Rośnie w siłę urzędnicza armia

Czytaj dalej
Teresa Semik

Rośnie w siłę urzędnicza armia

Teresa Semik

Na koniec ubiegłego roku w administracji rządowej i samorządowej pracowało 444.791 osób. To nieco więcej niż liczą mieszkańców Katowice i Ruda Śląska razem wzięte. Średnia pensja wynosi 4.644 zł. Koszty administracji są rozdęte, procedury chore.

Roczne wydatki na administrację publiczną to dziesiątki miliardów złotych. Prócz pensji, trzeba utrzymać siedziby urzędów, kupić papier, którego urzędnicy, na ogół, zużywają więcej niż kiedykolwiek. W dobie informatyzacji.

Żadna dotąd rządząca partia nie przedstawiła realnego pomysłu na redukcję administracji. Urzędy pęcznieją systematycznie i zwierają coraz dłuższe szeregi. Realizacja flagowego programu PiS - „Rodzina 500 plus” może spowodować wzrost zatrudnienia nawet o około 7 tys. osób. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie narzuca gminom konkretnej ilości nowych etatów, ale przeznacza w tym roku na samą obsługę programu 300 mln zł.

Mieczysław Kieca prezydent Wodzisławia Śląskiego mówi, że musiał zatrudnić dodatkowo sześć osób, by zajęły się wnioskami i wypłatą 500 zł na dziecko. Na szczęście, tym razem wraz z nowymi obowiązkami przyszły z rządu pieniądze na ich realizację. Jednak nie wszędzie.

Marszałek województwa śląskiego od tygodni dopomina się o pieniądze u wojewody śląskiego i w samym ministerstwie rodziny. - Potrzeba nam ponad 700 tys. zł na zatrudnienie nowych pracowników, wyposażenie stanowisk pracy, tłumaczenia przysięgłe oraz opłaty pocztowe - wyjaśnia Witold Trólka z Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. Samorząd województwa musi zająć się wnioskami uprawniającymi do otrzymania 500 zł na dziecko tylko wtedy, gdy jeden z członków rodziny mieszka za granicą lub jest zatrudniony poza granicami Polskiej. W woj. śląskim jest już takich wniosków ponad 1600, a jeszcze nie wszystkie spłynęły, zwłaszcza z dużych miast.

Mieszkanie za czytanie

W ostatnich dziesięciu latach Śląski Urząd Marszałkowski zwiększył zatrudnienie z 440 do 1267 osób. Największy wzrost zanotowały Wydziały: Rozwoju Regionalnego (wzrost o 105 osób), Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego (167), Europejskiego Funduszu Społecznego (212), Terenów Wiejskich (54). W tej perspektywie Unii Europejskiej (2014-2020) pracownicy obsługujący fundusze unijne mają przez nią refundowane płace w 85 proc. W poprzedniej perspektywie (2007-2013) unia płaciła całość ich pensji.

Pęcznieje Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego (wzrost od 2006 roku o 63 osoby), który teraz planuje zwiększyć zatrudnienie o kolejnych 40 osób. Od 1 stycznia 2016 roku samorząd wojewódzki jest odpowiedzialny za wydawanie zezwoleń na usuwanie drzew i krzewów oraz nakładanie kar w związku z ich wycinką w miastach na prawach powiatu. W 2006r. koszty wynajmu i utrzymania powierzchni biurowych na potrzeby Śląskiego Urzędu Marszałkowskiego wyniosły 3,4 mln zł. W 2016 r. koszty te wyniosą prawie 6,8 mln zł.

Nowe zadania, nowe etaty
Donald Tusk już w w 2007 roku, zapowiadał władzę skromną, pozbawioną zbędnych przywilejów. Idea „taniego państwa” była piękna, ale skończyła się rozrostem aparatu państwowego. Pod koniec pierwszej kadencji, w 2010 roku liczba urzędników administracji rządowej, według GUS, wzrosła o ponad 18 tysięcy. Rosły też wydatki na utrzymanie tej armii ludzi. Średnia płaca w administracji rządowej między latami 2007-2015 jest wyższa o 1.300 zł.

Od roku 2006 do roku 2016 liczba pracowników Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego zwiększyła się o 156 osób. Jak wyjaśnia Ksymena Szymczuk-Zawada z biura prasowego wojewody należy to wiązać z „częściowym przejęciem” pracowników likwidowanego Zakładu Obsługi Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach oraz Ośrodka Informatyki przy Śląskim Urzędzie Wojewódzkim i Śląskiego Centrum Zdrowia Publicznego. - Co do wynagrodzeń, przez ostanie 8 lat pracownicy administracji rządowej nie byli objęci waloryzacją płac - dodaje. Z danych GUS wynika, że przeciętne zarobki w administracji rządowej zwiększyły się w tym czasie z 3.458 zł do 4.869 zł. Kompetencje wojewody zmniejszały się na rzecz marszałka, ale w tym roku, na przykład, ustawodawca włączył go do pomocy państwa w wychowywaniu dzieci.

- „Tanie państwo” to tylko miłe dla ucha hasło. Administracja wzrasta na tyle, na ile wzrastają zadania, a samorządy ciągle obarczane są nowymi - mówi prezydent Zabrza Małgorzata Mańka-Szulik. - Zabrze jest szóstym miastem w Polsce pod względem pozyskiwania środków unijnych i to jest zasługą dobrze zorganizowanego zespołu ludzi. Warto więc inwestować w urzędników.

Nowe zadania, na które zwracają uwagę same gminy, to m. in.: świadczenie nieodpłatnej pomocy prawnej, rządowy program dla rodzin wielodzietnych „Karta Dużej Rodziny”, obowiązki wynikające z nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, wydawanie zezwoleń na usuwanie drzew i krzewów, a przede wszystkim utrzymanie czystości i porządku w gminach. - Największe koszty osobowe generuje gospodarka odpadami komunalnymi - twierdzi Agnieszka Skupień, asystent prezydenta Rybnika. - Innym przykładem jest ustawa o systemie informacji oświatowej i wynikający z niej obowiązek wypełniania SIO (System Informacji Oświatowej), co generuje dużo dodatkowej pracy.

Bielsko-Biała zwraca uwagę na konieczność prowadzenia przez gminy ewidencji sieci uzbrojenia terenu i konieczność zgłaszania prac geodezyjnych do państwowego zasobu geodezyjnego i kartograficznego.

Sposób na biurokrację
Klapą okazała się próba zmniejszenia zatrudnienia w administracji rządowej na podstawie tzw. ustawy o racjonalizacji zatrudnienia w państwowych. Zakładała zwolnienie, w latach 2011-2013 w ramach oszczędności, 10 proc. pracowników administracji. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że jest niekonstytucyjna. Z danych GUS-u wynika, że od 2011 r. liczba urzędników w administracji rządowej zaczęła spadać i na koniec 2015 r., w porównaniu z 2007 roku była większa już tylko o 9,5 tys.

Gdzie jest przerost tej administracji, w urzędach centralnych, czy w samorządach? Nie wiemy. Premier Beata Szydło w swoim exposé specjalnie administracją publiczną się nie zajęła. Zapowiedziała tylko przedsiębiorcom przełamanie barier biurokratycznych. Minister cyfryzacji Anna Streżyńska mówiła niedawno, że trzeba obniżyć horrendalne koszty administracji, które są w Polsce „rozdęte, procedury chore i że to wszystko powinno działać inaczej”.

Wyjątkowo drogi jest polski fiskus. Na swoje utrzymanie pochłania proporcjonalnie największą część środków pieniężnych zabranych podatnikom spośród wszystkich administracji podatkowych państw Unii Europejskiej. Polska administracja podatkowa jest też jedną z najdroższych na świecie, co wynika z raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju.

- Najlepszym sposobem na redukcję biurokracji jest upraszczanie przepisów - mówi prof. Jan Wojtyła z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.


Create your own infographics
Teresa Semik

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.