Rynek mieszkań w Bydgoszczy. Koronawirus nie zatrzymał deweloperów
Kto czekał, aż koronawirus obniży ceny mieszkań na rynku deweloperskim w Bydgoszczy – nie doczekał się i już się nie doczeka. Okazji można szukać - ale tylko na rynku mieszkań używanych.
Część osób, które nosiły się z zamiarem kupna nowego mieszkania w Bydgoszczy i okolicach z nadzieją oczekiwała na spadek cen w związku z pandemią koronawirusa. Ceny jednak nie spadły mimo spadku popytu, co więcej - w niektórych lokalizacjach za mieszkania trzeba zapłacić więcej.
- Rzeczywiście sytuacja epidemiczna wiosną tego roku przyniosła zauważalny spadek zainteresowania nowymi mieszkaniami. Część klientów obawiała się kontaktów bezpośrednich, część czekała na obniżkę cen. Szybko zareagowaliśmy: od początku pandemii równolegle z obsługą stacjonarną działa nasze wirtualne biuro, latem prowadziliśmy też akcję BĄDŹ PEWNY, regulamin której gwarantował naszym klientom zwrot pieniędzy, gdyby spółka obniżyła ceny w danej inwestycji. Chwilowy spadek zainteresowania dotyczył mieszkań, bo nasze domy na osiedlu M Park w Osielsku sprzedawały się znakomicie. Tak dobrze, że planujemy kolejny etap - zdradza Małgorzata Dysarz z Grupy Moderator.
- Na zwiększony popyt na mieszkania będziemy musieli jeszcze chwilę poczekać. Zwłaszcza, że większość ankietowanych spodziewała się spadków cen, które jak na razie nie nastąpiły, a w niektórych miastach kwoty nawet nieznacznie wzrosły. I może okazać się, że tych przecen nie będzie w ogóle, szczególnie w najlepszych lokalizacjach w dużych miastach - ocenia Marcin Jański, szef działu nieruchomości alternatywnych i gruntów inwestycyjnych w CBRE.
Bydgoska mieszkaniówka z projektów się nie wycofuje
Bydgoscy deweloperzy nie wycofują się z inwestycji mieszkaniowych, projekty które rozpoczęły się – są kontynuowane. Inwestycji dopiero planowanych też nikt nie zarzuca.
- Sztandarowe inwestycje realizujemy zgodnie z planem. Mieszkania na osiedlu Avia przy ulicy Horodelskiej sprzedają się dobrze, w przyszłym miesiącu startujemy z kolejnym, 2 etapem. Nie mamy żadnych opóźnień w realizacji. Również zgodnie z planem powstaje Industria, w przyszłym tygodniu o ile sytuacja epidemiczna pozwoli, planujemy wiechę. Industria to w sumie 1500 mieszkań na terenie blisko 5 hektarów, więc bardzo duże przedsięwzięcie - informuje Małgorzata Dysarz.
- Cen nie obniżamy, bo nie ma ku temu żadnego powodu. Nie potaniało nic, co na cenę mieszkania się składa. Pomimo zawirowań na rynku, nieruchomości to nadal bardzo dobra inwestycja, a doświadczenie pokazuje, że w dłuższej perspektywie kupno mieszkania zawsze się opłaca. Nawet przy słabszym rynku najmu, zdecydowanie lepiej kupić mieszkanie niż trzymać oszczędności w banku – ocenia Małgorzata Dysarz.
Buduje się w Bydgoszczy
Mimo zbliżającej się zimy i trudnej sytuacji na rynku, mieszkaniówka w Bydgoszczy ciągle się rozwija. Nie ma chyba dzielnicy, na terenie której nie powstawałyby nowe mieszkania. Kilka tygodni temu wystartował projekt Garbary 5. Na miejscu dawnej fabryki „Jutrzenki” firma Colian Developer wybuduje 162 mieszkania z tarasami i widokiem na bydgoska operę. Poszukujący mieszkań już docenili projekty i przyznali deweloperowi 3 miejsce wśród najlepszych inwestycji 3 kwartału w serwisie RynekPierwotny.pl. Budlex z kolei kontynuuje projekt pod nazwą Osiedle Sens przy ul. Chodkiewicza, a dawny hotel "Brda” powoli nabiera charakteru apartamentowca, jakim ma się wkrótce stać. Inny deweloper firma Apro Investment buduje na Błoniu Osiedle Podniebne Ogrody.
Tradycyjnie mocne w Bydgoszczy spółdzielnie mieszkaniowe również nie próżnują. Wiele do powiedzenia w tej kwestii ma Fordońska Spółdzielnia Mieszkaniowa, która ma jeszcze sporo wolnych terenów do zagospodarowania. Teraz przystępuje do planów budowy bloków przy ul. Andersa. Pomorska Spółdzielnia Mieszkaniowa pracuje nad budową Osiedla „Zielony Las” przy ul. Zaświat. 'Rozgrzebanych" placów budowy jest w mieście kilkadziesiąt.
Kto się wypasł na koronawirusie?
- Były jednak takie sektory w branży nieruchomości, które tylko zyskały na pandemii koronawirusa. W skali ogólnopolskiej były to firmy posiadające powierzchnie magazynowe obsługujące handel internetowy. Ten, jak wiadomo, w czasach lockdownu święci triumfy, a firmy handlujące i dystrybuujące towary w sieci zacierają ręce.
W skali mikro skorzystali ci, którzy chcieli sprzedać działki na terenach należących do Rodzinnych Ogrodów Działkowych. W Bydgoszczy, jak również w regionie wiele ogrodów znajduje się w granicach administracyjnych miasta lub tuż koło niego. Świetnie skomunikowanie sprawia, że wiele osób, w tym seniorów, może do nich dotrzeć nawet nie posiadając własnego auta – komunikacją miejską i podmiejską. Chęć odizolowania się, ale również spędzania czasu na świeżym powietrzu spowodowała, że ceny ROD-ów poszybowały, zwyżkując niekiedy o 30-40 procent w stosunku do zeszłorocznych. Choć sezon działkowy minął, co zwykle było sygnałem dla potencjalnych kupujących by zacząć poszukiwania tańszych propozycji, obecnie na bydgoskim rynku trudno znaleźć atrakcyjne cenowo i lokalizacyjnie oferty.
Komu korona popsuła biznes?
Oprócz galerii handlowych, potężnie stracił najem krótkoterminowy. Posiadacze mieszkań, którzy wynajmowali je nie tylko turystom, ale również przyjeżdżającym do Bydgoszczy na targi czy konferencje liczą straty. Niektórzy próbowali ratować się, oferując mieszkania tym, którzy musieli odbyć kwarantannę, a nie chcieli tego nie robić we własnym mieszkaniu. Zainteresowanie było jednak znikome, więc część właścicieli zaczęła wyprzedawać nieruchomości, by w ten sposób utrzymać płynność i spłacać kredyty, za które część mieszkań od wynajem kupiono. To między innymi te lokale trafiły na rynek, wpływając na zatrzymanie, a niekiedy spadek cen ofertowych i transakcyjnych mieszkań na rynku wtórnym. To właśnie na rynku wtórnym, a nie pierwotnym, bydgoszczanie mogą ciągle szukać okazji cenowych.