Rodzina posła PO walczy o majątek w Giewartowie
Od 26 lat rodzice Jacka Tomczaka starają się o zwrot majątku położonego nad Jeziorem Powidzkim. Choć uzgodnili z wójtem projekt ugody, zgody nie wyrazili radni.
Nie widać końca wieloletniego sporu o atrakcyjnie położony majątek w gminie Ostrowite. Gdy niedawno wydawało się, że strony doszły do porozumienia, przygotowując wspólnie projekt ugody, na drodze stanęli radni i mieszkańcy. O dyskusji podczas sesji rady zakończonej wycofaniem uchwały, która miała otworzyć drogę do ugody, napisał „Kurier Słupecki”.
Sprawa dotyczy majątku ziemskiego Giewartów, którego właścicielem był urodzony w 1886 r. Ludwik Zoroaster Morzycki. Po przegranej kampanii wrześniowej dwór przejęli Niemcy. A w 1955 roku - na mocy dekretu o reformie rolnej - Skarb Państwa. Później dokonano komunalizacji na rzecz gminy. I choć po latach minister rolnictwa uznał, że działki zostały odebrane rodzinie Morzyckich bezprawnie, decyzja była kilkukrotnie zaskarżana. W 2010 roku spadkobiercy - rodzice Jacka Tomczaka, posła PO z Poznania, prawomocnie odzyskali i zostali wpisani do ksiąg wieczystych części działek wchodzących w skład majątku. Ale cały czas trwa spór z gminą i postępowanie w sądzie administracyjnym o pałac z otaczającym go parkiem, plażę Łączka, ośrodek zdrowia i dom socjalny.
W listopadzie pojawiło się światełko w tunelu, bo wójt i spadkobiercy zakończyli pięciomiesięczne negocjacje ugody. - Spadkobiercy wystąpili z roszczeniami za użytkowanie w wysokości ponad 8,5 miliona zł , na które gminy po prostu nie stać - mówi nam Henryk Tylman, wójt gminy Ostrowite. - Złożyliśmy kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego, ale zdajemy sobie sprawę z małych szans na wygraną. Tym bardziej zależy nam na porozumieniu. W ramach projektu ugody spadkobiercy zadeklarowali rezygnację z odszkodowań oraz darowanie gminie działki pod ośrodkiem zdrowia i na małej części Łączki - pod przepompownią ścieków - tłumaczy wójt.
O ile on pozytywnie ocenia projekt ugody, o tyle sporo wątpliwości zgłosili podczas sesji radni i właściciele domków letniskowych w Giewartowie. Pojawiły się obawy o to, że rodzina Tomczaków od razu sprzeda atrakcyjny majątek, a przede wszystkim - że pozbawi mieszkańców i letników dostępu do plaży i jeziora.
- Obawy zgłaszane podczas sesji przez niektórych radnych były dość zaskakujące
- mówi nam Jacek Tomczak, syn spadkobierców i poseł z Poznania. - Spadkobiercy nie zamierzają sprzedać majątku, a wręcz przeciwnie - uratować i sprawić, by był atrakcyjny turystycznie. To nieprawda, że pozbawią mieszkańców dostępu do jeziora, bo zgodnie z prawem wodnym dostęp musi być publiczny, z każdej strony i z prawem przejścia przez graniczącą z wodą nieruchomość. Nie można spierać się w nieskończoność, bo majątek niszczeje. Jeśli gmina nie podejmie decyzji, sprawę zakończy wyrok sądu - kwituje, dodając, że spadkobiercy w trakcie rozmów zgodzili się na daleko idące ustępstwa.
Mimo to, ostateczne decyzje podczas sesji nie zapadły. Jacek Tomczak deklaruje jednak dalszą chęć zawarcia porozumienia. Po dyskusji z radnymi i mieszkańcami, gmina ma zaproponować nowe zmiany w projekcie ugody. Jedną z sugestii radnych była darowizna większej części Łączki zamiast działki pod ośrodkiem zdrowia, bo ten ma powstać w innym miejscu.
Obie strony sporu nie wypowiadają się na razie na temat ostatecznej propozycji i dalszego przebiegu rozmów o ugodzie.