W czwartek przed Ministerstwem Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej zaprotestują rybacy z różnych części kraju, także z naszego regionu.
- 92 mln euro unijnego wsparcia dla hodowców karpi mają zostać utopione w Bałtyku - twierdzi Zbigniew Szczepański, prezes Towarzystwa Promocji Ryb. - To decyzja Marka Gróbarczyka, ministra gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, więc zaprosiliśmy go na spotkanie, które rozpocznie się 17 marca w Ożarowie Mazowieckim. Dziś delegacje strajkujących rybaków staną przed ministerstwem.
- Przedstawiciele naszego gospodarstwa rybackiego też wybierają się na protest - mówi Karol Kabaciński, wiceprezes CGFP Ryby w Ślesinie (pow. nakielski).
- Właściciele stawów karpiowych przez minione dwa lata brali udział w szkoleniach na temat możliwości wykorzystania rekompensat wodno-środowiskowych z Programu Operacyjnego „Rybactwo i morze” 2014-2020. I nagle, w minionym miesiącu, właściwie przypadkiem, dowiedzieliśmy się, że tego wsparcia dla karpiarzy nie będzie! - dodaje Zbigniew Szczepański.
Efekt? - Część stawów może wypaść z produkcji, bo nie będzie opłacalności - mówi prezes TPR. - Już słyszeliśmy opinie, że 20 lat temu tego wsparcia nie było i właściciele stawów karpiowych jakoś sobie radzili. Owszem, ale kiedyś kormorany występowały głównie w piosence Piotra Szczepanika, dziś żyje ich w Polsce kilkadziesiąt tysięcy, a wiosną i jesienią - podczas przelotów - stołuje się w stawach 200-300 tys. tych ptaków. Poza tym stawy są ostoją dla wielu innych gatunków ptaków oraz roślin.
- Pieniądze z pomocy mogliśmy inwestować np. w odbudowę stawów, urządzeń - mówi Tadeusz Nowicki, prezes Gospodarstwa Rybackiego Włocławek. - Teraz niektóre polskie stawy pewnie będą niszczały. A jeśli karpi będzie mniej, to wzrosną ich ceny, import także.
Joanna Lis-Drużyńska z biura prasowego MGMiŻŚ napisała m.in.: