Rzecznik spieszy z pomocą rodzinie
Samotnej matce z trójką dzieci grozi eksmisja do baraku.
- Popełniłam kiedyś błąd. Z rozpaczy i biedy. Ale proszę o wzgląd na moje dzieci - mówi ze łzami Anna Bajfus, mieszkanka „koszar” przy ulicy Mickiewicza.
O jaki błąd życiowy chodzi?
- Od sześciu lat jestem dziką lokatorką. Uciekając z dziećmi od męża (stosował przemoc), wybrałam taką drogę. Wtedy było nas siedem takich rodzin. Wszyscy zajęliśmy pustostany w budynkach tak zwanych koszar przy ulicy Mickiewicza - opowiada Anna Bajfus.
Gmina miasta Toruń wobec dzikich lokatorów nie jest bezczynna. Wkroczyła przeciwko nim na drogę sądową. W marcu 2015 roku Sąd Rejonowy w Toruniu nakazał Annie Bajfus, aby wraz trójką dzieci opuściła lokal przy ulicy Mickiewicza. Za przyczynę eksmisji sąd podał samowolne zajęcie lokalu. Nie przyznał też pani Annie prawa do lokalu socjalnego od gminy. Kobieta odwołała się od tego wyroku, ale sąd wyższej instancji podtrzymał w mocy wcześniejsze orzeczenie.
Miasto na mocy prawomocnego wyroku domaga się teraz, by matka z dziećmi wyprowadziła się z „koszar”. Wskazało jej równocześnie, w myśl przepisów o eksmisji bez prawa do lokalu socjalnego, tymczasowe miejsce zamieszkania. To mieści się w baraku przy ulicy Skłodowskiej-Curie. Rodzina pomieścić się ma tam na 20 metrach. Łazienka i kuchnia będą tam wspólne dla kilku rodzin.
8-letnia Oliwka, 10-letni Bartek i niepełnosprawna 11-letnia Laura (cierpi m.in. na padaczkę i lekkie upośledzenie) są wizją przeprowadzki przerażone. Tak samo jak ich mama. - Bardzo liczyłam na to, że ZGM w imieniu miasta podpisze ze mną umowę i stanę się już nie dziką, ale legalną lokatorką. Tak się nie stało. Teraz cała moja nadzieja już tylko w rzeczniku praw dziecka - załamuję ręce pani Anna.
We wrześniu 2015 r. matka zwróciła się do biura rzecznika i spotkała się ze zrozumieniem. Co prawda, rzecznik praw dziecka nie miał już wpływu na proces eksmisyjny, ale wyjaśnił pani Annie (na piśmie), że ma prawo ubiegać się o lokal socjalny.
- Jakkolwiek przyznanie prawa do lokalu socjalnego zależy od gminy, nie pozbawia to osoby eksmitowanej prawa do sądu. Może ona wytoczyć powództwo o ustalenie tego prawa - objaśnia Katarzyna Czaj-Trzcińska, dyrektor Zespołu Spraw Społecznych i Prawa Administracyjnego przy Rzeczniku Praw Dziecka.
Prawnik pomógł pani Annie napisać i złożyć taki pozew. Teraz czeka, aż Wydział Cywilny Sądu Rejonowego w Toruniu wyznaczy termin rozprawy.
Rzecznik praw dziecka natomiast wystąpił jeszcze do ZGM w Toruniu z prośbą o ponowną analizę sytuacji mieszkaniowej Anny Bajfus i jej dzieci. - Oby to pomogło naszej rodzinie. Tyle się przecież teraz mówi, że to ona jest najważniejsza - dodaje matka.