlik udźwignie ciśnienie tych zawodów. - Mogę powiedzieć tyle, co zawsze mu powtarzam, jak z nim rozmawiam: żeby podchodził do tego wszystkiego na luzie. Na szczęście, z tego, co go obserwuje, to Bartek podchodzi do tego z dystansem. On będzie jeździł coraz lepiej. Do tej pory miał zbyt duże oczekiwania wobec siebie, przez co niepotrzebnie się spinał. Dziś jestem o niego spokojny i nie będę ukrywał, że chciałbym żeby on triumfował. Ja z tym chłopakiem jestem związany od 13 roku życia, więc to jest coś normalnego, naturalnego. Nie będę oryginalny, nie będę się też wygłupiał i opowiadał czegoś innego. Niemniej jednak wiadomo, to są gdybania - przyznaje senator RP.
A zatem w jakim nastroju przed Grand Prix jest Zmarzlik? - Humor mu dopisuje, wszystko jest w porządku. Generalnie, na co dzień jest to radosny człowiek. On w każdym zawodach chciałby pojechać jak najlepiej, a tym bardziej w tym sobotnim turnieju przed swoją publicznością - mówi w rozmowie z „GL” jego brat Paweł.
Przyszykuje sprzęt u siebie
Drugim z ambasadorów naszego regionu na światowych torach jest Patryk Dudek. Zielonogórzanin mimo młodego wieku ma już spore doświadczenie i wiele sukcesów, także na arenie międzynarodowej. W jego karierze bywały różne momenty, jednak obecnie jest zaliczany do ścisłej czołówki globu. Kiedy fachowcy zaczynają mówić o zmianie pokoleniowej w światowym żużlu, która jest nieunikniona i faktycznie następuje, to bez wątpienia do grona tych „młodych wilków” należy zaliczyć popularnego „Duzersa”. Tacy zawodnicy jak on powinni aspirować w przyszłości do tych najwyższych celów.
25-latek słynie z dystansu do siebie, luzu oraz błyskotliwego humoru. Jest to dostrzegalne chociażby przed telewizyjnymi kamerami. Przed obecnym sezonem Dudek podpisał kontrakt sponsorski z producentem napojów energetycznych ze Stanów Zjednoczonych, przez co na jego czapce oraz innych częściach garderoby pojawiło się charakterystyczne logo. Można zaobserwować je również m.in. u aktualnego mistrza świata, Grega Hancocka.Na torze w Gorzowie Patryk startował wielokrotnie, jednak jako pełnoprawny uczestnik cyklu Grand Prix pojedzie tam po raz pierwszy. Tegoroczny debiutant w walce o tytuł indywidualnego mistrza świata, jak do tej pory spisuje się znakomicie. Ma za sobą kilka finałów, miejsca na podium i zna smak bycia liderem cyklu. - Osobiście jestem bardzo zadowolony z postawy syna. Nie można narzekać. Od początku jest w ścisłej czołówce. Za nami kilka turniejów, a on nadal jest w pierwszej trójce. Niektórzy marzą o takiej pozycji - przyznał Sławomir Dudek, ojciec Patryka.
W aktualnej klasyfikacji cyklu Dudek jest trzeci, ale do będącego na czele Macieja Janowskiego traci zaledwie osiem punktów. Można to odrobić już podczas jednego turnieju. Czy kiedy Patryk wcześniej liderował w GP, to ojca rozpierała duma? - Może się to stać dopiero po zakończeniu cyklu, pod takim warunkiem, że zmieścimy się na podium. A tak, to podchodzimy do tego ze spokojem - przekonywał Sławomir, główny mechanik oraz menadżer „Duzersa”.
Dudek senior przez wiele lat ścigał się na żużlu i startował w wielu różnych zawodach. Po wejściu w nowe środowisko, zapytaliśmy go o odczucia z całej otoczki GP. Zatem, to coś fajnego? - Fakt, że pierwsze trzy, cztery turnieje zrobiły na mnie wrażenie. Ale teraz? Normalne zawody, takie jakie były za moich czasów - uśmiechnął się pan Sławek i po chwili zwrócił uwagę na pewną specyfikę turniejów o tytuł mistrza świata. - Trzeba przyznać, że GP zabiera więcej czasu. Dzień wcześniej odbywa się trening, jest dużo pobocznych wydarzeń. Ze względu na zobowiązania wobec sponsora, Patryk udaje się na różne spotkania z kibicami - tłumaczył ojciec.
Fachowcy zwracają uwagę na fakt, że być może łatwiej goni się lidera, niż broni się tej pożądanej pierwszej pozycji. Co tata „Duzersa”? - Potwierdzam, że tak jest. Zawodnicy są rozliczani na koniec sezonu. Ciężko jest utrzymać stałą formę tym, którzy na samym początku jeździli bardzo dobrze. Patryk nie jest jeszcze w swojej najlepszej dyspozycji. Ta powinna przyjść w ostatnim miesiącu. Liczymy, że obroni tę pozycję, a może nawet zaatakuje wyższą lokatę - tłumaczył ojciec.
Niektórzy zastanawiają się czy pomiędzy klanem Dudków, a Zmarzlików może występować jakaś wewnętrzna rywalizacja… - My mechanicy, to kumplujemy się, lubimy swoje towarzystwo. Może za busem, ktoś tam kogoś czasem obgaduje (śmiech), ale generalnie wszyscy jesteśmy kolegami - przekonywał S. Dudek, dodając. - Rywalizacja jest i będzie zawsze, bo każdy jedzie dla siebie. Można fajnie ze sobą pogadać, ale za mo-ment otworzy się brama. Wówczas trzeba wyjechać na tor i ścigać się, czasem ostro. A na przykład za dwa dni jedziemy w jednej drużynie. To pokazuje, że nasza dyscyplina jest specyficzna. Niektórzy mogą odebrać to jako coś dziwnego - zauważył były żużlowiec.
Próbowaliśmy ustalić, czy dla team’u Dudków miejsce rozegrania zbliżającej się rundy GP ma jakieś szczególne znaczenie. - Mamy do pokonania jakieś 100 km, więc do domu jest blisko. Przez to nie braliśmy hotelu, bo po treningu wrócimy sobie spokojnie do Zielonej Góry. Motocykle przyszykujemy u siebie - zapowiedział w rozmowie z nami ojciec Patryka.