Rodzice chcą podzielić klasę. Wójt się nie zgadza
Dwa lata temu też była taka sytuacja. Wtedy powstały dwie klasy.
Mamy już prawie połowę roku szkolnego 2016/2017. A rodzice uczniów z gimnazjum wciąż walczą. Jeszcze przed pierwszym dzwonkiem zwrócili się z prośbą o podzielenie klasy na dwa oddziały. Bo ich zdaniem 29 osób to za dużo, by móc normalnie prowadzić lekcje.
- Pani dyrektor wysłała wójtowi arkusz organizacyjny na nadchodzący rok szkolny. Z wyliczeń wynikało, że liczba uczniów w pierwszej klasie będzie wynosiła 29 osób - opowiada przewodniczący rady rodziców, Mirosław Kozyra.
Jak się okazało, według nowego statutu szkolnego, w klasie (IV-VI szkoły podstawowej_oraz gimnazjalne) nie może być więcej niż 26 uczniów.
Do gminy wpłynął wniosek o podzielenie klasy. Podpisali się pod nim członkowie rady rodziców. Był to początek października. Został on odrzucony.
- Postanowiliśmy napisać petycję do przewodniczącej rady gminy. Podpisało się pod nią 13 rodziców. Nasze argumenty miały zostać przedstawione na komisji pozostałym radnym- opowiada M. Kozyra. - Przewodnicząca przekazała petycję wójtowi gminy. Nie było mowy o tym problemie, więc przedstawiłem nasz problem na komisji oświaty.
M. Kozyra dodaje, że głównym argumentem był statut szkoły. Limity zostały ustalone przez organ prowadzący, czyli przez radę gminy. A teraz słyszy się, że to liczba umowna..
.
Rodzice również nie są zadowoleni z obecnej sytuacji.
- Mój syn mówił mi, że w klasie jest głośno, trudno się skupić. Nic dziwnego. Nauczyciel musi zapanować nad dużą liczbą uczniów i może sobie nie radzić - stwierdza Elena Wiktorska. Podobne zdanie wyraża inna mieszkanka Bobrowic, Sylwia Geurts: - Obecna sytuacja odbija się na nauczaniu. Być może nauczyciel musi więcej czasu spędzać na uspokajaniu klasy i przez to program nie jest do końca realizowany. Dzieci muszą nadrabiać go w domu.
Pani Elena przyznaje, że efekt już jest widoczny: - Wyniki mojego syna są gorsze niż zazwyczaj. Oczywiście w całości nie zależy to od głośnej i licznej klasy, ale może to być jeden z czynników...
Problemu wciąż nie rozwiązano. Dla rodziców to dziwne, bo dwa lata temu, dokonano podziału jednej z klas w bobrowickiej szkole. Również było w niej 29 osób.
Co na to wójt gminy Marek Babul?
- W Zielonej Górze są klasy 30-osobowe i nikt nie robi z tego afery. Mało tego, w naszej klasie większość przedmiotów jest podzielona. Zaledwie kilka jest takich, na które uczęszcza cała klasa. Pozwoliłem sobie też sprawdzić listy obecności z ubiegłych lat. Bardzo rzadko się zdarza, że komplet uczniów przychodzi na lekcje - argumentuje wójt.
Przyznaje, że w 2014 roku dokonano podziału jednej z klas. Ale, jak dodaje, nie wpłynęło to w żadne sposób na naukę w tych grupach.
A co ze statutem?_M. Babul uważa, że jest on nieważny.
- Został ustalony przez dyrekcję i rodziców niezgodnie z przepisami. Nie został też przedłożony radzie gminy. Już w tej sprawie wystosowaliśmy odpowiednie pisma - informuje wójt.
Podział klasy dla gminy nie jest też korzystny ze względu na koszty.
- Trzeba dużych pieniędzy. W końcu chodzi o dodatkowe etaty. Podział takiej klasy kosztowałby ponad 100 tys. zł. Zbliża się reforma oświaty, musimy przystosować placówkę w Dychowie. Potrzeba nam na to pół miliona złotych - wylicza M. Babul. Rodzice uważają, że podział klasy nie byłby tak kosztowny jak przewiduje wójt. - Wyliczaliśmy. Kosztowałoby to ok. 50 tys. zł. Takiej bogatej gminy jak nasza na to nie stać? - dziwi się M. Kozyra. Obie strony idą w zaparte. Rada rodziców już zapowiedziała, że jeśli problem nie zostanie rozwiązany, to skierują skargę do kuratorium oświaty.