Rolnicy w Sępólnie ponownie protestują
Wczoraj przed sępoleński urząd zjechali rolnicy z powiatów sępoleńskiego, tucholskiego i świeckiego, by ponownie zaprotestować.
- Chcemy głośno mówić o naszych problemach, które dręczą nas od wielu lat. Nie jest to protest przeciwko nowym władzom, nie chcę też krytykować poprzednich władz. Chcemy rozmawiać - mówi Tadeusz Pie-czywek, przewodniczący komitetu protestacyjnego, który znów zawiązał się w Sępólnie.
Dwa kolejne protesty (w kolejne środy) będą już uciążliwe dla mieszkańców i kierowców, rolnicy chcą blokować rondo.
Wczoraj na szczęście skończyło się na wyartykułowaniu problemów i przekazaniu petycji władzom samorządowym. Kilku rolników przedstawiło konkretne problemy i konkretne przykłady złej polityki „tych u góry”.
- Chcemy stabilizacji cen żywca wieprzowego na poziomie opłacalności. Wiemy, za ile go sprzedajemy i jakie są ceny w sklepach. Nie jest to w porządku, że my dostajemy za żywca mniej, a ceny w sklepach nie spadają - mówi Tadeusz Pieczywek. I pyta z przekąsem, dlaczego w nowym rozdaniu unijnym 2014-2020 trzoda chlewna nie jest traktowana jako zwierzę. - To czym jest? - mówi Pieczywek. I sprzeciwia się wciskaniu rolnikom kitu przez polityków.
Pieczywek przedstawił jeszcze kolejne postulaty wypracowane przez rolników, w tym stabilizację rynku mleka, bydła i zbóż, przywrócenie dopłat do materiału siewnego do poprzednich kwot, przywrócenie długoterminowej polityki rolnej, przywrócenie programu rent strukturalnych oraz kontrola i ograniczenie importu prosiąt, warchlaków, tuczników oraz mięsa wieprzowego zwierząt z zagranicy.
Rolnicy również mówili, co ich boli. - Społeczeństwo postrzega nas tak, że tylko my korzystamy z dopłat unijnych, a ci z miasta już nie. Trzeba podkreślać, że dopłaty do żywności są po to, by rolnik miał pracę, a żywność w sklepach była tańsza - powiedział Stanisław Drogoś.
Ryszard Kałaczyński z Wituni mówi, że obecna sytuacja w rolnictwie to jakaś masakra. Żałuje, że zamiast podtrzymywania tradycji produkcji chociażby świń, politycy dążą do tego, by młodzi ludzie jechali do pracy za granicę.
Zdzisław Rozpłoch z Płocicza żałował, że rolnicy muszą protestować, zamiast produkować. - Dopóki rolnik nie będzie bogaty, to cały kraj będzie biedny - powiedział.
Marek Witkowski, radny wojewódzki, który organizował poprzednie protesty, prosił, by dać czas nowym rządzącym, bo rozmowy idą w dobrą stronę. Wkrótce planowane są kolejne spotkania i rozmowy rolników z politykami na różnych szczeblach.