S. Teresa idzie do potrzebujących w glanach
Siostra Teresa Pawlak z Krakowa nie jest typową zakonnicą. Chodzi w glanach, jeździ na Woodstock i śpiewa piosenki Dżemu. Ostatnio głośno było o niej w całej Polsce. Stała się bowiem jedną z bohaterek bestsellerowej książki „Dzięki Bogu jestem zakonnicą!”.
Poznałam ją kilka lat temu. W Namiocie Spotkań, który stanął na krakowskim Małym Rynku z okazji Światowego Dnia Ubogich. Odwiedzając ten namiot, niejedna osoba przecierała oczy ze zdumienia. Bo rzadko widuje się zakonnice grające w szachy czy śpiewające biwakowe piosenki. Wśród nich była siostra Teresa. - Siadając do stołu gier z bezdomnymi i ubogimi, chciałyśmy pokazać, że mamy wspólne pasje, a zakonnica nie jest tylko od różańca, ale może też być do tańca - mówiła wtedy.
Namiot odwiedzało wiele osób. Siostra Teresa przyznaje, że dla niej najbardziej wzruszające były spotkania z tymi, których bliscy zostali bezdomnymi. - Mieli żal do siebie, że nie zrobili nic, by do tego nie doszło, i dlatego oferowali nam swoją pomoc.
Wśród ludzi odwiedzających namiot było też sporo takich, którzy przyznawali, że niewiele brakowało, by znaleźli się wśród bezdomnych. Przy stolikach dyżurujących w Namiocie Spotkań prawnika i psychologa odbyło się wiele rozmów z osobami, które nie były jeszcze bezdomne, ale potrzebowały konkretnej pomocy, żeby nie znaleźć się na ulicy. - Słuchając, przekonałam się, jak bardzo prawdziwa jest teza, że największą biedą człowieka jest brak relacji z drugim człowiekiem, samotność i brak miłości - podsumowuje.
Specjalność: pomaganie
Buzia jak malowana. Duże, śmiejące się oczy i piękne wnętrze. Tak opisują siostrę Teresę ci, którym pomaga i dodaje otuchy. Pomoc potrzebującym to - można powiedzieć -„specjalność” sióstr zakonnych. Niezależnie od tego, jakiego koloru habit noszą. Siostra Teresa Pawlak, góralka z Zubrzycy Górnej, nosi szary. To znak, że należy do zakonu albertynek. Dlaczego wybrała akurat zgromadzenie, któremu patronuje św. Brat Albert? - On kapitalnie pokazuje, co to znaczy być dobrym jak chleb. Uczy, że aby zobaczyć potrzeby drugiego człowieka, trzeba się na niego otworzyć, poznać go. Nie przez Facebooka, tylko twarzą w twarz - odpowiada. Miłosierdzie według niej znaczy nie tylko „nagich przyodziać”, lecz także polega na „stworzeniu bezpiecznej atmosfery”, żeby ktoś przy nas chciał być sobą i powiedzieć nam o swoich najgłębszych potrzebach i pragnieniach.
W dalszej części tekstu:
- Dlaczego siostra Teresa wybrała zgromadzenie, któremu patronuje św. Brat Albert?
- Kiedy odkryła powołanie?
- Co jest najtrudniejsze w jej pracy?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień