Czeka nas okres długiej destabilizacji. Naprawdę wolę znaleźć się pod butem Kaczora niż być pod ochroną Giertycha i Rozenka, jeśli tego typu osoby mają mnie chronić przed autorytaryzmem PiS - mówi prof. Ryszard Bugaj, ekonomista, były polityk
Jak się skończą wybory prezydenckie Pana zdaniem? Raczej Andrzej Duda czy raczej ktoś inny?
Ryszard Bugaj: Zależy o co pan pyta. Czy pyta mnie pan, jaki będzie wynik tych wyborów, czy o to, jaki bym chciał, żeby był.
Pytam, jakim wynikiem się one skończą.
Wygra Andrzej Duda - prawdopodobieństwo takiego rozstrzygnięcia szacuję teraz na 60 proc. Nie cieszy mnie to, ale analizując obecną sytuację, aktualny układ sił uważam, że to on ma największe szanse na wybór.
Co jest jego największym atutem? Co oprócz 44 proc. PiS w wyborach parlamentarnych?
W Polsce utrwalił się głęboki podział kulturowy. Wszyscy kandydaci, którzy są z drugiej strony tego podziału niż Duda - może z wyjątkiem Władysława Kosiniaka-Kamysza - są postrzegani jako przedstawiciele elit. W szczególności dotyczy to chyba najpoważniejszej rywalki obecnego prezydenta, czyli Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Teraz Pan mówi, że nie ma ona szans?
Nie to miałem na myśli, na razie opisuję kontekst. W czasie wyborów dojdzie do silnej polaryzacji. Można się spodziewać, że frekwencja będzie jeszcze wyższa niż w parlamentarnych.
Zwykle w wyborach prezydenckich jest o co najmniej milion głosów większa.
Polaków nastawionych antyestabliszmentowo jest cały czas znacznie więcej niż tych czujących swój związek z elitą - dlatego właśnie uważam, że Duda raczej wygra.
Nazywa Pan człowieka, który od pięciu lat jest prezydentem, kandydatem antyelitarnym?
Nie używam tego określenia w kategoriach precedencji państwowej, tylko w kategoriach oceny wyborców, tego, jak go Polacy postrzegają. Andrzej Duda jest postrzegany jako człowiek PiS-u - a z kolei ta partia jest postrzegana jako antyestabliszmentowa przez ogromną część wyborców.
Owszem, tak było w 2015 r., gdy Duda i PiS wygrali po raz pierwszy. Ale po niemal pięciu latach rządów ten wizerunek jest dalej aktualny?
Moim zdaniem tak, cały czas. Oczywiście, proces elitaryzacji tego ugrupowania się dokonuje - ale w tych wyborach on jeszcze raczej nie będzie miał przełożenia na wynik wyborów. Choć w 100 procentach tego pewny nie jestem, dlatego na początku wskazałem 60-procentowe prawdopodobieństwo zwycięstwa Dudy. Tym bardziej że do wyborów dużo czasu. Może się więc zdarzyć coś spektakularnego, co zmieni bieg zdarzeń. Już widać, że fala, na której ostatnio płynął PiS, zaczyna opadać. Opada - ale do wyborów raczej nie opadnie na tyle, by Duda przegrał.
Po stronie antyestabliszmentowej też będzie konkurencja. Wystartuje kandydat Konfederacji, pytanie, jak Polacy będą postrzegali Szymona Hołownię?
O Hołowni nie potrafię się wypowiedzieć zupełnie, on dla mnie jest totalną zagadką. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że on osiągnie przyzwoity wynik, może nawet wejść do drugiej tury - choć byłby to skrajny przypadek. Natomiast z opozycją jest problem generalny. Ona teraz dokonuje zwrotu, przede wszystkim programowego. Problem jej polega na tym, że ten zwrot jest bardzo mało wiarygodny.
Dlaczego?
Bo jest reaktywny. Gdy się czyta program Koalicji Obywatelskiej, od razu czuć, że w nim nic nie ma, że to tylko próba wyścigu z PiS na obietnice. Oddzielna sprawa, że ten wyścig Koalicja wygrała, w tym sensie, że obiecała więcej niż rywale.
Wygrała - w tym sensie, że obiecała jeszcze więcej pieniędzy niż PiS. Tyle że w tych obietnicach nie ma żadnej wiarygodności.
Otóż to. Platforma stanęła do tego wyścigu w sposób mało wiarygodny i niemerytoryczny. Na to się jeszcze nakłada kandydatura Kidawy-Błońskiej. Teraz dzieją się na świecie rzeczy dramatyczne, a ona nie brzmi w takiej sytuacji przekonywująco, jako mocny lider. Raczej jako osoba bezbarwna.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień