Są gminy, gdzie reforma oświaty przebiega spokojnie
W niektórych gminach w powiecie świebodzińskim naszego regionu zmiany w oświacie obędą się bez drastycznych kroków, protestów i nerwów.
Podczas, gdy w Świebodzinie prowadzone są burzliwe debaty na temat rejonizacji, a w Skąpem zawiązują się komitety protestacyjne broniące szkół, w Szczańcu i Lubrzy przygotowania do wdrożenia założeń reformy przebiegają spokojnie.
- Jeśli chodzi o obwody to tu nic się nie zmienia. Zostaje tak, jak było. Przynależność miejscowości do szkół zostanie utrzymana - wyjaśnia sekretarz gminy Czesław Słodnik.
Jak zaznacza, szczanieckie gimnazjum po prostu wejdzie w struktury ośmioletniej szkoły podstawowej (obecnie zespół szkół - przyp. red.). Patronem szkoły bez zmian będzie E. Sczaniecka. - Nazwa zostanie przeniesiona na szkołę podstawową. W tej chwili nazewnictwo dotyczy zespołu, a ten zostanie zlikwidowany od 1 września 2019 roku - dodaje Cz. Słodnik.
Dotychczas w strukturze zespoły szkół były dwie jednostki, natomiast po zmianach będzie jedna - tylko PSP.
Uczniowie gimnazjum, ukończą je w strukturze szkoły podstawowej. Jak zaznacza sekretarz, reforma zostanie wprowadzona bez większych rewolucji. Także jeśli chodzi o nauczycieli. Podobnie sprawa wygląda w gminie Lubrza. Żartobliwie można powiedzieć, że wójt wyprzedził reformę oświaty, bo tę przeprowadził przed pięcioma laty, kiedy przekształcono szkołę w Mostkach w placówkę niepubliczną, a następnie w małej szkole w Boryszynie utworzył trzyklasową filię.
Zamiary te wywołały wówczas falę protestów. Tak, jak obecnie reforma oświaty w innych miejscowościach powiatu. Podyktowane to było czynnikiem ekonomicznym, bo utrzymanie szkoły w Mostkach wynosiło ok. 600 tys. zł rocznie. Uczyło się w niej niewiele ponad 30 uczniów.
- Dzięki temu w tym momencie jesteśmy w o wiele lepszej sytuacji - komentuje wójt.
Wychodzi na to, że niepopularna decyzja się opłaciła, bo dopłata do oświaty wynosi około 400 tys. rocznie. A bywały i takie momenty, że dopłacano jedyne 40 tys. zł. - Wynika to z tego, iż trzech nauczycieli przebywa na rocznych urlopach zdrowotnych. Do tego niektóre dzieci wybrały szkołę inną niż w naszej gminie. Myślę jednak, że dopłata na tym poziomie - w porównaniu do innych gmin - to i tak bardzo dobry wynik - mówi R. Skonieczek.
Niepubliczna szkoła i przedszkola w Mostkach bardzo dobrze prosperuje. Reforma oświaty też nie wprowadzi wielkiego zamieszania do Zespołu Szkół Samorządowych w Lubrzy, natomiast w gorszej sytuacji jest szkoła w Boryszynie. Jest to szkółka filialna z klasami I-III. Obecnie jednak - ze względu na brak I klasy - są tam tylko uczniowie klas II i III, a i tych łącznie jest niewielu, bo ponad 10.
Obecna trzecia klasa niebawem przejdzie do szkoły w Lubrzy. Sześcioosobowa klasa druga, stanie się klasą trzecią. Drugiej nie będzie - z uwagi na pusty rocznik, a pierwsza będzie liczyła tylko 6 osób.
Jak będzie zorganizowana praca w tej szkole? Okaże się niebawem. Do końca lutego okaże się również czy wszyscy nauczyciele mogą być spokojni o swoją pracę. Jednak i w tym względzie nie przewiduje się żadnych drastycznych kroków.
Zupełnie inaczej wyglądają prace nad wdrożeniem reformy w Świebodzinie. Tu od wakacji trwały debaty nad różnymi wariantami. Ostatecznie zdecydowano, że gimnazja staną się szkołami podstawowymi. Problem tkwi w tym, by byli chętni, którzy w murach tych szkół będą się uczyć. Miała temu pomóc rejonizacja, określająca, który uczeń do jakiej szkoły powinien pójść. To wzbudziło obawy rodziców. Nie wyobrażają sobie oni, by ich pociechy nagle zmieniały szkołę.
W ostatnich dniach rady rodziców PSP 2, 6, 7 wysłały do burmistrza i radnych pismo. Mieszkańcy wyrażają w nim niezgodę na ścisłą i obowiązkową rejonizację, która mogłaby doprowadzić do przenoszenia dzieci z dotychczasowych klas do innych szkół.
Nadawcy pisma przedstawili też propozycje, jak problem można rozwiązać. Wśród opcji pojawiła się niemal tożsama z propozycją gminy: przekształcenia gimnazjum w 8-letnią szkołę podstawową i rozpoczęcie naboru do I klasy według nowej rejonizacji. Jednocześnie do gimnazjów mieliby trafiać uczniowie obecnych klas szóstych, a przyszłych siódmych. Być może do gimnazjów - za zgodą rodziców - mogliby trafiać także uczniowie klas czwartych.
Decyzje zapadną w nadchodzących tygodniach.