Ruchome piaski naszej dyplomacji [rozmowa]
Rozmowa „Gazety Pomorskiej“ z prof. Rafałem Chwedorukiem z Uniwersytetu Warszawskiego, o tym jak zmieni się nasza polityka zagraniczna po wyborach w USA.
- Sądzi pan, że minister Waszczykowski czuje się komfortowo po wyborach w Stanach?
- Minister Waszczykowski nie znajduje się na szczycie listy przegranych, bo nie zabierał głosu w sposób jednoznaczny w sprawie amerykańskich wyborów. Natomiast ze względu na dynamikę spraw międzynarodowych, nasza dyplomacja znalazła się na ruchomych piaskach.
- Parafrazując znany cytat filmowy: cały nasz misterny plan dotyczący Ukrainy na nic.
- Nasz plan dotyczący Ukrainy jest od 20 lat pisany palcem na wodach Dniepru. Polskie rządy - niezależnie od orientacji politycznej - nie wyciągnęły wniosków z pierwszego Majdanu. Bez względu na to, kto jest prezydentem USA, sytuacja tego kraju jest nie najlepsza.
- Oddanie Ukrainy pod wpływy Rosji jest przesądzona po wyborach w USA?
- Wiele wskazuje na to, że Donald Trump będzie prezentował orientację antychińską, co naturalnie musi wiązać się z bardziej elastyczną polityką wobec Rosji. Problem w tym, że Rosja nie do końca chce objąć Ukrainę swoją strefą wpływów. Odpowiada jej Ukraina jako swoista szara strefa pomiędzy Unią a Federacją Rosyjską.
Dziś dla realiów polskiej polityki zagranicznej istotniejszy niż Ukraina jest dialog z Czechami, Węgrami i Słowacją. Z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa wewnętrznego ważne jest pytanie, czy jesteśmy gotowi na dalszą destabilizację gospodarczą na Ukrainie i jej migracyjne konsekwencje. Dziś jest to zjawisko, które mamy pod kontrolą, ale co się stanie, jeśli sprawdzą się czarne prognozy? Pouczającą lekcją jest dla nas na pewno kwestia Białorusi. Odsądzaliśmy Aleksandra Łukaszenkę od czci i wiary, a tymczasem dziś ten kraj rządzony przez łagodnego dyktatora okazuje się ostoją stabilności. Do tego absolutnie wyzbytym z negatywnych emocji wobec Polski i wolnym od nacjonalizmów.
- Jeśli szukać stabilizacji, czas przeprosić się z Berlinem.
- Przede wszystkim musimy odczekać, bo w świecie dzieje się dziś bardzo dużo. W Niemczech i w ich bezpośrednim otoczeniu - również. Naszym atutem wobec Niemiec jest paradoksalnie… stabilność. Na tle innych państw Polska, Węgry i Czechy to obszary stabilne. Zwłaszcza wobec nadchodzących wyborów we Francji i w Austrii, oraz Brexitu, a także sytuacji gospodarczej Włoch. Również wybory w Niemczech mogą wiele zmienić, bo dziś wydaje się, że każdy nowy rząd, który tam powstanie, będzie rządem egzotycznym. Mamy więc mnóstwo niewiadomych. W takim czasie trzeba czekać i pogłębiać relacje z tymi, którzy o to zabiegają.