Czas płynie, ludzie umierają, następne pokolenia będą o nas pytać. Kto im o nas opowie? Na to pytanie szukali odpowiedzi przedstawiciele rodu Mańkowskich.
Do Byczyny zjechali przedstawiciele rodu Mańkowskich. Na drugi zjazd rodu zgłosiło się ponad osiemdziesiąt osób z Włocławka, Konina, Lubrańca, Strzelna, Goryszewa, Radziejowa, Byczyny, Bądkowa, Witowa, Kłobi, Starego Radziejowa, Poznania i Torunia. Kolejny, trzeci zjazd odbędzie się za trzy lata - zapowiadają Katarzyna Zielecka i Anna Kapuścińska, organizatorki rodzinnego spotkania.
Wspomina Anna Kapuścińska: - Na początku, przed pierwszym zjazdem, a to było kilka lat temu, spotkaliśmy się przy furcie cmentarnej w Lubrańcu. Był wspólny spacer na grób naszych przodków - Szczepana i Anny. Modlitwą wspomnieliśmy wszystkich zmarłych członków naszego rodu. Te chwile wspomnień i zadumy bardzo połączyły naszą rodzinę. W takim nastroju udaliśmy się na uroczystą mszę świętą. Rodzinna obsługa mszy, homilia księdza proboszcza podkreślająca chrześcijańskie wartości rodziny, to były bardzo wzruszające chwile.
Podobnie drugi zjazd rodzinny rozpoczął się mszą, choć tym razem w kościele w Byczynie. - Po mszy świętej i wspólnej fotografii udaliśmy się do Zajazdu Łokietek w Płowcach na uroczystą biesiadę. Najważniejszym punktem była prezentacja rodu Szczepana i Anny - dodaje Anna Kapuścińska.
O genealogii rodu mówił znawca i wielki pasjonat takich badań Grzegorz Koprowicz. Przedstawił zarys historyczno-genealogiczny bardzo profesjonalnie. Pradziadek Szczepan (1858- 1939) i prababcia Anna z domu Czerniak (1867-1946) wychowali 12 dzieci (6 synów i 6 córek). Szczepan Mańkowski, właściciel około dwudziestohektarowego gospodarstwa, był postacią znaczącą w środowisku - chodzi o miasteczko Lubraniec. W II Rzeczypospolitej piastował urząd pierwszego wójta gminy Piaski, obecnie gm. Lubraniec.
Ciekawe są dzieje rodów, zaskakujące losy rodzinnych pamiątek. Jedną z takich w rodzinie jest duże, zniszczone, bo mające 83 lata ślubne zdjęcie. Przedstawia Marcjannę Mańkowską, córkę Anny i Szczepana, która poślubiła Jana Pogodzińskiego z Kujawki. Marcjanna zmarła w 1938 r. osierocając jedyne dziecko - Zdzisława. Ojciec ożenił się ponownie, ale ślubne zdjęcie z pierwszą małżonką wisiało w salonie. Gdy wybuchła wojna, Pogodzińskich wysiedlono z gospodarstwa, a ich miejsce zajęła niemiecka rodzina. Po wyzwoleniu powrócili do domostwa, na miejscu ślubnego zdjęcia rodziców w okrojonej ramie wisiał Hitler. Syn długo szukał i po pewnym czasie znalazł zdjęcie rodziców na strychu.