Rolnicy liczą straty. Będą protestować
W samym powiecie monieckim na odbiór czeka ok. 4 tys. tuczników. A strefa zagrożenia ASF - tzw. niebieska - obowiązuje także w 3 innych powiatach.
Hodowcy trzody ze strefy niebieskiej znowu nie mogą sprzedać tuczników. Zakład z Kosowa Lackiego, który prowadził tzw. wykup wyczerpał przyznany przez rząd limit. Najwięcej świń czeka na odbiór w powiecie monieckim - podlaskim zagłębiu trzodziarskim. Choć strefa niebieska obowiązuje tu dopiero od ok. dwóch tygodni, producenci oceniają, że mają do sprzedania około 4 tys. tuczników, w tym około 2,5 tys. przerastających. Z każdym dniem ilość sztuk przeznaczonych do uboju wzrasta, rośnie liczba padnięć. Producenci liczą straty i zapowiadają protest pod Podlaskim Urzędem Wojewódzkim w Białymstoku. Zaplanowali go na czwartek - 17 listopada. Jeśli problem nie zostanie rozwiązany, trzodziarze zapowiadają blokadę dróg krajowych.
Rolnicy mają dziewięć postulatów. Za pośrednictwem wojewody podlaskiego przedstawili je Krzysztofowi Jurgielowi, ministrowi rolnictwa. Między innymi domagają się wyznaczenia zakładów do skupu tuczników z obszaru zagrożonego (ze szczególnym uwzględnieniem znajdujących się na nim rzeźni) oraz interwencyjnego zakupu półtusz z wyznaczonych zakładów. Chcą też dopłat do sprzedanego żywca i rekompensat za przerośnięte sztuki.
- Zależy nam na tym, by problem rozwiązać kompleksowo, a nie tylko na chwilę - mówi Robert Rafało, producent trzody z Kalinówki Królewskiej.
Dzisiaj odbędzie się posiedzenie sejmowej komisji rolnictwa, na które wybierają się również podlascy rolnicy. Także dziś mają być prowadzone rozmowy dotyczące kontynuacji wykupu trzody z zakładem w Kosowie Lackim.
- Jako zakład prowadzący ubój mamy zgłoszonych do odebrania ponad 2 tys. już przerośniętych świń - mówi - Włodzimierz Szypcio, współwłaściciel Rzeźni Braci Szypcio w Mońkach. - Kolejne osoby zgłaszają tuczniki do odbioru i tworzy się kolejka. My jesteśmy w stanie odbierać tylko niewielkie ilości, ponieważ nikt nie zapewnia zbytu mięsa ze stref z ograniczeniami, czyli z niebieskiej i czerwonej.
Dodaje, że rolnicy mają kłopoty ze sprzedażą swoich tuczników, ponieważ strefa niebieska ogranicza pozyskane mięso wyłącznie do sprzedaży na rynek krajowy. To mięso jest znakowane specjalną okrągłą pieczęcią.
- Wbrew ogólnej opinii, chciałbym powiedzieć, ż ta pieczęć oznacza nic innego jak to, że mięso pochodzi stąd, z Podlasia - podkreśla Włodzimierz Szypcio. - Zachęcam do tego, by je kupować. Ono jest zdrowe i badane dwukrotnie. W tej chwili panuje o nim opinia, że jest gorsze.
Uważa on, że powinno się dopuścić więcej drobnych zakładów, które w cenach rynkowych, albo zbliżonych do nich sprzedałyby towar na rynku lokalnym.
W całym woj. podlaskim są trzy punkty uboju zwierząt. - To kropla w morzu potrzeb. Mięso pozyskane ze strefy niebieskiej może być sprzedawane w postaci surowej. Jest to wielkie udogodnienie. Będziemy się starać je sprzedawać w powiecie monieckim - mówi Włodzimierz Szypcio.