Rząd wyczuwa socjalne pragnienia Polaków
O programie „Rodzina 500+” i pomyśle na jego podwyższenie rozmawiamy z dr. Krzysztofem Prendeckim, socjologiem z Politechniki Rzeszowskiej.
Rząd chce wprowadzić zamiast programu 500+ program 1000+. Oznacza to, że każde dziecko, począwszy od drugiego, bo na pierwsze nie przysługuje 500+, dostałoby 1000 zł. Jak pan ocenia ten pomysł?
Rządzący świetnie wczuwają się w pragnienia socjalne rodaków. 80 proc. Polaków popiera program 500+, nie zdając sobie sprawy z ogromnych kosztów nie do końca przemyślanego rozdawnictwa. Przed najbliższymi wyborami samorządowymi wymyślono wyprawkę 300 zł. Ale to może być za mało, aby wygrywać. Tausend brzmi znacznie lepiej.
Czy to zagrywka przed wyborami?
Oczywiście. Trzeba też zwrócić uwagę, że opozycyjne partie też muszą coś obiecać. Nowoczesna chce wprowadzić wyższe ulgi na dzieci. PO już zapowiada, że likwidować 500+ nie będzie, a SLD mówi, że sprawy socjalne będzie chciało rozszerzyć.
Część elektoratu uwierzy w te obietnice, choć mogą nie być zrealizowane.
Oczywiście, że tak. Większość nawet nie wie, na jakiej zasadzie działa program „Rodzina 500 plus”. W jednym z badań wykazano, że tylko co piąty badany potrafił wskazać główne źródło finansowania programu. Zaledwie 38 proc. ankietowanych rozumiało, że program jest finansowany przez wszystkich obywateli, czyli podatników.
Czy takie rozdawnictwo pieniędzy ludziom, którzy np. nie pracują lub pracują na czarno, jest dobrym pomysłem?
Tutaj dotykamy istoty państwa socjalnego i solidaryzmu społecznego. Anthony Gidens mówił, że nowoczesne państwo nie powinno żywić, ubierać lub zapewniać lokum, lecz zabezpieczać warunki, w których obywatele są w stanie na własną rękę zapewnić sobie to wszystko. Obecne programy sprawiają, że jak się dobrze policzy, to opłaci się nie pracować. A ci, którzy tyrają, są jeszcze bardziej łupieni przez rząd, np. poprzez podwyżkę ceny paliwa, żywności czy usług.