Rocznie wyrzucamy aż 9 mln ton jedzenia! [infografika]
Co roku wyrzucamy 9 mln ton żywności. Nowa ustawa ma przeciwdziałać marnowaniu jedzenia.
Pani Agnieszka z Inowrocławia mówi wprost: - Choć z mężem staramy się dokładnie planować zakupy i nie kupować na zapas, to nie zawsze nam to wychodzi. Zdarza nam się kupić w promocji więcej jogurtów, opakowań sera czy wędliny w plastrach. Potem przegapimy terminy ważności. W efekcie część tego jedzenia trafia do kosza - opowiada Czytelniczka.
Wyrzucamy, bo po terminie
Z danych Federacji Polskich Banków Żywności wynika, że do wyrzucania żywności przyznaje się 35 proc. Polaków. Najczęstszymi powodami są: przegapienie terminu przydatności do spożycia, niewłaściwe przechowywanie żywności czy zakup złego jakościowo produktu. W koszu z reguły lądują: pieczywo, wędliny, owoce, warzywa oraz jogurty.
Rocznie wyrzucamy aż 9 mln ton jedzenia! Te dane sytuują Polskę na 5 pozycji wśród państw Unii, które są niechlubnymi „rekordzistami” w tej dziedzinie. Niedawno ruszyła kampania społeczna nawołująca do niemarnowania jedzenia w naszym kraju. Zaangażowało się w nią 20 aktorek, dziennikarek, blogerek, modelek i kucharzy, m.in. Katarzyna Bujakiewicz, Agnieszka Sienkiewicz, Kasia Tusk, Rafał Maślak, Katarzyna Bonda.
Gotowych dań nie przyjmą
Najwięcej żywności trafia do kosza w święta i zaraz po nich. Podczas Wielkanocy marnujemy o 30 proc. więcej jedzenia niż w pozostałych miesiącach.
Czy sałatkę albo pieczeń, które nam zostały, można dać potrzebującym?
- Przepisy sanitarne nie pozwalają na przekazywanie żywności przygotowanej np. do jadłodajni dla ubogich. Można natomiast im podarować oryginalnie zapakowane produkty żywnościowe, którym nie minął termin przydatności do spożycia. Data ważności musi być widoczna na opakowaniu - mówi Danuta Banaczek, zastępca państwowego wojewódzkiego inspektora sanitarnego w Bydgoszczy.
Maciej Zabielski, kierownik schroniska dla bezdomnych mężczyzn w Bydgoszczy, przyznaje, że przypadki, gdy osoba indywidualna przekazała placówce opakowanie kaszy, ryżu czy konserwy, są sporadyczne. - Gotowych dań, np. sałatek czy mięs, nie przyjmujemy, bo tego nam robić nie wolno. Produkty potrzebne do przygotowania posiłków dla naszych podopiecznych zawsze pochodzą ze sprawdzonego źródła, czyli z hurtowni czy sklepu - mówi Maciej Zabielski.
Te produkty wciąż nadają się do spożycia
Jest szansa, że już wkrótce jeszcze więcej żywności, zamiast do kosza, trafi do potrzebujących. W Senacie trwają prace nad projektem ustawy w tej sprawie. Zakłada się w nim m.in. dopuszczenie do obrotu produktów po dacie minimalnej trwałości. Do tzw. zakładów zbiorowego żywienia (jadłodajni dla ubogich) będą mogły trafić produkty do 2 tygodni po upływie daty minimalnej trwałości. - Jest to rozwiązanie stosowane z powodzeniem w wielu krajach europejskich, np. we Francji, Włoszech, Belgii czy Czechach. Kasze, makarony, konserwy po upływie daty minimalnej trwałości wciąż nadają się do spożycia - zapewnia Maria Kowalewska, dyrektor ds. edukacji i komunikacji w Federacji Polskich Banków Żywności.
Wykorzystajmy resztki
Jan Kuroń na stronie www.niemarnuje.pl podpowiada, co zrobić z resztkami ze świątecznego stołu. Niczego nie wyrzucajmy!
- Jajka na twardo możemy wykorzystać w pastach jajecznych. W ten sposób spożytkujmy również resztki majonezów, chrzanu, musztardy, jogurtów czy pozostałości koncentratu pomidorowego. Poza tym jajka na twardo wspaniale zagęszczają różne farsze czy nadzienia do krokietów, naleśników bądź roladek.
- Z kolei świetnym sposobem „ratowania” przeróżnych pieczeni i nie tylko są pasztety. Można do nich dodać praktycznie każdy rodzaj mięsa.
- Ponownie możemy też wykorzystać ryż oraz kasze. Doskonale nadają się na kotleciki. Sama kasza zaś na farsz do pierogów w stylu kresowym.
- Pamiętajmy, że wszelkie sosy czy tłuszcze wykorzystane do pieczenia to niezrównana baza smakowa, którą można zamrozić i wzbogacać nią późniejsze potrawy.
- Po świętach wielkanocnych zostaje również wiele wypieków, które obsychają i nie wiadomo, co z nimi zrobić. Odpowiedź jest prosta - bajaderki! To genialny pomysł, by zeschnięte wypieki „przywrócić do żywych”. Gotujemy margarynę z cukrem, kakao i mlekiem. Wszystko studzimy. Gdy gęstnieje, wrzucamy resztki ciasta i formujemy kuleczki. Można dodać np. bakalie czy okruszki słodkiego pieczywa.