
Trener Roman Murdza prowadzi UKS Szóstkę Mielec od 2013 roku. W tym awansował ze swoją drużyną do 1 ligi. - Gdy mówiłem, że w pięć lat zrobimy awans do 1 ligi, mało kto, w to wierzył - uśmiecha się dzisiaj szkoleniowiec.
Panie trenerze, proszę o odpowiedź, ale tak z ręką na sercu: w którym momencie sezonu, uwierzył pan, że ten sezon uda się zakończyć awansem do 1 ligi?
Ja wierzyłem od 2013 roku.
Wtedy zakładaliście UKS Szóstkę Mielec.
Zaczynaliśmy od 3 ligi. Gdy wówczas rozmawialiśmy z władzami klubu o celach i planach mówiłem, że potrzebujemy pięciu lat na awans do 1 ligi. Nasza prezes Beata Cetnar i dyrektorzy Szkoły Mistrzostwa Sportowego patrzyli się na mnie trochę z niedowierzaniem. Dla mnie to jednak nie była kwestia wiary, ja po prostu wiedziałem, że krok po kroku uda nam się taki plan zrealizować.
Odważna deklaracja. W zespole miał Pan wówczas prawie same juniorki.
Ale wiedziałem, że to realny scenariusz. W pierwszym sezonie kluczowe było to, że miałem w drużynie dwie doświadczone zawodniczki - Katarzynę Galicę i Barbarę Pikusę. Wokół nich można było budować drużynę. Bywało różnie. Wie pan, jak na treningu są same seniorki, to ja mówię, jakie ćwiczenie robimy i zawodniczki to realizują. Z tą młodzieżą, którą ja miałem, tak nie było. Trzeba było uczyć niemal od podstaw. Bywały takie ćwiczenia, że musiałem iść z zawodniczką z rękę po boisku żeby zrozumiała jak ma się zachować w konkretnych sytuacjach. Tak robiłem, tym bardziej, że obiecywałem, że nie będę sprowadzał doświadczonych zawodniczek, bo nie mamy pieniędzy, tylko będziemy pracować z zawodniczkami, które mamy. Z naszymi wychowankami.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień