Ryszard Bugaj: Kaczyński wejdzie w starcie z Macierewiczem
O planowanej rekonstrukcji rządu, konflikcie między rządem i prezydentem Andrzejem Dudą i o tym, dlaczego PiS wciąż tak znacząco prowadzi w sondażach - mówi Ryszard Bugaj, ekonomista, były polityk Unii Pracy, w rozmowie z Dorotą Kowalską.
Premier Beata Szydło przyznała w programie Bogdana Rymanowskiego, że dojdzie do rekonstrukcji rządu. Pan się spodziewa jakiś poważnych zmian?
Myślę, że to jest raczej rutynowy ruch i chyba podyktowany trochę pragmatycznymi przesłankami. Nie podzielam polityki, którą rząd prowadzi, ale premier Szydło, w mojej ocenie, działa sprawniej, niż się tego spodziewałem. Cieszy się sporym zaufaniem społeczeństwa. Myślę sobie, że z kolei ci bardzo kontrowersyjni ministrowie w rodzaju Macierewicza czy Ziobry mają albo silne oparcie w jakiejś części elektoratu PiS-u albo są na szpicy tej wojny, którą PiS prowadzi i są z tego punktu widzenia bezpieczni.
I nieusuwalni zarazem.
Właśnie. Bezpieczni w tym sensie, że, póki co, są nieusuwalni,. Wydaje mi się jednak, że jest rzeczą nieuchronną, iż Kaczyński będzie musiał wejść w starcie z Macierewiczem. Ale nie sądzę, żeby to był ten najbliższy moment.
A dlaczego będzie musiał wejść w stracie z Antonim Macierewiczem?
Sądzę, że Macierewicz nie jest w stanie okiełznać swoich ambicji, a ponadto robi rzeczy, które bardzo ograniczają możliwości PiS-u w grupie wyborców centrowych.
Wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości namawia Jarosława Kaczyńskiego, żeby to on stanął na czele rządu, pisze też o tym jeden z prawicowych tygodników. Pan sobie taki scenariusz wyobraża?
We wtorek pani Szydło powiedziała, że ona jest premierem na cztery lata. Nie sądzę, żeby mogła to powiedzieć nie mając przesłanek w postaci zapewnień prezesa, że będzie na tym stanowisku pozostawiona.
Czyli co: minister Waszczykowski, minister Radziwiłł…
Wie pani, słyszałem komentarz i myślę, że on zasługuje na uwagę - minister Radziwiłł jest teraz pod obstrzałem protestów i jego odejście mogłoby być odebrane, jako uznanie racji protestującym. Więc nie sądzę, żeby minister Radziwiłł był zagrożony. Ale nie wykluczam takiego scenariusza, że on sam powie, iż chce odejść.
Kto jeszcze, Pana zdaniem, może stracić tekę ministra czy wiceministra?
Tak jak mówiłem, nie sądzę, aby doszło do jakichś zaskoczeń. Doniesienia mediów, które mówią o ministrze infrastruktury, o ministrze Waszczykowskim właśnie - to te typy, które, moim zdaniem, się zrealizują. Ale może będą jeszcze jakieś inne dymisje - nie wiem.
A, skoro przy tym jesteśmy: myśli Pan, że ten protest rezydentów zaszkodzi rządowi? Bo on rozlewa się jednak na całą Polskę.
Nie jestem pewien. Mnie się wydaje, że sprawa służby zdrowia jest dużo bardziej złożona niż to jest w kontekście tego protestu przedstawiane. Z całą pewnością w systemie jest za mało pieniędzy. Z całą pewnością ci rezydenci znajdują się pod presją, muszą ze względu na niskie dochody szukać źródeł kolejnych dochodów, a to prowadzi do nadmiernej pracy. Ale nic nie wskazuje na to, żeby lekarze starzy, czy też funkcyjni, ordynatorzy przepracowywali się, z powodu niskich dochodów. W krótkim okresie, jeśli jest problem braku lekarzy, to nawet istotne zwiększenie wydatków na służbę zdrowia niewiele poprawi, co nie znaczy, że te nakłady nie powinny być zwiększone. Drugą, z dwóch kluczowych kwestii poza pieniędzmi jest system ochrony zdrowia. Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało likwidacje Narodowego Funduszu Zdrowia, sympatyzowałem z tym pomysłem, ale zakładałem, że w to miejsce przyjdzie jakaś reforma, która w sposób zrównoważony podejdzie z jednej strony do spraw pacjentów, gwarancji praw pacjentów, a z drugiej strony, że będą pewne mechanizmy wpływające, powiedziałbym, na racjonalną aktywność instytucji służby zdrowia. Nic takiego się nie stało. Więc moja krytyka tego, co robi ten rząd, sprowadza się nie tylko do stwierdzenia, że jest za mało pieniędzy przeznaczonych na służbę zdrowia, bo mogłoby być więcej, ale także do tego, że nie wiedzę żadnej zasadniczej reformy służby zdrowia.
Ostatnio rozmawiałam z panem Antonim Dudkiem, który stwierdził, że PiS popełnił bardzo poważny błąd strategiczny, być może najpoważniejszy podczas swoich rządów, chwaląc się nadwyżką budżetową i bardzo dobrą sytuacją w kraju. Bo tym samym rząd rozbudził społeczne apetyty i po rezydentach przyjdą następni upominać się o pieniądze. Pan się z tą diagnozą zgadza?
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień