Rzecz o wiarygodności
Posłanka Joanna Mucha z PO znów zaskoczyła.
Może nawet bardziej niż wtedy, gdy jako minister sportu w Centralnym Ośrodku Sportu chciała ulokować swojego fryzjera, gdy do salonu piękności jeździła służbową limuzyną, gdy kazała się nazywać „ministrą”, gdy mówiła, że o sporcie uczy się z internetu i później, gdy dziwiła się, że Polacy jeżdżą obskurnymi pociągami. Teraz ma wizję powszechnej szczęśliwości kraju. Pisze własny program - plan na ćwierćwiecze. I ku zdziwieniu, chyba nie tylko partyjnych kolegów, chwali PiS. - Teraz najważniejszą, kardynalną rzeczą jest zaproponowanie ludziom państwa bezpieczeństwa socjalnego, co de facto uczynił PiS - stwierdziła w wywiadzie dla Interia.pl. To, nad czym tu jeszcze pracować? Posłanka wskazuje, że trzeba usunąć: łamanie Konstytucji, psucie demokracji, inwigilację, Misiewiczów, czyli wszystko, co - według niej - jest złe w działaniach partii rządzącej.
Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co ma PiS.