Rola Kościoła jest inna niż kiedyś [ROZMOWA]
O zmianach w religijności Polaków rozmawiamy z socjologiem dr Tomaszem Marcysiakiem z Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu.
Portal Samorządowy stworzył ostatnio analizę najbardziej religijnych i najmniej religijnych powiatów w Polsce. Jako socjolog obserwuje Pan zmiany także w religijności. Co można dostrzec w tej sferze?
Przede wszystkim widać zmęczenie zaangażowaniem Kościoła w politykę, zmęczenie, które w dużych miastach może przełożyć się na frekwencję w kościołach. Inaczej jednak jest na wsi. Coraz częściej spotykam ludzi, którzy otwarcie mówią, że nauczyli się oddzielać swoje opinie od wiary i dlatego nie rezygnują z udziału w obrzędach religijnych, a tym samym z tej symbolicznej przynależności do wspólnoty lokalnej. Choć dziś już nie ma takiego jak dawniej zagrożenia wykluczeniem społecznym, jeśli ktoś nie chodzi do kościoła. Religia ma ogromne znaczenie, bo jest nośnikiem uniwersalnych wartości, które nadal są bardzo ważnym czynnikiem spajającym wieś, szczególnie rolniczą. Tam ta autarkiczna wspólnota jest nadal żywa, co widać szczególnie podczas uroczystości dożynkowych, mimo że rolnicy doskonale wiedzą, że jak nie wyrosło na polu, to nie jest to kara za grzechy, a kwestia technologii i przyrody.
Myśli Pan, że obowiązkowe lekcje religii w szkołach wpłynęły na religijność Polaków?
Religia w szkole to nieporozumienie. Stała się okazją do podziału dzieci nie na wierzących i niewierzących, ale na katolików i innych. Mówię to także z perspektywy kogoś, kto uczęszczał na religię do kościoła, co wspominam z satysfakcją. Dodam, że trudno będzie odbudować dobre relacje kościoła z młodym pokoleniem. Od lat organizuję obozy sportowe, nigdy jednak nie miałem tak małej frekwencji chętnych do udziału w niedzielnej mszy, choć zawsze to umożliwiam. Młodym kojarzy się to z rodzinnym obowiązkiem, a nie potrzebą, nawet tym, którzy niedawno po raz pierwszy przystąpili do komunii świętej.
Magiczny świat konsumpcji jest atrakcyjniejszy. Nie ma w nim czasu na refleksję. Zobaczmy, co się stało z niedzielą, nawet obiad jemy często poza domem.
Religijność Polaków w 2011 roku badał Główny Urząd Statystyczny. 87,6 proc. ogółu ludności Polski zadeklarowało przynależność do Kościoła.
To wciąż duży odsetek, ale to tylko deklaracja, która nie ma odzwierciedlenia w postawach. Niedawno byłem na konferencji, podczas której ksiądz z województwa warmińsko-mazurskiego podważył wyniki badań Głównego Urzędu Statystycznego. Stwierdził, że Kościół ma lepsze dane niż GUS, ponieważ księża chodząc po mieszkaniach zbierają bardziej wiarygodne informacje, wiedzą ilu ludzi pracuje za granicą, ilu na czarno itd. To kolejny dowód na to, że rola Kościoła jest dziś inna niż kiedyś. Kościół poprzez swoich przedstawicieli próbuje czasem ratować wizerunek mediacjami w ważnych dla lokalnej społeczności sprawach, ale ludzie tego nie kupują, widząc, że po chwili muszą się pojawić jakieś korzyści i ustępstwa wobec i tak mocno uprzywilejowanej roli Kościoła w Polsce. To jedna strona medalu, z drugiej natomiast należy zwrócić uwagę, że nie ubywa ludzi na pielgrzymkach, że ruchy przyparafialne są bardzo aktywne i żywe, i faktycznie stanowią dla lokalnych społeczności ważny punkt odniesienia.
Powiedział Pan, że rola Kościoła jest dziś inna. Z jakich powodów ludzie się od niego odwracają? Polityka to jedno...
Jest jeszcze kilka powodów. Widać zmęczenie indoktrynacją, która nie idzie w parze w wiedzą o życiu i nauką. Mentalnie Kościół zatrzymał się w średniowieczu i to, co mówi lub w jaki sposób mówi, jest po prostu dla ludzi śmieszne, dobre dla dzieci. Chodzi i o treść, i o retorykę. Warto jednak zwrócić uwagę, że to się właśnie podoba rodzinie Radia Maryja np. gdy ojciec Rydzyk mówi do dorosłych, jak do dzieci i ludzie biją mu co trzecie zdanie brawo. Ostatnio na Jasnej Górze powiedział, że jest tu jeden taki minister Szwed (śmiech), rozumiecie prawda? Szwed takie nazwisko (śmiech) i burza braw dorosłych rozbawionych faktem, że Szwed jest w Częstochowie... No, ale jak potem dodaje, trzeba mieć dystans do siebie, puszcza więc oko, podaje numer konta i wszystko jest jak dawniej - Alleluja i do przodu. Drugi powód odwracania się ludzi od Kościoła to jego walka nie o dusze, ale z duszami.
Czyli z kim konkretnie?
Czyli z tymi, którzy myślą inaczej np. w kwestii aborcji, seksu przedmałżeńskiego, homoseksualizmu, in vitro. Jeśli to wszystko pozbieramy, to znajdzie się bardzo duża kategoria wykluczonych przez Kościół, ale nie dobrowolnie. Ostatni powód odchodzenia ludzi z Kościoła to wzorce nowoczesnego świata. Magiczny świat konsumpcji jest atrakcyjniejszy. Nie ma w nim czasu na refleksję. Zobaczmy, co się stało z niedzielą, nawet obiad jemy często poza domem.
Religijność Polaków
Jak podaje portal samorządowy najbardziej religijnymi powiatami w kraju sąt leżący na Podlasiu powiat kolneński i znajdujący się na Mazowszu powiat przysuski. W obu przypadkach odsetek bezwyznaniowców to zaledwie 1 promil (0,10 proc.). Bardzo niską liczbę osób, które nie przyznało się do żadnego wyznania, zanotowano także w powiatach: łomżyńskim (woj. podlaskie), ostrołęckim (woj. mazowieckie), ropczycko-sędziszowskim (podkarpackie), wysokomazowieckim (podlaskie), brzozowskim (podkarpackie), łosickim (mazowieckie), a także zwoleńskim (mazowieckie). Ciekawe wnioski przynosi analiza najmniej religijnych powiatów w Polsce, a więc takich, w których największy odsetek mieszkańców nie zadeklarował żadnego wyznania. Czołówkę tworzą niemal wyłącznie miasta na prawach powiatu. Z danych uzyskanych podczas Narodowego Spisu Powszechnego w 2011 roku wynika, że najwyższy udział bezwyznaniowców jest w Warszawie, gdzie 8,76 proc. mieszkańców nie przyznaje się do żadnego wyznania, Zielonej Górze (8,72 proc. bezwyznaniowców), Sopocie (7,81 proc.), Wrocławiu (7,21 proc.), Łodzi (7,16 proc.), Szczecinie (6,48 proc.), Koszalinie (5,96 proc.), Opolu (5,87 proc.), powiecie wałbrzyskim (5,51 proc.) oraz Poznaniu (5,51 proc.).