Sparaliżowany Marek, jego chory ojciec i dzielna matka mieszkają w tragicznych warunkach. Dzięki fundacji pojawiła się nadzieja...
Wilgoć i grzyb na ścianach, rozwalone podłogi, sypiące się meble i załatany blachą dach - taki obraz oglądamy, wchodząc do mieszkania państwa Bujaków z Górzycy. Właśnie w takich warunkach mieszka sparaliżowany Marek, jego chory ojciec Bogdan i matka Edyta, która ze wszystkim musi radzić sobie sama. - Nikomu w życiu nie zrobiłam nic złego, nie użalam się też nad sobą, ale czasami po prostu brak mi sił i nadziei - mówi Edyta Bujak.
Jej syn urodził się z porażeniem mózgowym czterokończynowym spastycznym. To najgorszy typ porażenia mózgowego. Chłopak nie chodzi, nie mówi. Mimo że ma 16 lat, trzeba się nim opiekować jak niemowlakiem. Pani Edyta sama go dźwiga, przebiera, kąpie, karmi. - Podziwiam tę kobietę, ona ma siłę nie tylko fizyczną, ale wielką siłę psychiczną. Wszystko znosi, a mimo to ma zawsze uśmiech dla wszystkich - mówi Barbara Wywrot, mieszkanka Górzycy.
Chory syn to niejedyny problem pani Edyty. Jej mąż Bogdan przeszedł zawał serca, ma też problemy z kręgosłupem (jest po operacji) i postępujący niedowład nóg. Lekarze nie dają szans, żeby proces się odwrócił, raczej będzie gorzej. Może nawet przestać chodzić.- Jestem bezradny. Widzę, ile żona musi ciękiej fizycznej pracy wykonać, a ja nie mogę pomóc. Serce mi ściska - mówi pan Bogdan.
Żeby było czym napalić w piecu, pani Edyta jeździ do lasu. Tnie piłą drzewo, a potem je ładuje na przyczepę, następnie rąbie i pali. Rodzinny dochód to zasiłek Marka - 1500 zł, renta pana Bogdana - 970 zł oraz zasiłek pielęgnacyjny 300 zł. Doszło jeszcze 500 plus, co choć troszkę podniosło standard życia. Pieluchy, maści, leki, dojazdy do lekarzy pochłaniają ponad 1500 zł, a do tego dochodzą opłaty i życie.
Jest jednak nadzieja na lepsze jutro. O rodzinie dowiedziała się Aleksandra Kołek, prezes fundacji Pomagamy w Słubicach, która pomogła już niejednemu.
- Nie podlega wątpliwości to, że ta rodzina potrzebuje pomocy. Warunków, jakie tam zobaczyłam, nie da się opisać. Tak nie można żyć! - mówi A. Kołek. Pani Aleksandra znalazła już fachowców od remontu, ale pilnie poszukuje firmy, która zajmuje się odgrzybianiem starych poniemieckich domów. - Od tego trzeba zacząć, bo gdybyśmy teraz zaczęli kłaść styropian i robić ściany, zamknęli byśmy rodzinę w „termosie” - mówi szefowa fundacji.
„GL” zapyta wójta Górzycy, czy dołączy do akcji. - Jeszcze w tym roku zrobimy dla Marka porządny podjazd - zapewnił Robert Stolarski.
Żeby rodzina mogła żyć w godnych warunkach, potrzebne jest wsparcie. Jeśli ktoś chciałby wspomóc remont domu chorego Marka, może wpłacić pieniądze na konto fundacji.
Fundacja Grupy Pomagamy ma konto nr: 42 1600 1462 1839 6034 6000 0001 (wpłaty z dopiskiem: rodzina Bujak).