Rosjanie uwierzyli w akcję dezinformacyjną Kijowa, teraz płacą za to na polu walki
Rosjanie uwierzyli w słowa ukraińskich dowódców i polityków o rozpoczęciu kontrofensywy Kijowa. Operacja zaczęła się, ale w innym miejscu. To kosztuje życie kolejnych rosyjskich żołnierzy.
Przez cały lipiec i sierpień przywódcy polityczni i wojskowi Ukrainy bardzo otwarcie deklarowali, że rozpoczną wielką kontrofensywę na południu kraju.
Taras Berezovets, rzecznik prasowy brygady Bohun ukraińskich sił specjalnych, powiedział:
To była wielka specjalna operacja dezinformacyjna. Ofensywa odbyła się tam, gdzie Rosjanie najmniej się nas spodziewali, co spowodowało ich panikę i ucieczkę z pola walki.
Nawet Ramzan Kadyrow, przywódca Czeczenii, który skierował tysiące żołnierzy na rosyjską wojnę na Ukrainie, powiedział, że odwrót z rejonu Charkowa sił rosyjskich był wynikiem błędów popełnionych przez kierownictwo polityczne i wojskowe Kremla.
Popełnili błędy. Jeśli nie wprowadzą zmian… będę zmuszony skontaktować się z kierownictwem kraju, aby wyjaśnić rzeczywistą sytuację w terenie - zagroził sojusznik Putina.
[twitter]https://twitter.com/DefenceU/status/1569014694488469504[/twitter]
Z kolei rosyjski politolog Siergiej Markow skrytykował obecność Putina na sobotnich obchodach 875 lat Moskwy. Kiedy jego żołnierze w popłochu uciekali z okupowanych terenów w północno-wschodniej Ukrainie, rosyjski przywódca hucznie otwierał diabelski młyn w moskiewskim parku.
Fajerwerki w Moskwie w tragiczny dzień militarnej klęski Rosji będą miały niezwykle poważne konsekwencje polityczne – powiedział Markow.
rs