Rosyjskie bywa dobre
Zenit raczej zamknął w środę, 20 stycznia Stelmetowi drzwi do 1/8 finału w europejskich pucharach. Drużyna z Rosji załatwiła nas pod koszem i rzutami z dystansu.
Stelmet BC Zielona Góra 76
Zenit Sankt Petersburg 90
Kwarty: 13:22, 11:21, 26:29, 26:18.
Stelmet BC: Borovnjak 17, Zamojski 14, Mateusz Ponitka 8, Koszarek 6, Moldoveanu 3 oraz Bost 10, Szewczyk 9, Hrycaniuk 7, Gruszecki 2.
Zenit: Toolson 20, Waljew 13, Koszcziejew 9, Wihrow 6, Komisarow 4 oraz Timma 19, Antipow 8, Dowdell 9, Puszkow 2, Gaławin.
Sędziowali: Vicente Bulto (Hiszpania), Sergio Silva (Portugalia), Moritz Reiter (Niemcy).
Widzów 2.500.
Zielonogórzanie mieli świadomość stawki starcia z liderem grupy L, a dobiegające z klubu głosy świadczyły, że rywal był dokładnie rozpracowywany. Zawodnicy zwracali uwagę na obronę. Próbkę mieliśmy w Koszalinie, a wczoraj to miał być mur. Za to trener Saso Fipovski podkreślał w „Radiu Zachód”, że rosyjski klub stanowi młode zaplecze CSKA Moskwa, które zabiegało nawet imponujący wytrzymałością zespół z Ludwigsburga. Siła fizyczna poparta doświadczeniem Ryana Toolsona i Zabiana Dowdella to miała być „szpica” gości. Nasi zamierzali skupić się na defensywie, kontratakować i rotować wysokimi tak, by uzupełnić brak kontuzjowanego Nemanję Djurisića. Jak wyszło na parkiecie?
Niestety, przynajmniej na początku pierwszej kwarty teoria nieco rozminęła się z praktyką. Po świetnej serii Przemysława Zamojskiego w 4 min byliśmy tuż przed Zenitem (7:6). Dziwne straty pod atakowanym koszem, a przede wszystkim słaba skuteczność Stelmetu BC sprawiły, że rywale odjechali nam na 7:18. Nie uważaliśmy na aktywnego pod deską oraz w ataku Andrieja Koszcziejewa (9 pkt. i 6 zb. w pierwszej połowie), skocznego i bardzo silnego Litwina Janisa Timme (9 i 4 zb.), a celnymi rzutami krzywdził nas przede wszystkim niepozorny Toolson (10 i 2 zb.). Z naszej strony przebłyski miał Dee Bost czy dynamiczny Mateusz Ponitka, którzy próbowali samotnych wjazdów. To było zdecydowanie za mało.
Gościom wystarczyły dwie dobre kwarty, a później tylko się z nami bawili
Rosyjski zespół rozmontowywał nas sekunda po sekundzie. Obrona? Goście poradzili sobie rozgrywając szybko po obwodzie albo skutecznymi akcjami jeden na jeden. Ich przewaga rosła, by w połowie drugiej kwarty osiągnąć 15 „oczek” - 19:34. Najgorsze, że nasi nie mieli sposobu, by coś zmienić. Zenit zbierał i rozpędzał się, a nam złośliwie nic nie siedziało, choć za trzy próbowali Łukasz Koszarek, Zamojski czy Vlad Moldoveanu. Czy tak dysponowany lider był do zatrzymania? Wynik 24:43 sugerował miazgę, ale kiedy zostało jeszcze 20 minut pojedynku wierzyliśmy, że coś się jeszcze zmieni.
W trzeciej kwarcie zmienił się tylko rozmiar prowadzenia rywali, który wahał się od 20 do 23 „oczek”. Co z tego, że Bost szybko rzucał, a szarpali Koszarek czy „Boro”. Kiedy się podnosiliśmy Toolson lub Timma trafiali za trzy i psuli nam humory. Ostatnie dziesięć minut to były już tylko „dożynki”. Stelmet BC dostał nieco więcej swobody, ale nie na tyle, by zniwelować ogromną - jak na tym poziomie - różnicę. Szkoda, bo porażka oznacza w praktyce, że raczej nie awansujemy do kolejnej rundy EuroCup.