O pomaganiu, pieczeniu ciasta rozmawiamy z Damianem Bączkiewiczem, rzecznikiem samorządu szkolnego z IV LO.
Mówi się, że młodzi ludzie dziś niewiele chcą dać od siebie innym. A to, co się dzieje np. w waszej szkole temu zaprzecza...
Młodzi ludzie chętnie się angażują w różne projekty, chętnie pomagają. Do Zespołu Szkół Akademickich (Gimnazjum nr 10 i IV LO) chodzę już szósty rok i tych akcji przeprowadziliśmy bardzo dużo.
Niektóre są słodkie?
Pieczenie ciasta i jego sprzedaż to już tradycja. Teraz co dwa tygodnie będziemy takie akcje organizowali. Ostatnio było 30 ciast i wszystkie zostały bardzo szybko sprzedane i skonsumowane.
Nic dziwnego, kto nie lubi domowego ciasta?
Ale nawet ci, którzy liczą kalorie i nie skusili się na słodkości, wrzucali pieniądze. Zwłaszcza nauczyciele. Uczniowie chętnie próbowali wyrobów koleżanek, kolegów oraz ich rodziców. Bo do akcji włączyły się całe rodziny, a nawet znajomi.
Dlaczego dla was to aż tak bardzo ważne?
Dzięki temu możemy wes-przeć w leczeniu naszego kolegę, który choruje na raka szyszynki. Koszty leczenia w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie pokrywa Narodowy Fundusz Zdrowia. Ale my wiemy, jakie są koszty dojazdów, zakupu leków, opatrunków. Dlatego z własnej woli choć w taki sposób chcemy pomóc. W tłusty czwartek sprzedawaliśmy pączki (sponsorzy nam dali), zarobiliśmy trzy tysiące złotych. Uczniowie własnoręcznie przygotowywali też kartki walentynkowe. Siedzieli w domach, internacie i popołudniami wycinali, kleili. Ze sprzedaży udało się zebrać 1,4 tysiąca złotych.
Co jeszcze planujecie?
Cieszymy się, że chcą nam pomagać dorośli. I tak np. 5 marca odbędzie się pokaz zawodników Falubazu, będzie można zrobić sobie z nimi zdjęcia, zdobyć autograf. Zysk ze sprzedaży cegiełek przeznaczony zostanie na leczenie naszego kolegi.
Słyszałem, że i inni sportowcy z Zielonej Góry też chcą się włączyć do pomocy?
Zawodnicy Stelmetu podczas meczu będą licytować mistrzowską koszulkę.
Wspieracie kolegę także w inny sposób?
Ale staramy się pomagać nie tylko przez akcje i zbiórki pieniędzy. Ale choćby przez wizyty kolegów z klasy w jego domu. Wiemy, że trzeba zachować wszelkie środki ostrożności, że nie można zbyt się narzucać, męczyć. Przyjmowanie chemii będzie długo trwało. Ale chcemy być z kolegą w tych trudnych chwilach. Żeby pogadać o innych niż zdrowotnych s prawach. Żeby zapomniał o nich i żeby było jak dawniej... Nauczyciele też do niego chodzą, nie tylko po to, by prowadzić zajęcia.
Tato ucznia jest pod wrażeniem waszego zaangażowania. I bardzo wam dziękuje.
Rozmawialiśmy. Ustaliliśmy, że jeśli rodzina nie będzie potrzebowała takiego wsparcia, to pieniądze przekażemy innym potrzebującym dzieciom. A jak wiemy, takich osób jest wiele. Pomagamy też np. małej Dorotce. Ostatnio gimnazjaliści zorganizowali dyskotekę, z której dochód został przekazany na leczenie tej małej dziewczynki. Pamiętamy o niej także w naszych działaniach.
Szykujecie też II Dzień Życia. Na czym on będzie polegał?
Planujemy zorganizować go w naszej szkole 9 marca. Od godziny 9.00 do 14.00 będzie można oddawać już krew. Będzie też mowa o szpiku kostnym, o oświadczeniu woli, dotyczącym przekazania - w razie swojej śmierci - organów do przeszczepu. Przyjdą fryzjerki. Dziewczyny zadeklarowały, że obetną sobie włosy, by przekazać je na peruki dla kobiet chorych na nowotwory, które zostały pozbawione włosów. Mamy kolejne pomysły na następne akcje , związane z wiosną, Ale na razie nie będę zdradzał szczegółów.