Rozejdzie się po kościach, bo inaczej się nie da [rozmowa]
Rozmowa z prof. RADOSŁAWEM SOJAKIEM, socjologiem z UMK.
- Co tak wydarzyło się w piątek w Sejmie?
- Nastąpiła restytucja kultury liberum veto.
- ???
- Marszałek na pewno nie powinien wykluczać posła Szczerby, natomiast odwołanie się przez Platformę i Nowoczesną do sposobu działania Samoobrony poprzez blokadę mównicy sejmowej, również jest rozwiązaniem mocno nieprzemyślanym. Co w tej sytuacji ma zrobić strona rządowa? Nie może pozwolić, żeby precedens stał się normą. Znacznie lepszym rozwiązaniem z punktu widzenia opozycji byłaby próba dogadania się z Kukizem i zerwanie kworum. Jednak zdjęcia posłów z wcześniej przygotowanymi rekwizytami sugerują, że nie było to jednak działanie całkowicie spontaniczne.
- Wytaczając działa przeciwko dziennikarzom PiS nie mógł ofiarować opozycji celniejszej broni.
- Kompletnie niepotrzebna była już regulacja dotycząca zgromadzeń, która nadała ton wydarzeniom w okolicy 13 grudnia. Podobnie niepotrzebne były zmiany dotyczące obecności dziennikarzy w Sejmie, abstrahując od tego, czy są one dobre czy złe. Z politycznego punktu widzenia zupełnie nie rozumiem, dlaczego PiS się przy nich upiera.
- Bo po raz kolejny lekceważy polityczny PR.
- W pewnym sensie to wszystko, co dziś obserwujemy jest daleką konsekwencją katastrofy smoleńskiej. Wskutek tamtego wydarzenia nie ma dziś już w PiS nikogo, kto byłby w stanie zająć sceptyczne stanowisko wobec prezesa i nie zostać natychmiast zmarginalizowany. Mamy do czynienia z samotnością polityka, który wyrósł ponad swoje środowisko i do tego jeszcze fizycznie zniknęły osoby, które były w stanie zapewnić mu szerszą perspektywę tego, co się dzieje – głównie brat i bratowa. Oczywiście ta samotność jest również konsekwencją stylu w jakim Jarosław Kaczyński prowadzi partię. Pozostaje jednak pytanie, czy ta partia miałaby szansę przetrwać, gdyby była prowadzona inaczej. Na dzisiejszy stosunek PiS do części mediów proponuję spojrzeć przez pryzmat sprawy sałatki spożywanej przez posłankę Pawłowicz na sali plenarnej. Temat "grzany" był przez wszystkie media prawie tydzień. Osoby publiczne wypowiadały słowa, których większość kulturalnych ludzi mocno by się wstydziła. Osiem lat podobnego traktowania i naprawdę trudno się - w wymiarze psychologicznym, a nie politycznym - zachowaniu PiS dziwić.
Smutna jest sytuacja polityczna, w której głosem rozsądku na scenie politycznej jest Paweł Kukiz i Liroy Marzec. Owszem, kukizowcy zachowują się rozsądnie, ale oni niewiele mogą zdziałać. Ci, którzy mogą, zachowują się kompletnie nierozsądnie.
- Jakieś rozwiązanie musi się jednak znaleźć.
- Wszyscy przecież zdają sobie sprawę, ze „wolne media” są tu jedynie kolejnym pretekstem. Nie bardzo wiem jaki plan ma opozycja. Czy chce wywołać powstanie? Bo w jaki inny sposób chciałaby doprowadzić do obalenia rządu? Przecież Sejm musiałby się rozwiązać. Nie ma takiej większości, która mogłaby dziś do tego doprowadzić. Jedynym beneficjentem nowych wyborów mogłaby być „Nowoczesna”, bo tylko ona poprawiłaby swój wynik wyborczy. Na pewno nie dopuści do tego Schetyna, bo wybory oznaczałyby marginalizację PO.
- Burza przejdzie bokiem?
- Niezależnie od tego, jakie są nasze poglądy polityczne, w obecnej sytuacji powinniśmy sobie życzyć, aby tak się stało, bo wszystkie inne możliwe scenariusze na przyszłość są gorsze. Jeśli doszłoby do nowych wyborów, to – przy obecnych trendach – wybrany zostanie parlament, w którym sytuacja jest zupełnie patowa. PiS byłby w stanie stworzyć koalicję z Kukizem a PO z Nowoczesną i PSL. Obie koalicje „wisiałyby” na zaledwie kilku głosach przy czym ta druga miałaby przeciwko sobie prezydenta z prawem veta. A więc przez następne cztery lata mamy sytuację kompletnego bezładu. Rząd Petru i Schetyny nie mógłby nic zmienić, bo nie mógłby odrzucić veta. Poza tym zwolennicy PiS na razie zachowują spokój, ale nie wiem jaka byłaby sytuacja, gdyby próbowano ten rząd obalić na ulicy. Sądzę, że obecne napięcia rozejdą się po kościach, tym bardziej, że za chwilę są święta. Na pewno jednak nie będą to politycznie wesołe święta.